niedziela, 30 stycznia 2011

[016] Łiiiiiiiii.

`Chwilę potem Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia.`

Rano wstałam wypoczęta i odprężona. Przetarłam oczy, wstałam i podeszłam do okna. Dzień zapowiadał się znakomicie. Spojrzałam w okno naprzeciwko. Z tego co ujrzałam, to Justin jeszcze spał. Spojrzałam tylko na wyświetlacz telefonu. 10:28. Zaczęłam szukać w szafie odpowiednich ubrań i ostatecznie założyłam TAKI zestaw. Nałożyłam tylko tusz do rzęs, rozczesałam włosy, zrobiłam z nich warkocza na bok i zeszłam na dół. Zapewne ciocia i wujek w pracy więc na śniadanie zrobiłam sobie kanapki. Gotowy posiłek zaniosłam do salonu i włączyłam TV. Leciały CSI : Kryminalne zagadki Miami. Obejrzałam do końca i na dół zeszła Lily.
L- Cześć Smile.- Powiedziała ziewając.
N- Cześć słońce.- Uśmiechnęłam się i wstałam. Odniosłam talerz do zmywarki i dołączyła do mnie przyjaciółka.
L- Hmm... Co mogę zjeść?- Zadała mi pytanie.
N- Nie wiem, co chcesz.- Odpowiedziałam.- Jak coś to w lodówce jest mleko, więc możesz sobie zrobić płatki.- Dodałam i podeszłam do drzwi.
L- Idziesz gdzieś?- Spytała wyjmując z szafki płatki czekoladowe.
N- Tak.- Powiedziałam krótko .- Do Justina.- Dokończyłam wiążąc buta. Powoli wyszłam i skierowałam się w stronę domu chłopaka. Zapukałam do drzwi i ukazała mi się uśmiechnięta jak zwykle postać Pattie.- Dzień Dobry.- Powiedziałam miłym głosem i się uśmiechnęłam.
P- Dzień Dobry Natalie. Justin jeszcze śpi, ale jak chcesz to idź do niego.- Odpowiedziała, a ja weszłam. Zdjęłam buty i wbiegłam po schodach na górę. Lekko nacisnęłam klamkę i już byłam w pokoju Justina. Na biurku ujrzałam wiele kartek.  Podeszłam i uniosłam jedną w górę. Zaczęłam czytać treść, lecz nie dane było mi dalej.
J- Smile? Co ty tu robisz?- Uniósł się gwałtownie do góry.
N- Przyszłam do ciebie.- Odchrząkłam.- Co to?- Spytałam z ciekawości pokazując kartkę.
J- Śmieci. Jakbyś mogła to to odłóż.- Poprosił, spojrzał na mnie swoim hipnotyzującym wzrokiem, a ja uległam.
N- To masz zamiar tak leżeć?- Spytałam po 10 minutach.
J- Nie. Już idę się ubrać.- Powiedział i zniknął w łazience. Ja usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam grać na komórce.

(...)

W szóstkę szliśmy uliczkami w stronę Mc Donald’u. Okazało się , że Ryan zapuścił lekko włosy. Razem z Caitlin pchałyśmy wielkie drzwi wejściowe, które za cholerę nie chciały się otworzyć.
C- Może byście tak pomogli, a nie tylko byście się śmiali.- Odezwała się i po chwili sama zaczęła się śmiać. Ja natomiast próbowałam działać dalej, i po chwili wylądowałam na podłodze budynku. Wszyscy ponownie popadli w  śmiech razem ze mną. Siedziałam na podłodze jak idiotka, ale po chwili Justin mnie podniósł. Weszliśmy, zajęliśmy stolik i standardowo zamówiliśmy zestaw Happy Meal’a. Otrzymaliśmy zamówienie i zaczęliśmy pochłaniać posiłek. Gdy już skończyliśmy, opakowania wyrzuciliśmy do śmieci i udaliśmy się w stronę parku.
Ch- A może tak pójdziemy na plażę?- Zaproponował kuzyn.
N- Of course.- Odparłam i spojrzałam na przyjaciół. Wszyscy kiwnęli głową na tak.
R- To może spotkamy się za 30 minut na skrzyżowaniu?- Zapytał.
C- Okay.- Odpowiedziała i wszyscy ruszyli w swoje strony. Tak naprawdę to tylko Ryan. Caitlin dała mu całusa w policzek i dołączyła do nas. Doszliśmy do domu, a ja szybko poszłam na górę. Z szafy wygrzebałam TEN komplet i ubrałam go. Włosy rozpuściłam, a tusz zmyłam i nałożyłam wodoodporny. Do torebki wrzuciłam tylko telefon, iPod i portfel. Dochodziła godzina 15. Po schodach zeszłam na dół i ubrałam buty. Napiłam się soku pomarańczowego, a przede mną stało już rodzeństwo i przyjaciółka.
N- Gotowi?- Spytałam i schowałam karton z napojem do lodówki.
C- Możemy iść.- Odchrząkła kuzynka. Wyszliśmy na zewnątrz i z nikąd wyrosła mi postać Justina.
N- Skąd ty się tu wziąłeś?- Zapytałam i się zaśmiałam.
J- Yyy...Z domu?- Odchrząknął i pocałował mnie w policzek. Chwyciłam go lekko za rękę, Caitlin zamknęła dom i ruszyliśmy. Po drodze zgarnęliśmy Ryana i po kolejnych 10 minutach znaleźliśmy się na plaży. Było tam pełno osób i z uparciem szukaliśmy wolnego miejsca. W końcu je znaleźliśmy. Po kolei rozłożyliśmy ręczniki. Zdjęłam z siebie niepotrzebne ubrania i pobiegłam sprawdzić jaka jest woda. Zanurzyłam nogę lekko w falach wody, a minutę później już pływałam. Dołączyli do mnie pozostali i razem zaczęliśmy pływać. Po 20 minutach skoczyłam coś przekąsić. Z torby wyjęłam paczkę chipsów. Może to nieodpowiedni posiłek, ale zawsze coś. Otworzyłam i zaczęłam jeść. Gdy już się najadłam, postanowiłam się poopalać. Po chwili poczułam na sobie krople wody.
N- Lily, proszę przestań.- Powiedziałam błagalnym tonem, gdy kątem oka zauważyłam wycierającą się przyjaciółkę.
L- Przepraszam, nie wiedziałam , że cię chlapię.- Odpowiedziała i puściła oczko. Ja powróciłam do poprzedniej czynności. Po około 30 minutach usiadłam i otworzyłam oczy. Wszyscy już siedzieli i objadali się moimi chipsami.
N- Ej, to było moje. A tak z boku to opaliłam się?- Spytałam i uniosłam zabawnie brwi do góry.
J- Niepotrzebne ci opalanie i tak zawsze jesteś dla mnie idealna.- Powiedział i mnie objął.- To jak zbieramy się?- Zapytał.
L- No raczej tak.- Odchrząkła i wszyscy zaczęli się ubierać. Zwarta i gotowa z torebki wyjęłam wodę i upiłam łyk. Przy okazji spojrzałam na godzinę. Była 17:18. Złożyłam ręcznik, schowałam do torby i kierowaliśmy się w stronę domu.
N- Może zajdziemy do sklepu kupić coś na kolację?- Spytałam i momentalnie się zatrzymałam.
R- Możemy iść.- Uśmiechnął się i weszliśmy do sklepu. To był raczej supermarket. Razem z Lily pałaszowałyśmy po słodyczach, a chłopacy zniknęli. 

