środa, 27 października 2010

[002] Co się tu dzieje?

`Wsiedliśmy i odjechaliśmy.`

Dojechaliśmy pod średniej wielkości dom. Był koloru kremowego z dużym podwórkiem. Jak ja dawno tu nie byłam. Ucieszona jak zwykle wyszłam z taksówki i chwyciłam za walizkę.
Ch- My to weźmiemy.- Powiedział Christian i zabrał mi razem z Justinem walizkę. Ja zachwycałam się widokami i gadałam o czymś z kuzynką. Gdy podeszliśmy do drzwi, wyjęła klucze i otworzyła.
N- Caitlin, nie ma waszych rodziców?- Spytałam pod znakiem zapytania.
C- Wrócą dopiero za tydzień, bo mieli jakieś sprawy do załatwienia.- Odpowiedziała i wszyscy weszliśmy do domu. Przyznam, urządzony był ładnie i skromnie. Nie chcę mi się opisywać.
N- To gdzie mam pokój?- Zapytałam.
C- Christian pokażcie jej, a ja idę zrobić coś do żarcia.- Powiedziała oddalając się w stronę kuchni. Ja poszłam za chłopakami i doszliśmy po schodach na górę. Mijaliśmy z trzy pokoje, aż do samego końca. Niepewnie nacisnęłam na ostatnią klamkę i przed oczami ukazał mi się piękny, fioletowy pokój. Łóżko było dwuosobowe i zaraz przy nim stała szafa. Kątem oka zauważyłam kolejne drzwi, podeszłam ki je otworzyłam. Moim oczom ukazała się łazienka. Tak łazienka.
Ch- I jak Smile? Podoba ci się?- Spytał i poruszył brwiami.
N- Jasne. Tu jest pięknie.- Odpowiedziałam i podeszłam, aby wziąć swoje walizki.- Dzięki, za pomoc.- Dodałam po chwili i puściłam oczko.- A teraz pozwólcie, że udam się do toalety i się odświeżę.
Ch-Już wychodzimy.- Odpowiedział kuzyn i wyszli. Ja tylko wyjęłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się w TO. Chwilę potem usłyszałam , jak Caitlin woła mnie, na obiad. To ona umie gotować? A to już nie moja sprawa. Zwlekłam swoje cztery litery i poszłam do kuchni. Święta Trójca siedziała już przy stole i jadła naleśniki? O tak.
N- Naleśniki!- Krzyknęłam uradowana. Wszyscy podskoczyli, bo być może jeszcze mnie nie zauważyli. Gdy napotkałam talerz z posiłkiem, zostały tylko dwa. Zadowolona wzięłam talerz i miałam zamiar je brać, gdy jednego zabrał aparacik.- Oddaj to!- Wywrzeszczałam.
Ch- Nie!- Odkrzyknął.
N- Oddaj to, bo nie ręczę za siebie.- Dodałam.
Ch- Nie!- Znowu to samo. Zaczęłam go ganiać, a on uciekał. I tak go dogoniłam więc nie miał szans. Wyrwałam mu plastikowy talerz i wróciłam na swoje miejsce. Skonfiskowałam jedzenie i talerze wstawiłam do zmywarki.- Idziemy do Skateparku?- Spytał Chris, gdy już szłam w ich stronę.
N- Jasne.- Odpowiedziałam.
J- Ty jeździsz na desce?- Spytał zdziwiony Justin.
N- No nie wiesz? Nie jestem panną ‘plastikową’.- Odpowiedziałam i podkreśliłam to ostatnie słowo.
J- No to fajnie.- Odchrząknął i wystawił jęzor.- To ja idę do domu wziąć deskę. Przyjdźcie po mnie.- Dodał i wyszedł.
N- To ja idę po moją.- Powiedziałam i poszłam na górę. Wyjęłam z jednej torby deskę, przebrałam się szybko w TO i zeszłam na dół. Rękawy u bluzy podwinęłam. Ubrałam buty i raz z Christianem wyszliśmy. Caitlin została w domu, bo nie chciała siedzieć na ławce sama. Okazało się, że Justin mieszka naprzeciwko. Mi to na rękę. Bynajmniej blisko. Podeszliśmy bliżej do drzwi i zapukaliśmy. Z domu wyszedł Justin, a za nim biegła dziewczynka. Była słodka.
Jz (Jazmyn)- Dźuśtin gdzie idźieś?- Spytała. Ojj..Fajna jest.
J- Idę do Skateparku.- Odpowiedział jej. Ona podeszła bliżej i się na mnie spojrzała. Miała czekoladowe oczy jak Justin.
Jz- Jak śie nazywaś?- Zapytała wskazując na mnie.
N- Jestem Nathalie, a ty?- Odpowiedziałam jej.
Jz- Dźaźmin.- Wyjąkała.
J- Jazmyn. Moja siostra.- Dopowiedział.
N- Słodka jest. Chodź.- Powiedziałam i wzięłam ją na ręce.- Trzymałam ją może z pięć minut, ale szanowny pan Justin musiał mi ją zabrać.
J- Chodźcie idziemy.- Powiedział do nas.- Mamo! Zabierz Jazmyn do domu.- Dodał. Nie trzeba było mamy JB, bo dziewczynka sama poszła. Chwilę potem ruszyliśmy i dotarliśmy do Skateparku. Mieli  być tam jacyś koledzy chłopaków. Cóż nic mi nie zaszkodzi jak ich poznam. Podjechaliśmy do grupki trzech chłopaków. Wszyscy przybili sobie żółwika.
Ch- To jest moja kuzynka, Nathalie. Przyjechała do nas na wakacje. – Powiedział dumnie.
R- Cześć. Jestem Ryan.- Powiedział wysoki blondyn. Przybiłam z nim żółwika.
Chz- Ja jestem Chaz.- Dodał drugi niebieskooki brunet. Z nim także przybiłam żółwika.
Jy- A ja jestem Jeydon.- Odezwał się wysoki, brunet. Uśmiechnęłam się szeroko. Przybiłam mu żółwika. Był ładny, nawet bardzo.  Przyglądaliśmy się sobie może z 3 minuty.
J- To co jeździmy?- Spytał Justin.
N- Oczywiście, a co mamy robić?- Odchrząkłam.
Chz- No mała pokaż co umiesz!- Krzyknął Chaz. Ale w sensie, że mała we wzroście. Przy nim byłam na serio mała. Postanowiłam się pochwalić, a co. Podjechałam do ramp i zaczęłam wywijać różne tricki. Gdy skończyłam zdyszana podeszłam do chłopaków. Ich miny wyglądały komicznie.
N- Yyy.. Aż tak źle jeżdżę?- Spytałam zdziwiona.
R- To..To było świetne.- Odpowiedział Ryan.
Jy- Właśnie. Serio.- Odpowiedział Jeydon.
N- Dzięki.- Odchrząkłam. Potem wszyscy zaczęliśmy jeździć i tak minęły nam kolejne dwie godziny. Dochodziła 17:30.- Eyy, może już się zbieramy? Jestem zmęczona.- Powiedziałam do chłopaków siadając na ławce.
Ch- Jak chcesz.- Powiedział kuzyn.- Słuchajcie. Możecie dzisiaj u mnie przenocować?- Zapytał ze swoim pomysłem.
- Jasne.- Odpowiedzieli chórkiem.
Ch- Więc o 19 spotykamy się u mnie. Pooglądamy filmy.- Dodał.
- Ok.- Powiedzieli i się rozeszliśmy. Gdy dojechaliśmy do domu od razu postanowiłam się przebrać. Nie będę spocona paradowała po domu. Weszłam do pokoju i całkowicie zapomniałam, żeby się rozpakować. Zrobię to teraz. I tak to zajmie mi tylko 10 minut.

