`Brechtaliśmy się cały czas, gdy nagle...`
Gdy nagle...potknęłam się o coś i prawie zleciałam, ale złapał mnie Justin.
N- Dziękuję.- Powiedziałam patrząc mu w oczy.
J- Nie ma za co.- Odpowiedział, a cała reszta lała ze śmiechu. Niby z czego? Z tego, że mam krzywe nogi? Haha. Gdy wszyscy się uspokoiliśmy szliśmy dalej. Na miejsce dotarliśmy w pięć minut. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca.
N- No to ja idę po zamówienia. Co chcecie?- Spytałam, a ci po kolei podawali swoje zachcianki. Mam nadzieję, że zapamiętam, choć nie wiem czy mój mózg jest do tego zdolny. Gdy skończyli wypowiadać się, podeszłam do kasjera. Złożyłam zamówienie i odeszłam do stolika. Zaczęliśmy wszyscy o czymś gadać, lecz za chwilę wołano nas o odebranie zamówienia. Razem z Christianem podeszliśmy i zapłaciliśmy. Po chwili siedzieliśmy jedząc zawzięcie. Ja zamówiłam tylko colę i frytki, ale chłopacy to wykupili całe menu. Jak oni to zjedzą?- Pomyślałam.Siedzieliśmy i jedliśmy.
Ch- Już nie mogę.- Powiedział Chris.
N- Nie trzeba było tyle kupować.- Odpowiedziałam. Ten tylko się spojrzał i jadł dalej. Nie rozumiem tego człowieka.
*
Właśnie wychodzimy z McDonaldu, a Chaz narzeka, że się obżarł. Mówiłam im po co tak dużo zamawiali?
N- To gdzie teraz idziemy?- Zapytałam patrząc na zegarek.- Jest dopiero 16:13. Mamy sporo czasu.- Dodałam.
Jy- Ja nie mam pomysłów.- Powiedział jeden.
Ch- Ja chcę do domu.- Narzekał drugi.
J- A ja muszę iść pilnować małej.- Odchrząknął trzeci patrząc w wyświetlacz komórki.
N- To co idziemy do domu?- Spytałam zrezygnowana.
Chz- Tak.- Odpowiedział. To się rozeszliśmy. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Do domu doszliśmy w niecałe 15 minut. Ja jak to ja rzuciłam się na kanapę i włączyłam jakiś program. Wypadło na Vivę. Leciała szybka piosenka, więc zaczęłam się wygłupiać i skakać po pokoju. Pilot miałam jako mikrofon i jazda. Haha. W pewnym momencie zorientowałam się, że cały mój ‘występ’ obserwował aparacik. Śmiał się tak, że się popłakał.
N- Niech ja cię złapię!- Krzyknęłam. Ten zaczął przede mną uciekać. Ganiałam go po całym domu. W końcu go złapałam.
Ch- Nie! Proszę! Jestem za piękny!- Krzyczał. Haha. `Za piękny`? Ciekawe w jakim sensie. Palnęłam mu raz, a porządnie i odszedł masując się po głowie. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Dzwonił nieznany mi numer. Odebrałam.
N- Halo?- Spytałam zdyszana do słuchawki.
- Nathalie?- Zapytał. Poznałam ten głos. Justin. Co on chciał? I skąd ma mój numer? Chris. Ahh..
N- Tak. O co chodzi?- Odpowiedziałam.
- Umiesz się zajmować dziećmi?- Ciągnął.
N- No mniej więcej.- Odchrząkłam.
- To proszę przyjdź do mnie. Mała płacze, a ja nawet nie wiem czego chce.- Powiedział. Cóż, w zasadzie słyszałam coś w słuchawce, ale nie wiedziałam, że to płacz.
N- A Christian?- Zapytałam niemądrze.
- Tak ten imbecyl. To przyjdziesz?- Spytał po raz kolejny.
N- Przyjdę. Zaraz będę.- Odpowiedziałam do słuchawki ubierając buty, i się rozłączyłam.- Wychodzę!- Krzyknęłam na odchodne i poszłam. Zadzwoniłam do drzwi i po chwili otworzył mi Justin.- To w czym problem?- Spytałam wchodząc do środka.
J- Płacze.- Powiedział. Ale dał mi wskazówkę.
N- To gdzie ona jest?- Odchrząkłam.
J- W salonie.- Odpowiedział i natychmiast skierowałam się w tą stronę. Jazmyn siedziała tam i płakała.
N- No słonko co się stało?- Zapytałam małej.