(...)

Staliśmy przy wielkiej lodówce z lodami, gdy usłyszeliśmy jakieś głosy.
Ch- Łiiiiiiiii.- Darł się Christian. Razem odwróciłyśmy się w drugą stronę. Zauważyłyśmy jak Justin pcha kuzyna w wózku na zakupy.- Łiiiiiiiii.- Krzyczał dalej. Razem zaczęłyśmy się śmiać. Podjechali do nas, a my nadal nie opanowałyśmy śmiechu.
N- Głuptasy.- Powiedziałam i rozczochrałam fryzurę Justinowi, a przyjaciółka Christianowi.- A teraz, Christian wychodź z tego wózka, bo więcej nie dam rady tego nosić i ludzie się patrzą.- Odchrząkłam, a on posłusznie wyszedł widocznie niezadowolony. Wrzuciłam wszystkie produkty, tak samo zrobiła Lily.- A gdzie Caitlin i Ryan?- Zadałam pytanie.
J- Widzieliśmy ich przy owocach.- Odpowiedział i się wyszczerzył.
L- No to idziemy ich szukać, bo chyba już wszystko mamy.- Dodała. Razem ruszyliśmy w pożądaną stronę i zauważyliśmy ich z daleka. W rękach trzymali po 3 siatki z owocami etc. Szybko podjechaliśmy, oni wrzucili to do koszyka i odjechaliśmy w stronę kasy.  Zapłaciliśmy i wyszliśmy. Chłopacy wzięli prawie wszystkie torby, a ja, Cait, i Lily po 2 siatki z owocami. Dotarliśmy do domu, wnieśliśmy rzeczy, a ciocia pomogła nam rozpakować.  Pożegnałam się z Justinem tak samo jak Caitlin z Ryanem.
N- Skarbie, musisz już iść?- Spytałam błagalnym głosem i uwiesiłam się mu na szyi.
J- Muszę iść, dokończyć piosenkę, wiesz wszystkie poprawki.- Powiedział i pocałował na pożegnanie namiętnie w usta. Odprowadziłam go pod same drzwi, przy okazji zdjęłam buty. Wróciłam do kuchni i razem z przyjaciółką zaczęłyśmy robić kolację.
N- Ciooooociu!- Zawołałam głośno. Po chwili przyszła i stanęła obok nas uśmiechnięta i zadowolona.
Ciocia- Tak Smile?- Zapytała.
N- Mamy może jeszcze makaron?- Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Ciocia- Jasne jest w 3 szafce od dołu.- Powiedziała.
N- No to wszystko.- Odchrząkłam, a ciocia gdzieś poszła. Wyciągnęłyśmy makaron i dalej przygotowywałyśmy spaghetti.  Gdy skończyłyśmy wszystko zaniosłyśmy do jadalni i porozkładałyśmy talerze.- Kolacja !- Wydarłam się, że chyba pół miasta mnie usłyszało. Wszyscy zeszli na dół i razem jedliśmy posiłek. Gdy już kończyłam moją porcję dostałam sms’a.
`Smacznego kochanie. Justin <3`
On jest jasnowidzem czy co?- Pomyślałam sobie. Odłożyłam talerz i odpisałam na sms’a.
`Dziękuję, ale już zjadłam. Natalie <3`
I odłożyłam telefon do kieszeni spodenek. Weszłam na górę, do swojego pokoju.  Usiadłam na parapecie, a Justin znowu coś tam grał. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc usiadłam na laptopa. Weszłam na twittera, formspring’a itd. Po odpowiadałam na pytania i wyłączyłam komputer. Zeskoczyłam z łóżka i poszłam do pokoju Lily.
N- Co tam robisz?- Spytałam na wstępie i usiadłam.
L- A nic. Nudzi mi się.- Powiedziała i podparła łokcie na kolanach.
N- Może obejrzymy dzisiaj jakiś film, ale bez chłopaków. Taki babski wieczór.- Zaproponowałam i się uśmiechnęłam.
L- Okay, tylko chodźmy do Caitlin.- Odparła i wyszłyśmy z pokoju. Nacisnęłyśmy kolejną klamkę i widziałyśmy Cait, która grała chyba na komórce.
N- Caaaitlin. Mam propozycje.- Odchrząknęłam i czekałam na reakcję.
C- No to zapodawaj.- Powiedziała i odłożyła obiekt.
N- Może dzisiaj pooglądamy filmy, ale bez chłopaków.- Zaczęłam.
L- Taki babski wieczór.- Dokończyła za mnie przyjaciółka.
C- Świetny pomysł, ale co z Christianem?- Zapytała i wstała.
N- Wygonimy go na noc do Justina.- Odpowiedziałam obojętnie i zeszłyśmy do salonu.- Chriiistian!- Zawołałam. Wyszedł z salonu i podszedł do nas.
Ch- Co chcecie?- Odburknął.
C- Pójdziesz dzisiaj spać do Justina.- Powiedziała szybko.
Ch- Nie, on ma pełno roboty.- Odchrząknął.
L- Kochaaaaanie.- Zamruczała mu do ucha. Od razu się rozkojarzył.
Ch- No dobra. Tylko wezmę potrzebne rzeczy.- Pobiegł na górę, a my się zaśmiałyśmy. Zniosłyśmy wszystko co potrzebne, a Caitlin skoczyła do sklepu po popcorn i chipsy. Po chwili zszedł Justin cały obładowany.
N- Eee... po co ci to?- Zapytałam.
Ch- No nie wiem. Tak na wszelki wypadek.- Odpowiedział i udał się w stronę drzwi. Lily pobiegła się z nim pożegnać, a ja poukładałam wszystkie koce, poduszki i kołdry.  Właśnie oglądałyśmy kolejny film miłosny. Razem z dziewczynami śmiałam się wniebogłosy, a ciocia i wujek pewnie już spali.
N- Ej, może trochę ciszej. Wiecie ciocia, wujek.- Powiedziałam w trakcie. Obie kiwnęły głową na ok, ale raczej nic z tego nie wyszło. Gdy wyświetlały się napisy końcowe powieki same mi się zamykały.- Możemy tu spać?- Wyszeptałam co chwilę otwierając i zamykając oczy.
C- No pewnie. Tylko wyłączę telewizor.- Odrzekła i zgasiła wszystkie światła i TV. Zasnęłam w mgnieniu oka.