                        *
Uff.. Skończyłam. Zajęło mi to dłużej niż myślałam. Teraz tylko się przebiorę i idę pomagać tym łamagom. W pośpiechu ubrałam czerwoną bokserkę z napisem `krąży pogłoska, że jestem boska` , do tego czarne szorty, musnęłam rzęsy tuszem i zeszłam na dół. Kuzynostwo krzątało się już po kuchni podeszłam i wyjęłam popcorn. Wstawiłam i po chwili wyjęłam, ale nie paczkę tylko pełną miskę. Dochodziła 18:30. Czas wybrać film.
N- To jaki film oglądamy?- Spytałam z nadzieją, że nie będzie to horror.
Ch- Horror.- Odrzekł kuzyn, a mnie przeszły ciarki. A jednak. Wie, że boje się horrorów i je puszcza.
N- No dobra.- Odpowiedziałam z niechęcią. Wkrótce przyszli chłopacy. Zasiedliśmy przed kanapą i się zaczęło. A co się zaczęło? Piekło. Bynajmniej dla mnie. Chociaż nie jest tak źle, siedzę między Jeydonem, a Justinem. Z początku to nie było takie straszne, lecz potem to masakra. Totalna. Oglądałam wtulając się w koc, gdy nagle objął mnie Jeydon. Nie zaprzeczałam. W końcu co niby miało się stać? W jego ramionach było mi raźniej. O wiele raźniej. Oglądaliśmy dalej, a Justin cały czas się na nas patrzał. Ciągle mi kogoś przypominał, ale nie pamiętam kogo. Olewałam to. Gdy były straszne momenty to nawet było wyczuć, że się boję. Okazało się też, że Caitlin przytula się do Ryana. Może coś z tego wyjdzie. Film dobiegał końca, a ja na ziemię wyrzuciłam już chyba z dwie miski popcornu. Ohh.. Nic na to nie poradzę. Gdy wyświetlały się napisy końcowe włączyliśmy światło. Ja się przeciągnęłam i ziewnęłam. Śpiąca byłam, może dlatego, że była 3 w nocy? Uśmiechnęłam się do bruneta i oderwałam się z jego uścisku.
N- Śpiąca jestem. Idę spać.- Powiedziałam zasypiając. Wstałam i próbowałam udać się w stronę pokoju, lecz się potknęłam o własne nogi.
Jy- Smile, zaniosę cię.- Powiedział. Nie zaprzeczałam. Powoli wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Ułożył wygodnie na łóżku i poszedł. Pewnie do Christiana. Natomiast mnie Morfeusz zabrał do krainy snów.