Jz- Ja kće amu amu.- Odpowiedziała przez płacz.
N- Za chwilkę ci przyniosę.- Powiedziałam.- Justin, czy tak trudno zrozumieć te słowa?- Zapytałam kierując się w stronę kuchni.
J- Dla mnie tak.- Dodał. Tym to mnie powalił. Próbowałam ukryć mój śmiech. Jakoś się udało. Z lodówki wyjęłam mleko, i nalałam do butelki. Potem podgrzałam i gotowe.
N- To teraz sprawdź czy dobre.- Odchrząkłam podając mu butelkę.
J- Ale jak?- Spytał. Ten to nic nie wie.
N- Normalnie.- Powiedziałam i się odwróciłam w jego stronę. On tylko nacisnął na butelkę i jej zawartość wylądowała na mojej bluzce.- Wielkie dzięki.- Odpowiedziałam wskazując na bluzkę.
J- Przepraszam.- Wypowiedział robiąc minę szczeniaczka.
N- Nie przepraszaj tylko chodź.- Odchrząkłam ciągnąc go za rękę w stronę dziewczynki. Wzięłam ją na kolana i nakarmiłam. Szczęśliwa zeszła ze mnie i usiadła na dywanie.
Jz- Dźiękuję.- Powiedziała. Ja się tylko uśmiechnęłam.
J- Ja też dziękuję.- Dodał Justin.
N- Nie ma za co.- Odchrząkłam.- Ja pójdę już do domu.- Powiedziałam po chwili.
Jz- Nie plośie. Pobawiś się ze mniom?- Zapytała mała. Nie wiedziałam, że mnie polubi.
N- A Justin?- Odpowiedziałam.
Jz- On teś, ale ja kće teź z tobom.- Wypowiedziała.
N- No dobrze.- Powiedziałam i zaczęliśmy nasze zabawy. Znaczy jej. Nim się obejrzałam była już 18.- Ja muszę iść.- Odpowiedziałam.
J- Ok. To do 19.- Odchrząknął i podszedł ze mną do drzwi. Posłusznie wyszłam i skierowałam się w stronę domu. Gdy weszłam w domu zastałam już Caitlin.
N- I jak tam Ryan?- Spytałam unosząc brwi. Nic nie odpowiedziała tylko się zarumieniła.- Nie to nie łaski bez. I tak się dowiem.- Dodałam i poszłam na górę wybrać ciuchy na tą całą ‘imprezę’. Wywaliłam całe torby i nic nie znalazłam.- Caaaitlin!- Wydarłam się z całej siły. Kuzynka jak strzała wparowała do pokoju.
C- Coś się stało?- Spytała spanikowana.
N- Tak. Nie mam się w co ubrać. Pomożesz mi?- Odpowiedziałam.
C- Jasne, ale więcej mnie tak nie strasz.- Powiedziała. Ja tylko odpowiedziałam krótko `Ok` i zaczęliśmy poszukiwania. Po 15 minutach miałyśmy przygotowany zestaw. A wyglądał on TAK. Cait poleciała do siebie, aby się przebrać, więc ja zrobiłam to samo. Później lekko polokowałam włosy i gotowe. Gdy zeszłam na dół, była już cała grupa. Spojrzałam na zegarek 18:47.
N- Przecież jeszcze 15 minut.- Powiedziałam.
Ch- No ale wyjedziemy wcześniej.- Odpowiedział. Dobra. Podeszłam i ubrałam buty. Chwilę po tym siedzieliśmy w aucie i kierowaliśmy się w pożądaną stronę. Dojechaliśmy pod w miarę duży klub. Od razu weszłam i zajęłam stolik. Tylko ile nas było? Hmm... To tak: Ja, Christian, Justin, Caitlin, Chaz, Ryan, Jeydon. To musimy zająć 7-osobowy stolik. Prędzej znajdziemy 8-osobowy. Odszukałam obiekt i znalazłam. Stał przy ścianie. Wszyscy poszli za mną i zajęliśmy miejsca.
Jy- Ja idę po coś do picia.- Powiedział.