(...)

Gdy rano się obudziłam od razu popędziłam do łazienki się orzeźwić, bo czułam się nieświeżo. Weszłam pod prysznic, a krople wody spływały po moim ciele. Potem nasmarowałam się balsamem truskawkowym i przebrałam w TO.  Zeszłam na dół, a na kanapie siedzieli już Justin i Christian.
N- Kogo ja tu widzę.- Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej. Usiadłam chłopakowi na kolana i delikatnie pocałowałam.
Ch- Zaraz się porzygam.- Skomentował niezwykle inteligentny kuzyn.
J- My ci nie przeszkadzamy jak wymieniasz ślinę z Lily.- Wystawił jęzor i jeszcze raz mnie pocałował.
Ch- Pff...- Dokończył i siedział cicho.
L- Cześć wszystkim.- Powiedziała półprzytomna przyjaciółka schodząc po schodach. Przetarła oczy, podeszła do Christiana i go pocałowała. Ten siedział zadowolony i uśmiechnięty od ucha do ucha. Mi zaczęło burczeć w brzuchu.
N- Głodna jestem.- Powiedziałam.
J- Właśnie widać.- Odpowiedział słysząc kolejne burknięcie .- Czekaj pójdę ci coś zrobić do jedzenia. Co chcesz?- Zapytał i stanął.
N- Mogą być płatki.- Odrzekłam, a ten zniknął w kuchni. Gdy już przyszedł zjadłam posiłek i wspólnie zaczęliśmy oglądać TV.
_______________________________________

Bim bara bim, bara bum ! No i kociaki mamy kolejny rozdział. :D. Dodałam trochę wcześniej ponieważ chcę to uregulować i następny pojawi się w kolejną niedzielę.

No i jak tam u was? Macie już ferie ? Ja mam od 14 lutego. Buuu ;c . Ale jakoś to przeżyję.

I bardzo bym prosiła każdego, kto ten rozdział przeczyta o skomentowanie. Czytam każdy wasz komentarz i nawet nie wiecie jak mi miło. Pamiętajcie ! Smile Was kocha ! <3

Peace & Love . ♥

#muchlove

Do następnego !

Bieberkowaa ♥

poniedziałek, 24 stycznia 2011

[015] Ale nie tak słodka jak ja.

`Weszliśmy do samolotu, zajęliśmy miejsca i zaczął się lot.`

Ułożyłam się wygodnie i w torebce zaczęłam szukać mp3. Gdy już to zrobiłam miałam zamiar wsadzić słuchawki do oczu, lecz na ekranie wyświetliło mi się `bateria rozładowana` .
N- Kurna.- Powiedziałam cicho pod nosem. Niestety musiał to usłyszeć Justin.
J- Coś się stało?- Spytał z troską, i się uśmiechnął.
N- Nie nic, tylko bateria w mp3 mi się rozładowała.- Odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.- Mogę się przespać?- Ziewnęłam.
J- Oczywiście, tylko czy będzie ci tu wygodnie?- Zapytał.
N- Jasne.- Odchrząkłam.- Mogę?- Dodałam kładąc głowę na ramieniu chłopaka. Kiwnął lekko głową na tak, a ja chwilę później pogrążyłam się w głębokim śnie.