                        *
Wstałam słysząc jakiś huk. Miłe powitanie no nie?  Niechętnie wstałam i w zapale zleciałam na dół. Przerażona porozglądałam się i zauważyłam Justina i Christiana całych w mące. Haha- Pomyślałam. ciamajdy.
N- 
Co się tu dzieje?- Zapytałam.
J- Jajecznicę?- Spytał Justin uśmiechając się.
N- To ma być jajecznica?- Dopowiedziałam wskazując na spalone coś.- Haha.- I zaczęłam się brechtać.
Ch- Taka mądra to zrób coś do jedzenia, a nie.- Odezwał się najmądrzejszy.
N- Nie rozumiecie? Obudziliście mnie. Jest dopiero..- Powiedziałam patrząc na telefon.- 12:37. Co?- Zaniemówiłam.- To dlatego już wszystkich nie ma, a gdzie Caitlin?- Dodałam.
J- Poszła gdzieś z Ryanem.- Odchrząknął Justin otrzepując się z mąki.
N- Dobra, wypieprzajcie stąd ja zrobię coś ‘jadalnego’.- Odpowiedziałam i pokazałam ręką na salon. Nie sprzeciwiali się. No. Poszli. Nie mam zamiaru robić czegoś skomplikowanego. Wyjęłam wędlinę, pomidory i inne potrzebne rzeczy do kanapek. Zrobiłam wielki stos, bo pewnie te cymbały wyjedzą. Obładowana i zadowolona podeszłam do kanapy na której siedzieli. Postawiłam talerz i zanim zdążyłam powiedzieć `smacznego` oni już jedli. Nie no to są debile. Wzięłam kanapkę i ją powoli jadłam. Gdy skończyłam zaniosłam pusty talerz do zmywarki.- No to... Co dzisiaj robimy?- Spytałam zadowolona.
Ch- Może pójdziemy na plażę?- Zaproponował.
N- Okey. Tylko się przebiorę.- Odpowiedziałam czekając aż coś powiedzą.
J- To my zadzwonimy po chłopaków.- Dodał, a ja poszłam na górę. Przebrałam się w TO i zeszłam na dół. Czekali tam już wszyscy oprócz ‘naszej’ pary. Nie czekając dłużej wyszliśmy. Zastanawiam się gdzie jest tu plaża? A tam, dojdzie się to zobaczy.  Na plażę doszliśmy w 15 minut. Słońce grzało niemiłosiernie. Cóż, chociaż się opalę.- Pomyślałam. Rozłożyłam swój ręcznik między chłopakami i się położyłam. No nie. Zapomniałam się posmarować olejkiem.  Nie chcę być burakiem.
N- Ey, rozsmaruje mi ktoś olejek na plecach?- Zapytałam i wystawiłam jęzor.
Jy- Ja mogę.- Powiedział brunet. Posłusznie wziął butelkę z zawartością i powoli rozprowadzał mi ją na plecach.- Już.- Powiedział otrzeźwiając mnie.
N- Dzięki.- Powiedziałam krótko i  kontynuowałam czynność. Leżałam sobie i myślałam, ale nie długo. Po chwili podbiegli do mnie chłopacy, wzięli za ręce i nogi i zaczęli nieść.- Nie odważycie się!- Krzyknęłam, gdy byłam kilka centymetrów nad wodą.
Chz- Tak?- Spytał i po chwili wylądowałam w zimnej cieczy. Doigrali się. Nie mam zamiaru tu marznąć, chociaż jest z 30°C. Pójdę do domu. Wkurzona wyszłam z wody i usiadłam na ręcznik. Zaczęłam się wycierać, a włosy spięłam w kucyk. Strzepnęłam z siebie cały piasek i ubrałam się. Gdy zobaczyły to ‘barany’ podbiegli i wypytywali czy się obraziłam itp. Olewałam ich totalnie. Zabrałam swoją torbę i ruszyłam przed siebie. Gdy doszłam do jezdni zatrzymałam taksówkę i podałam nazwę ulicy, na której mieszka kuzynostwo. Szczęście, że miałam zapisany. Gdy dotarłam na miejsc e dałam wyznaczoną kwotę kierowcy i wysiadłam. Teraz modlić się, aby Caitlin była w domu. Podeszłam bliżej do drzwi i nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Niech to czorty wezmą. Przypomniałam sobie, że zostawiłam uchylone okno u mnie w pokoju. Wejdę na balkon. Przeskoczyłam przez ogrodzenie do ogródka i szukałam czegoś, po czym można się wspiąć. Znalazłam jakąś wytrzymałą rynnę. Czym prędzej się po niej wdrapałam. No i sukces.