N- Ja nie chcę nic.- Odpowiedziałam. Nie mam zamiaru się upić do nieprzytomności. Jedynie ja i Caitlin zachowałyśmy rozsądek. Po chwili zjawił się obstawiony. Chłopacy od razu zaczęli pić. Nie no, jak tak można. Ja z kuzynką postanowiłyśmy się rozruszać. Weszłyśmy na parkiet i tańczyłyśmy. Mam nadzieję, że nie wyróżniałyśmy się spośród tłumu. Przetańczyłyśmy parę piosenek i dołączyły do nas łamagi. Każdy z każdym tańczył. No może nie tylko Cait z Ryanem się odłączyli. Po kilkunastu piosenkach się zmęczyłam, więc postanowiłam usiąść. Siedziałam z 20 minut, a chłopaków wciągło. Postanowiłam ich poszukać. Zastałam ich przy barze. Jesteśmy tu od dwóch godzin, a ci już półprzytomni. Podeszłam bliżej i zamówiłam sobie sok pomarańczowy. Szczerze? Nie lubię alkoholu. Gdy wypiłam sok, spojrzałam na chłopaków. Lepiej wezmę ich do domu. Przesiadłam się bliżej.
N- Chodźcie idziemy.- Powiedziałam.
Ch- Jeszcze nie.- Wyjąkał.
N- Nie ma nie, idziemy. Tylko poszukam Caitlin.- Odpowiedziałam. Nie musiałam iść, bo kuzynka sama się zjawiła.- O. Dobrze, że jesteś. Chodź zaprowadzimy ich.- Dodałam.
C- To tak. Ja biorę Chaza.- Odchrząkła. Zauważyłam, że z nią zjawił się także Ryan. Jeden porządny.
R- Ja wezmę Jeydona.- Powiedział i postawił go na nogi.
N- To ja wezmę te dwie łamagi.- Odpowiedziałam zrezygnowana. Ledwo co ich podniosłam, ale jakoś poszło.- Justin już sobie wyobrażam minę twojej mamy, jak wejdziesz do domu.- Wypowiedziałam wychodząc z lokalu.
J- Mogę u was zostać na noc?- Wyjęczał prosząc.
N- Caitlin może?- Zapytałam.
C- Może, może. A teraz chodźmy.- Odpowiedziała.
Ch- Ale mu przecież jesteśmy samochodem.- Odchrząknął najmądrzejszy.
N- No to pięknie. Ja nie mam prawo jazy.- Dodałam lekko podenerwowana.
C- Ja mam!- Krzyknęła radośnie Caitlin. Uff... Jeden kłopot z głowy. Powoli dowlekliśmy się o pojazdu. Całą piątkę wsadziliśmy do tyłu, a same usiadłyśmy z przodu. Do domu dojechałyśmy w 10 minut, oczywiście wysadzając przy tym Ryana, Chaza i Jeydona po drodze. Szybko z samochodu wywlekliśmy wywłoki i weszliśmy do środka. Położyliśmy ich na kanapie, a same poszłyśmy coś zjeść. Zrobiłyśmy sobie płatki. Zjadłyśmy i poszłyśmy do swoich pokoi. Ja wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
*
Wstałam rano i się przeciągnęłam. Cały czas szumiało mi w uszach od muzyki w klubie. Poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel, umyłam twarz i przebrałam się w TO. Potem wysuszyłam włosy i zeszłam na dół. Zastałam tam tylko kuzynkę, krzątającą się po kuchni.
N- Pomóc ci w czymś?- Zapytałam.
C- Jakbyś mogła.- Odpowiedziała, a ja podeszła i zaczęłyśmy robić śniadanie. Przygotowałyśmy jajecznicę. Potem byłam skazana na obudzenie śpiochów.
N- Pobudka!- Krzyknęłam między nimi. Wstali jak oparzeni.- Chodźcie na śniadanie.- Dodałam i w trójkę zasiedliśmy do stołu. Chłopacy pochłaniali wszystko, tak jakby nic nie jedli przez rok.- I jak?- Spytałam odnosząc talerze do zmywarki.
Ch- Dobre.- Powiedział krótko aparacik. On jak coś powie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 10:32. Jeszcze cały dzień przed nami.- Głowa mnie boli.- Odchrząknął.
N- Dać ci jakieś tabletki?- Spytałam.
Ch- Tak.- Dodał. Usłyszałam jeszcze `Mi też`, to był Justin. Wyjęłam leki, nalałam soku do szklanek i poniosłam w stronę poszkodowanych. Dałam im tabletki, a oni je skonfiskowali.
J- Dzięki.- Powiedział Justin.
N- No to jakieś plany na dziś?- Zapytałam.
C- Możemy pójść przejść się po mieście. Wiele się zmieniło.- Zaproponowała Cait.
N- Ok.- Odpowiedziałam.- To idziemy zaraz.- Dodałam.