(...)

Przebudziłam się czując lekkie kołysanie. Zaszedł mnie strach.
N- Justin?- Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
J- Kochanie nie bój się to tylko lekkie turbulencje.- Odpowiedział, ale na jego twarzy także nie było uśmiechu. W mojej głowie pozostały słowa `To tylko lekkie turbulencje`. Moje włosy prawie stanęły dęba, a ja cała trzęsłam się ze strachu. Nie potrafiłam nic powiedzieć, jedynie w moim oku krążyła łza, której ja starałam się nie ujawnić. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Lądowaliśmy awaryjnie, ale najważniejsze, że już jesteśmy na miejscu.
N- W końcu.- Uśmiechnęłam się i przeciągnęłam. Justin wstał wyszedł i chwycił mnie za rękę. Wzięliśmy nasze bagaże i czekaliśmy na przyjaciół. Po chwili cali w skowronkach do nas dołączyli. - To jak? Zamawiamy taksówkę?- Spytałam i wyciągnęłam komórkę.
J- Już zamówiłem.- Uprzedził mnie i puścił oczko. Objął w pasie i oczekiwaliśmy na samochód. Po 5 minutach podjechał oczekiwany obiekt. Chłopacy schowali bagaże do bagażnika, a my zajęłyśmy miejsca z tyłu samochodu. Justin usiadł z przodu, a Christian obok Lily. Ja siedziałam od okna, po prawej stronie. Oparłam głowę na ręce i wpatrywałam się w poruszającą się przestrzeń. Z myślenia wyrwał mnie głos kuzyna.
Ch- Smile.- Lekko mnie szturchnął.-Jesteśmy.- Dokończył, a ja powoli otworzyłam drzwi i podeszłam do bagażnika. Kierowca go otworzył, a ja wyjęłam swoje torby. Justin zabrał ode mnie jedną, a dla mnie została tylko najmniejsza. Podniosłam ją i ruszyłam w stronę drzwi. Lekko zapukałam i ujrzałam w nich ciocię.
N- Cześć ciociu.- Przywitałam się całusem w policzek.
Ciocia- O, hej Natalie, wchodźcie zaraz zrobię wam coś do jedzenia.- Uśmiechnęła się ciepło, a my weszliśmy do domu. Bluzy powiesiliśmy na wieszakach, torby i walizki odstawiliśmy na bok, i poszliśmy do kuchni. Zasiedliśmy przy stole, a po chwili ciocia postawiła przed nami wielki talerz naleśników. Minutę później przyniosła nam talerze.- Smacznego.-Powiedziała i poszła do salonu. Nałożyłam sobie 2 naleśniki tak samo jak reszta. Polałam je syropem klonowym i zaczęłam się za konfiskowanie posiłku. Gdy już skończyłam wstawiłam naczynie do zmywarki i udałam się na górę. Wypakowałam wszystkie rzeczy i wyjęłam czyste ubrania. Udałam się do toalety i wzięłam orzeźwiającą kąpiel. Nasmarowałam całe ciało olejkiem kokosowym. Ubrałam się w TEN zestaw, a włosy rozpuściłam. Gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
N- Justin poszedł?- Spytałam, gdyż nigdzie nie było chłopaka.
L- Tak, powiedział, że musi się rozpakować.- Odpowiedziała mi przyjaciółka.
N- Aha.- Odchrząknęłam. Ubrałam buty i wstałam.- Wychodzę!- Krzyknęłam i kierowałam się w stronę domu Justina. Zapukałam do drzwi, a nich ukazała mi się rozpromieniona twarz chłopaka.
J- Hej skarbie.- Powiedział i przyssał się do mnie niczym pijawka.
N- Cześć.- Odrzekłam i weszliśmy do domu. Poczułam jak coś łapie mnie za nogę. Spojrzałam w dół.- Jazmyn.- Powiedziałam i chwyciłam małą na ręce.
Jz- Njataljie.- Przytuliła się i położyła swoją maleńką główkę na ramieniu. Poszliśmy do salonu a ja nadal kołysałam Jazmyn.
P- O jejku Natalie, przepraszam , ale ona jest za szybka.- Przybiegła do nas i miała zamiar zabrać małą.
N- Nic się nie stało, po za tym jest słodka i grzeczna.- Zaczęłam.
J- Ale nie tak słodka jak ja.- Wyrwał się Justin. Zaśmiałam się i spojrzałam na dziewczynkę.
N- Chyba zasnęła.- Dokończyłam i oddałam ją w ręce Pattie.- Idziemy na spacer?- Zaproponowałam gdy Pattie zniknęła za drzwiami pokoju.
J- Za chwilkę tylko skończę się rozpakowywać.- Odpowiedział i razem udaliśmy się do pokoju Justina. Weszliśmy, a moje gałki oczne wyszły z orbit.
N- Kochanie, jeżeli ty to nazywasz rozpakowywaniem to pójdzie ci szybko.- Wskazałam palcem na wielką górę porozrzucanych ubrań.
J- No co?- Uniósł brwi do góry i wyrzucił pozostałą resztę ubrań.
N- Ugh...Daj to.- Wstałam i udałam się do chłopaka. Po kolei zaczęłam składać ubranie po ubraniu.

(...)