- Pomyślałam, będąc szczęśliwa z mojego wyczynu. Przebrałam się w czyste ubrania, czyli w TO. To co ja mogę teraz porobić? Pomyślmy.
N- Tak!- Krzyknęłam na cały pokój. Z jednej torby wyjęłam mojego laptopa i go włączyłam, siadając na łóżko.  Sprawdziłam TT i nikt nic do mnie nie pisał. Na Formspring też nic. Wejdę na Skype, może będzie Lily. Jak się okazało siedziała. Zadzwoniłam do niej. Gadałyśmy z godzinę, może byśmy ciągnęły dłużej, ale do pokoju wszedł Christian ze spółką. Powiedziałam jej krótkie `Pa. Kocham cię` i się rozłączyłam.- Yyy.. po co wy tu?- Spytałam prędko.
- Przepraszamy.- Powiedzieli wszyscy. Haha. Rozbawili mnie.
N- Nic nie szkodzi.- Odchrząkłam. Nie no na długo się obraziłam no nie?
Ch- To już zgoda?- Spytał.
N- Tak zgoda.- Odpowiedziałam.
J- To dzisiaj zabieramy cię na imprezę!- Krzyknął Justin, a ja aż podskoczyłam.
N- Możesz o ton ciszej ?- Zapytałam z nadzieją. Kiwnął głową na `tak`.- Dziękuję. A tak w ogóle o której jest ta impreza?- Dodałam.
Jy- O 19.- Odpowiedział wyprzedzając Chaza. Nie no oni o nawet o byle gówno się ścigają. Ale nie o tym teraz mowa. Spojrzałam na zegarek  14:48. To jeszcze mam dużo czasu.
N- No dobra, ale co ja mam teraz robić przez ten wolny czas?- Odrzekłam.
J- Może pójdziemy do McDonaldu?- Spytał ze swoim pomysłem.
N- Jestem za. A wy?- Odpowiedziałam.
- My też.- Powiedzieli chórkiem.
N- A mogę zadać jedno pytanie?- Ogłosiłam i wytknęłam im język.
Ch- Jasne.- Powiedział krótko kuzyn.
N- Czy wy zawsze wszystko mówicie razem?- Padło obiecane pytanie.
- Nie.- Odpowiedzieli. Nie, naprawdę. Wpadłam w śmiech.
N- Głuptasy, a teraz chodźcie, bo głodna się robię.- Wyjąkałam uspokajając się. Wszyscy wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w nieznaną mi stronę. Brechtaliśmy się cały czas, gdy nagle...
________________________________________
Cześć! Pozostawiam was w niepewności jeżeli ktoś to czyta. ;)

A więc rozdział nawet mi się udał. ^^

Następny będzie niedługo i jeżeli się pojawi 5 komentarzy. Haha. To dopiero początek. Nie no żart. Chcę zobaczyć czy w ogóle ktoś czyta moje wypociny.

I bardzo dziękuję Sami za nagłówek. Normalnie cię kocham! <3 Dziękuję. ;P

Peace & Love ♥

Do następnego! ;**

9 komentarzy:

Zrób to dla Justina ! Zostaw komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;* ♥

Dziękuję ♥

O mnie

Moje zdjęcie
Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥

My story. ;P

Moje opowiadanie to fikcja.

My story is a fiction.

Meine Geschichte ist eine Fiktion.

Мой рассказ будет фикцией.

Archiwum bloga