J- To ja tylko polecę do domu powiedzieć mamie, że jestem cały.- Powiedział.
Ch- O! Justin ma skrzydła.- Odchrząknął Chris. Wszyscy ubraliśmy buty i spotkaliśmy się przed domem. Szliśmy tylko w czwórkę, bo tamte łamagi jeszcze śpią. Szliśmy z 15 minut i zauważyłam ulotkę. Szybko do niej podbiegłam.
N- Co to jest?- Spytałam wskazując.
C- A to. Na czas wakacji będą zajęcia śpiewu.- Powiedziała.
N- A gdzie?- Zapytałam kolejny raz.
Ch- W domu kultury.- Odchrząknął.
N- Zapiszemy się? Proszę. Będzie śmiesznie.- Wybłagałam. Odziwo się zgodzili. Pierwsze zajęcia zaczynają się jutro o godzinie 12:30. Wstanę. Mam nadzieję, że od mojego wycia nikt nie umrze. Chodziliśmy po mieście i zauważyłam spożywczak.- Idę kupić żelki!- Krzyknęłam oddalając się w stronę sklepu. Był po drugiej stronie ulicy. Gdy doszłam kupiłam z trzy różne rodzaje. Wyszłam obładowana i wróciłam do przyjaciół.
Ch- Dasz mi jedną paczkę?- Spytał i wyszczerzył zęby.
N- Masz.- Odpowiedziałam wkładając mu do ręki jedną paczkę. Ze mną jadł Justin, a Caitlin z Chrisem. Do domu wróciliśmy o 14:18. Okazało się, że ten dom kultury nie jest daleko. Może 10 minut drogi stąd. Kiedy wróciliśmy, do głowy wpadł mi kolejny pomysł.- Idziemy do Skateparku?- Zapytałam.
J- Ja mogę iść.- Odpowiedział.
- My też!- Powiedziało z tyłu rodzeństwo.
N- Caitlin, od kiedy ty umiesz jeździć na desce?- Odchrząkłam i wystawiłam jęzor.
C- Od nigdy. Idę się spotkać z Ryanem.- Powiedziała. Ja tylko poszła na górę po deskę i wyruszyliśmy do Skateparku. Dojechaliśmy w miarę szybko. Od razu wskoczyłam na rampę, i zaczęłam wywijać razem z chłopakami. Oczywiście kuzynka stosowała swoje gadki dla Ryana.
*
Siedzimy teraz w domu, bo zaczęło padać. Pan wielki Justin to normalnie mógłby tu zamieszkać. Każdą noc jaką tu jestem, to widzę go. Zmokła muszę wysuszyć włosy i się przebrać. Leniwie weszłam na górę i ubrałam białą bluzkę z napisem `Kiss Me ♥`, do tego rozpiętą czarną kamizelkę i spodenki jeansowe. Chwilę potem zeszłam na dół i usiadłam na kanapie. Wszyscy razem oglądaliśmy TV.
________________________________________
No i jest kolejny rozdział. Tym razem nr. 3.
Dziękuję bardzo z 7 komentarzy. Wiele dla mnie znaczą. ;)
Rozdział średni, ale jest. ;P.
Na deser (może widzieliście) akustyczna wersja piosenki `Never Say Never`: Klik ♥
Następny będzie niedługo.
Peace & Love ♥
Bieberkowaa! ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję ♥
O mnie
- Bieberkowaa ♥
- Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥
Spotkasz mnie:
My story. ;P
Moje opowiadanie to fikcja.
My story is a fiction.
Meine Geschichte ist eine Fiktion.
Мой рассказ будет фикцией.
My story is a fiction.
Meine Geschichte ist eine Fiktion.
Мой рассказ будет фикцией.
Archiwum bloga
- lutego (2)
- stycznia (3)
- grudnia (4)
- listopada (7)
- października (4)
Natlaaa sweet :)
OdpowiedzUsuńPisz , pisz .xdd
super :)
OdpowiedzUsuńi właśnie - pisz, pisz, pisz!!!!!!!!!
czyam
OdpowiedzUsuńpisz pisz
OdpowiedzUsuńsiemaaa
OdpowiedzUsuńczytam !
jam czytać !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńcccccccccccczzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzyyyyyyyyyyyyyyyyyttttttttttttttttttttttaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmmmmmmmm !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuperrr bloog ^^
OdpowiedzUsuńKochhh:************8
OdpowiedzUsuńswieetne !! kocham to opowiadanie !!! aa ! szybko nowa nocei pliss
OdpowiedzUsuń