N- Gotowe.- Odezwałam się po 30 minutach. Zamknęłam szafkę, a walizki odstawiłam na bok.
J- Jesteś wielka.- Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Nosem zaczął szmerać po mojej szyi. Wsadził mi rękę pod bluzkę i zaczął jeździć po moich plecach.
N- Justin.- Zareagowałam.- Justin!- Niemal krzyknęłam, a ten od razu się oderwał.
J- Przepraszam.- Powiedział i spuścił głowę. Przytuliłam go z całej siły.
N- Nic się nie stało, ale przyjdzie na to czas.- Wszeptałam mu cicho do ucha.- To co idziemy?- Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.
J- Jasne.- Odpowiedział, chwycił telefon i zeszliśmy na dół. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu. Szliśmy w stronę tutejszego teatru. Trzymając chłopaka za rękę coś zauważyłam.
N- Justin! Patrz!- Wydarłam się i podbiegłam do ogłoszenia.
J- No widzę i?- Spytał po przeczytaniu ulotki.
N- Musisz się zgłosić.- Uśmiechnęłam się i zerwałam ulotkę.
J- Nie.- Odparł krótko.
N- No proszę, to konkurs dla amatorów, a taka szansa zdarza się raz na milion.- Prosiłam, i mało co nie błagałam.
J- Jedna na milion, ale nie dla mnie.- Odchrząknął.
N- Justin zrozum, ty i twój głos nie równa się z żadnym inny rozumiesz? Więc zgłoś się, a jak nie to sama ciebie zgłoszę.- Uśmiechnęłam się chytro.
J- No dobrze, ale robię to tylko dla ciebie.- Zgodził się- Pomyślałam.- Ale gdzie trzeba się zgłosić?- Zapytał.
N- Z tego co wyczytałam to tutaj w sali nr 9.- Powiedziałam wpatrując się w ogłoszenie.- Chodźmy.- Dodałam i weszliśmy do wielkiego holu. Zaczęliśmy szukać pomieszczenia.- 7,8,9 . Tutaj.- Wskazałam na brązowe, drewniane drzwi. Nacisnęłam lekko klamkę i po chwili znaleźliśmy się w niewielkiej sali. Znajdowały się tu różne statuetki, dyplomy a po środku stało biurko, przy którym siedziała kobieta w średnim wieku.
- Dzień Dobry.- Powiedzieliśmy razem i podeszliśmy trochę bliżej.
Evans- Dzień Dobry.- Odpowiedziała nam.- Jak się spodziewam wy przyszliście w sprawie konkursu, tak?- Spytała miłym głosem.
N- Tak, to znaczy nie ja tylko on.- Odchrząkłam krótko.
J- Jestem Justin , Justin Bieber.- Powiedział nieśmiało.
Evans- Dobrze, a ja jestem Victoria Evans, ale mówcie mi Victoria. To jak młodzieńcze zapisać cię?- Podała kolejne pytanie.
J- Tak.- Odpowiedział krótko i do rzeczy.
Evans- Ok, Justin Bieber.- Mówiła pisząc.- Ile masz lat?- Uśmiechnęła się.
J- 16.- Powiedział i usiedliśmy na fotelach, gdyż mogło to chwilę potrwać.
Evans- A gdzie mieszkasz?
J- Tutaj w Atlancie , Summerhill 4.- Czułam się jak w jakimś wywiadzie i zaschło mi w gardle.
N- Mogę poprosić o wodę?- Spytałam w trakcie.
Evans- Oczywiście.- Podała mi pełną szklankę napoju.- No to możemy dalej?- Zapytała. Kiwnęłam głową na tak i wróciliśmy do ‘przesłuchania’.- Możesz mi podać imię opiekuna?
J- Jasne. Patricia Bieber , lub w skrócie Pattie.- Odpowiedział i złapał mnie lekko za rękę.
Evans- No to już ostatnie pytanie. Mógłbyś podać mi swój numer w celu skontaktowania się?- Zadała pytanie, a chłopak podał jej kilka cyfr. – Dziękuję i tutaj masz program przebiegu tego wydarzenia- Podała mu kartkę i posłusznie udaliśmy się w stronę drzwi.
- Do widzenia.- Powiedzieliśmy i wyszliśmy.
N- No i z głowy. A kiedy odbędzie się ten konkurs?- Zapytałam i splotłam nasze dłonie.
J- 29 sierpnia, czyli w sobotę.- Odchrząknął.
N- To już tylko 3 dni.-Odrzekłam i ruszyliśmy w stronę domu.- A co zaśpiewasz?- Spojrzałam się w stronę chłopaka.
J- Coś zupełnie nowego. – Uśmiechnął się.- Już chyba wiem co.- Mruknął pod nosem. Usłyszałam to.
N- No więc co?- Uniosłam lekko brwi do góry.
J- Niespodzianka.- Pocałował mnie w policzek, a moje policzki momentalnie lekko się zaróżowiły. Odprowadził mnie pod same drzwi, pożegnałam się i weszłam do domu. Zastałam tam już Caitlin.
N- Caaaaitlin!- Krzyknęłam i biegłam w stronę kuzynki.
C- Smiiiile!- Powtórzyła tylko, że moje imię. Wyściskałyśmy się i opowiedziałam jej wszystko o wyjeździe.

(...)

C- Justin w konkursie?- Spytała z niedowierzaniem.
N- Tak, w sobotę się odbędzie .- Odpowiedziałam.
C- W końcu ktoś go przekonał.- Uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Dochodziła godzina 20. Wróciłam do pokoju, wzięłam kąpiel i ubrałam się w piżamę. Spojrzałam w okno Justina. Świeciło się, a on cały czas brzdękał coś na gitarze. W pewnym momencie mnie zauważył. Szybko wzięłam czystą kartkę i mazak. Napisałam szybko tekst i przyłożyłam do okna.

` Tęsknie za Tobą . I love you. < 3 . `

I przesłałam mu buziaki. Zrobił to samo i sam zaczął coś pisać.


` Mam coś dla Ciebie. I love you Too < 3 .`

Pomyślałam od razu co to może być. W pośpiechu mu odpisałam.

`Co to? :) `

Spytałam z ciekawością i wyrwałam kolejną kartkę. Przeczytałam tekst na jego kartce.

`Dowiesz się na konkursie. <3.`

Cały czas zastanawiałam się co to jest. Byłam już śpiąca i ziewałam.

`Widzę, że chce ci się spać. Dobranoc Księżniczko . <33 . `

N- Aww...- Powiedziałam cicho pod nosem.

` Dobranoc skarbie. <3`

Ostatni raz posłałam mu buziaka i położyłam się wygodnie w łóżku.  Chwilę potem Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia.
_________________________________________

Hello shawtys ! <3 . Dodaję kolejny rozdział. Bo jutro nie miałabym czasu, a ze względu, że dzisiaj nie miałam dużo zadanego powstało coś takiego. XD. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Bardzo dziękuję, że mamy już 4 tys. wyświetleń ! <3 Wiecie, że Smile (To ja) was kocha ? :D

Mam nadzieję , że się spodoba, jak na 3 godziny pracy.

To jak? Do następnego? <3.

Peace & Love ♥

#muchlove

Bieberkowaa ♥

środa, 12 stycznia 2011

[014] Pomyśl życzenie.

`Film się zaczął.`
W trakcie co chwilę, albo piszczałam, albo podskakiwałam ze strachu. A najgorsze było to, że byłam wtulona w ramiona chłopaka, więc mógł się trochę pownerwiać. Po raz kolejny się przestraszyłam.
N- Przepraszam.- Szepnęłam Justinowi do ucha.
J- Nic nie szkodzi.- Odpowiedział, uśmiechnął się i pocałował mnie we włosy. Nie wiem kto wymyślił takie filmy jak horror, ale z całego serca go nienawidzę.
N- Idę na chwilkę do łazienki.- Powiedziałam i wyślizgnęłam się z uścisku chłopaka. Powoli zeszłam na dół i mocno popchnęłam drzwi. Skierowałam się w stronę toalety i właśnie tam się udałam. Weszłam i spojrzałam w lustro. Moje brązowe włosy opadały na piersi, a grzywka sięgała parę milimetrów za brwi. Uśmiechnęłam się lekko i cieszyłam za to, że jestem jaka jestem. Odkręciłam lekko kran i przemyłam twarz. Ostatni raz ukradkiem oczu zerknęłam na lustro i wyszłam. Wróciłam na miejsce i ukazały mi się napisy końcowe.- Umm... To już koniec?- Spytałam.
Ch- Jak widać.- Wciął się kuzyn. Wystawiłam szereg zębów, chwytając przy tym torebkę. Ubrałam kurtkę i wyszliśmy.
J- Idziemy może gdzieś jeszcze?- Zapytał unosząc brwi. Zaśmiałam się pod nosem, bo ta mina zawsze mnie rozbawiała.
L- Może na lody?- Zaproponowała przyjaciółka.
N- O tej porze?- Stuknęłam się w czoło.
J- O! Patrzcie tam jest otwarta jakaś restauracja.- Krzyknął i wskazał palcem na obiekt.
Ch- Ja mogę iść.- Wyszczerzył się i złapał za rękę Lily. Ja zrobiłam to samo, tylko, że z Justinem.
J- Czy oni...- Szepnął.
N- Tak, tak są razem.- Dokończyłam za niego i głowę położyłam głowę na jego ramieniu. Na miejsce doszliśmy w niecałe 10 minut.- To co zamawiamy?- Spytałam, przeglądając MENU. Justin pokazał mi danie w swoim jadłospisie.- Spaghetti?- Stanęłam pod znakiem zapytania.
J- Tak, ale dla dwojga.- Zrobił oczy kota ze Shreka.
N- Głuptasie jeden, dobrze.- Zgodziłam się i wyprostowałam.- A wy co bierzecie?- Spoglądnęłam na przyjaciół.
Ch- Eee..- Ciągnął kuzyn.
L- To samo!- Odpowiedziała za niego. Temu tylko mina uniosła się ku górze i siedział cicho. Podszedł do nas przystojny kelner. Justin od razu spojrzał na niego z pogardą. Szturchnęłam go lekko w ramię, by złożył zamówienie. Wykonał polecenie i grzecznie czekaliśmy na posiłek.
Ch- No to Smile, już za 2 tygodnie wyjeżdżasz.- Odrzekł i stuknął rękoma o stolik. Mi od razu zrobiło się smutno. Chciałam o tym zapomnieć, ale jednak zawsze jest coś. Mój uśmiech zniknął z twarzy.
J- Christian ty palancie.-Powiedział z sarkazmem chłopak.- Kochanie..- Potrzymał ręką moją brodę.
N- Justin już wszystko ok.- Odchrząkłam i wysiliłam się na sztuczny uśmiech. Po chwili przyniesiono nam zamówienie. Chwyciłam widelec i zaczęłam nakładać makaron. Powoli pochłaniałam swoją porcję, mając przy tym niezły ubaw.- Justin jesteś brudny.- Zaśmiałam się.
J- Co? Gdzie?- Spytał i się uśmiechnął.
N- O tu.- Zmazałam mu sos z policzka i powróciłam do jedzenia. Po minucie poczułam na sobie czyjeś usta. Chciałam zacząć się śmiać, bo jak się okazało był to Justin i makaron. Odgryzłam połowę i usiadłam.
J- I bądź tu romantycznym.- Oburzył się.
N- Ojj... Skarbie nie marudź tylko jedz.- Puściłam lekko oczko.  Przez te 15 minut całkowicie zapomniałam o Chrisie i Lily.- A gdzie są pozostali?- Zmieszałam się lekko.
J- Eee...Nie wiem. Pewnie w łazience lub poszli odnieść talerz.- Odpowiedział.
N- No  to teraz kolej na nas. Chodź.- Pociągnęłam go za rękę i wzięłam talerz. Zapłaciłam i wyszliśmy.- To może ja do nich zadzwonię?- Powiedziałam i miałam wyciągać komórkę.
J- Nie, zobacz idą.- Pokazał na idącą w naszą stronę parę.
N- Jacy oni szczęśliwi.- Zamarzyłam.
J- No, nie mów, że my tacy nie jesteśmy.- Uśmiechnął się i pocałował namiętnie, czule, a zarazem delikatnie. Szczerze? Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest całym moim światem i chciałabym, aby tak pozostało. Nigdy nie myślałam, że trafię na ideał chłopaka. Bynajmniej mojego.
L- To jak idziemy?- Z przemyśleń wyrwała mnie przyjaciółka.
N- Jasne.- Rzuciłam i szliśmy w stronę hotelu.- Justin pójdziemy jeszcze przejść się po plaży?- Zapytałam i zrobiłam maślane oczka.
J- Oczywiście.- Odpowiedział i spojrzał się na przyjaciół.
Ch- To my idziemy, spotkamy się w hotelu.- Puścił oczko Chris.
N- Chodźmy.- Pociągnęłam lekko za rękę Justina i zaczęliśmy biec w efekcie czego na plażę dobiegłam zmęczona. Usiadłam na pisaku i wtuliłam się w ciepły tors chłopaka.- Justin, a ty jak uważasz, czym jest miłość?- Spytałam i uniosłam oczy w górę.
J- Miłość jest jak tama. Jeśli pozwolisz, aby przez szczelinę sączyła się strużka wody, to w końcu rozsadza ona mury i nadchodzi taka chwila, w której nie zdołasz opanować żywiołu. A kiedy mury runą, miłość zawładnie wszystkim. I nie ma wtedy sensu zastanawiać się, co jest możliwe, a co nie, i czy zdołamy zatrzymać przy sobie ukochaną osobę. Kochać – to utracić panowanie nad sobą.- Zakończył, a mi stanęły łzy w oczach . Jedna mimowolnie spłynęła mi po policzku. Justin starł ją kciukiem.
N- Dziękuję.- Odparłam i się uśmiechnęłam.
J- Ale za co?- Zachichotał zmieszany.
N- Za wszystko. Za to, że mam takiego chłopaka jak ty. Pomożesz mi w każdym miejscu i o każdej porze. No nie potrafię się nawet wysłowić.  Dziękuję.- Zaczęłam powoli składać pocałunki na jego szyi. Po kilku minutach doszłam do ust. Pierwszy raz okazywałam taką czułość chłopakowi. Pocałunek trwał dłużej niż 10 minut i był wyjątkowy. Moim zdaniem. – Justin która godzina?- Wysapałam próbując wyrównać oddech.
J- Jest..- Spojrzał w wyświetlacz telefonu.- 00:00- Dokończył i się uśmiechnął.
N- Pomyśl życzenie.- Odchrząkłam i spojrzałam na chłopaka.
J- Ale ja już mam wszystko czego chcę.- Odpowiedział. Spojrzałam z miną, by to zrobił.- No to chcę, aby wszystko pozostało tak jak jest.- Powiedział.
N- Zimno się robi wracamy?- Spytałam i otrzepałam się z piasku.
J- Okay. Chodźmy. – Chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę hotelu. W szybkim tempie doszliśmy do windy, po czym ruszyliśmy na dane piętro.- Kochanie, a wiesz, że mam klaustrofobię?- Zaczął zabawnie poruszać brwiami.
N- Jak to?- Zachichotałam cicho i się uśmiechnęłam.
J- A tak to, że jak byłem mały to mój kuzyn zamknął mnie w pudełku na zabawki.- Odpowiedział. Zaczęłam się śmiać.- No co?- Warknął.
N- Nie już nic.- Powoli dochodziłam do siebie. Akurat wysiadaliśmy. Justin wyjął kartę od pokoju i otworzył drzwi.
J- Już jutro wyjeżdżamy.- Odparł gdy nalewałam sobie soku do szklanki.
N- Niestety. A już za 12 dni..- Zaczęłam.
J- Ciii...Nic nie mów- Przyłożył mi palec do ust i przywarł do ściany. Powoli zaczął składać pocałunki na moich ustach. Powoli i zwinnie znaleźliśmy się na łóżku i dalej wykonywaliśmy czynność. Gdy się ode mnie oderwał próbowałam wyregulować oddech.
N- Spać mi się chce.- Powiedziałam.- Idę się przebrać.- Chwyciłam koszulkę chłopaka i zniknęłam za drzwiami łazienki. Przemyłam tylko twarz, przebrałam się i wróciłam do pokoju. Justin już spał. Pocałowałam go lekko w policzek i sama wygodnie ułożyłam się na łóżku. Po chwili Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
* 

Obudziłam się o 12:30. Spojrzałam w stronę chłopaka, a ten złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
N- Justin?- Spytałam z obawą.
J- Tak skarbie?- Odchrząknął i się uśmiechnął.
N- O której mamy samolot?!- Głos mi się lekko podniósł.
J- O 15:45.- Powiedział i po chwili złapał się za głowę.- Szybko ! Biegnij obudzić Christiana i Lily !-Krzyknął a ja szybko założyłam kapcie i półnaga wybiegłam na korytarz. Zauważyłam grupkę chłopaków.
- Uuuu!- Krzyczeli. No tak jestem tylko w bokserkach i koszulce sięgającej ledwo za pośladki.
N- Zaraz to `Uuu` będziecie mieć na mordzie. WY-PIER-DA-LAĆ !- Wybuchnęłam . Od razu się przymknęli i gdzieś poszli.  Jak burza wbiegłam do pokoju przyjaciółki.- Lily ! Wstawaj !- Wydarłam się, a obok niej zauważyłam znajomą sylwetkę.- Christian ?!- Krzyknęłam niemalże.- Okay nie na to pora. Wstawajcie i się pakujcie bo za równe 2 godziny wyjeżdżamy na lotnisko !- Dodałam.
Ch- Czy ty masz na sobie..- Zaczął.
N- Cicho bądź! Pa.- Rzuciłam na odchodne i wróciłam do pokoju.- Ok, już wszystko załatwione.- Powiedziałam zadowolona. – Idę się ubrać.- Pocałowałam Justina w policzek i weszłam do łazienki. Ubrałam się w białą bluzkę z granatowymi paskami, czarną rozpiętą kamizelkę, krótkie dżinsowe spodenki, wygodne czarne balerinki i kolczyki. Nałożyłam lekki makijaż w postaci tuszu do rzęs i błyszczyku. W pośpiechu przeczesałam jeszcze raz włosy i wyszłam z łazienki.- Słońce już możesz iść.- Wzięłam walizkę i wrzucałam wszystko jak popadnie. Zostawiłam tylko moją czarną torebkę, ale w sensie torbę i schowałam do niej mp3, telefon, iPoda, okulary przeciwsłoneczne i chyba to wszystko co najważniejsze. Reszta to same drobiazgi. Gdy skończyłam z toalety wyszedł Justin ubrany w czarne rurki, pomarańczowo-czarną koszulę w kratkę i pomarańczowymi butami z SUPRY. Oblizałam lekko usta i próbowałam dopiąć walizkę.- Juuuuuuustin pomożesz?- Zapytałam najsłodziej jak umiałam. Podszedł i siłował się z zamkiem.
J- Ty tam cegły kolekcjonujesz?- Spytał i się zaśmiał.
N- Tak i uważaj aby ich nie połamać.- Wystawiłam język.
J- Siadaj. – Rozkazał. Usiadłam na walizkę i spokojnie ją dopiął.- A teraz należy mi się nagroda.- Objął mnie w pasie i uśmiechnął się cwaniacko.
N- Lepiej chodź bo zaraz się spóźnimy. Dochodzi 14:50.- Odpowiedziałam. Wzięłam walizkę i zaczęłam ciągnąć ją na korytarz. Po chwili dołączył do mnie chłopak.- To idziemy po pozostałych. Po drodze natknęliśmy się na tych samych chłopaków co byli przedtem.
- Ooo ! Patrzcie! Gorąca laska idzie!- Krzyknął jeden i wskazał na mnie. Nie wytrzymałam podeszłam tam i walnęłam mu z liścia.
N- Jak jeszcze raz tak powiesz to już zamawiaj sobie wolne miejsce w szpitalu na operacyjnej!- Dałam na koniec i wróciłam do chłopaka. Stał już z przyjaciółmi.- To jak idziemy?- Spytałam i chwyciłam rączkę torby.
Ch- Ouuu... Niezła kocica z ciebie.- Puścił oczko kuzyn. Przewróciłam teatralnie oczami.
J- Tak, ale tylko moja.- Syknął Justin.
N- Obudził się zazdrośnik.- Prychnęłam i pocałowałam go w policzek.- Nie za dużo tego dostajesz?- Zaśmiałam się.
J- Muszę jakoś podnieść poziom cukru.- Uśmiechnął się .
L- Jejku . Wy tworzycie naprawdę idealną parę.- Wtrąciła się Lily.
N- Tak samo jak wy.- Zarumienili się oboje i wsiadaliśmy już do taksówki. Na lotnisko dojechaliśmy w ekspresowym tempie. Zanim się obejrzeliśmy już odbywała się odprawa. Weszliśmy do samolotu, zajęliśmy miejsca i zaczął się lot.

_________________________________________________

Proszę nie bijcie mnie !

Przepraszam, przepraszam i jeszcze mogłabym tak pisać z milion razy. Wiem, rozdział krótki, ale .. nie wiem. No to mam parę wiadomości . Najpierw te dobre:
 
Justin mnie sfollował ! ;3 Jezu nie chcę się chwalić, ale od 5 stycznia do dziś mam taką radochę jak dziecko, które dostało balonik ! A moja reakcja była oczywista ! Popłakałam się ! :D. No, ale to łzy szczęścia, przecież nie bólu. No to teraz czas na złe:

Nie wiem. Nie dotrzymałam obietnicy i czuję się naprawdę okropnie. I teraz stoję pod znakiem zapytania. Mam zawiesić je czy nie?! No bo mam bardzo dużo nauki i nie mam czasu na nic. No, ale jakbyście były cierpliwe i czekały tydzień na nową notkę to oczywiście pisałabym dalej. No to tyle. Odpowiadajcie w komentarzach .

Peace & Love ♥
 
Follow me on twitter: @Dreams_Bieber

Bieberkowaa ♥

Dziękuję ♥

O mnie

Moje zdjęcie
Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥

My story. ;P

Moje opowiadanie to fikcja.

My story is a fiction.

Meine Geschichte ist eine Fiktion.

Мой рассказ будет фикцией.

Archiwum bloga