`Zadowolona przeczesałam włosy i wróciłam do przyjaciół.`
Jak się okazało, to chłopacy podczas mojej nieobecności zdążyli ułożyć kamienie i drewno. Nakazałam im czym prędzej rozpalić, bo było mi zimno. Posłusznie to wykonali, a ja z Caitlin przysunęłyśmy coś w podobieństwie do ławki. Usiedliśmy i zaczęliśmy się ogrzewać. Mi to było potrzebne najbardziej. Po piętnastu minutach osiągnęłam swój cel.
N- Ey, wzięliście kiełbaski?- Zapytałam uśmiechnięta.
R- Gdzieś są. Idę po nie.- Odpowiedział i zniknął w namiocie. Po chwili znów się zjawił, ale napakowany żywnością.
N- Chodź pomogę ci głuptasie.- Powiedziałam, po czym podeszłam bliżej i wzięłam kilka rzeczy.- No to tak, kiełbaski mamy, ale patyki?
J- Przyniosłem.- Odchrząknął zmachany Justin.
N- Dobra nie wnikam.- Dodałam, po czym wbiłam swoją kiełbachę na patyk i zaczęłam smażyć. Szło mi naprawdę nieźle. Haha. No co? Christian smaży już chyba 5, bo wszystkie mu wleciały do ogniska. A może nie? Z tego co widziałam, to JB szturchał go i mu powpadały. Natrafiłam się po raz kolejny na tą sytuację.- Ojj.. Bieber, Bieber co z ciebie wyrośnie.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ten tylko odwzajemnił to i siedział, pochłaniając gotowy posiłek. Widziałam przy okazji minę naburmuszonego kuzyna.- Chcesz?- Zapytałam wskazując na moją porcję.
Ch- Nie. Nie chcę ci zabierać.- Odchrząknął bezradnie.
N- Masz i nie marudź mi tutaj. Ja poza tym już nie jestem głodna. Zjem jabłko.- Odpowiedziałam, z przenośnej lodówki wyjęłam jabłko. Nim się obejrzeliśmy była 19:00.- Słuchajcie, ja całkiem zapomniałam, że mam gitarę. Może sobie pośpiewamy?- Zapytałam radośnie.
- Oczywiście.- Odpowiedzieli chórkiem. Weszłam do namiotu, gdzie było ciemno. Szczerze to się boję ciemności. Słyszałam szelesty. Nagle ktoś mnie złapał z tyłu.
N- Aaaaaaaaaaaa!- Wydarłam się na cały las. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć kto to. Nie wierzyłam własnym oczom.- Jeydon? Co ty tu robisz?- Spytałam doniosłym głosem.
Jy- Chciałem zrobić ci niespodziankę.- Odpowiedział zadowolonym głosem.
N- Mi? A nie nam?- Odchrząkłam.
Jy- Tobie. Słuchaj, ja...- Chciał dokończyć, ale w tej samej chwili przybiegli przyjaciele.
C- Coś się stało?- Zapytała spanikowana kuzynka.
N- Nie nic. Jeydon nas odwiedził.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor.- Chyba się jeszcze zmieścimy no nie?- Dodałam po chwili.
J- No jakoś damy radę.- Odpowiedział obojętnie Justin.
N- Justin, coś ci się stało?- Spytałam patrząc blondynowi w oczy.
J- Mi? Nie nic, po prostu zimno mi się zrobiło.- Gdy to mówił dziwnie omijał mój wzrok.
N- No to ubierz bluzę, a nie paradujesz na krótki rękaw.- Odchrząkłam i zaczęłam robić miejsce dla Jeydona.
*
N- Gotowe.- Powiedziałam kończąc porządkowanie.
Jy- Dziękuję.- Odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Czułam to. Dobrze, że jest tu ciemno. 5 minut potem wróciliśmy i zaczęliśmy śpiewać piosenkę, oprócz Jeya (Jeydona), i Ryana bo oni nie potrafili. Haha. [Camp Rock 2 - This is our song].
So let's sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song
Come grab your guitar
Sit by the fire
'Couse we all need a song
When we're weary and tried
We'll sit here together
And singing it outloud
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
And this is our song
This is our song
This is our song
This is our song
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
And come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Yeah
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
(our summer)
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song
(This is our song) x3
Spodobało nam się to. Uśmiechnęłam się do przyjaciół. Potem pośpiewaliśmy jeszcze trochę i poszliśmy do namiotu. Padnięta wślizgnęłam się w śpiwór i grałam na komórce. W pewnym momencie zasnęłam.
*
Wstałam rano i się przeciągnęłam. Niechcący uderzyłam ręką Justina. Na moje nieszczęście się przebudził.
N- Sorki.- Wyszeptałam.
J- Nic się nie stało.- Odpowiedział i ponownie opadł na poduszkę. Powoli podniosłam się i chciałam wychodzić.- Gdzie ty idziesz o tej porze?- Zapytał.
N- Zaczerpnąć powietrza. Haha. Muszę się zahartować.- Dodałam. `O tej porze?`. O co mu chodziło. Ukradkiem spojrzałam na telefon. 7:38. Zdziwiłam się, bo nigdy o tej porze nie wstaje. Nawet do szkoły mamy na 9:15. Cóż , życie. Wyszłam i usiadłam na ławce. Ognisko jeszcze lekko się paliło, a słońce wschodziło. Był to niesamowity widok.
N- Ahh.. – Westchnęłam cicho i wzięłam ogromny ‘łyk’ powietrza. Po 30 minutach przyszedł do mnie Jeydon.
Jy- Muszę dzisiaj już jechać, bo nic rodzicom nie powiedziałem.- Powiedział siedząc obok mnie.
N- Okey.- Odchrząkłam.
Jy- No bo słuchaj. Ja...-Ciągnął.- Ja się chyba w tobie zakochałem.- Dokończył. Było to dla mnie ogromnym zdziwienie.
N- Ale Jey, my się znamy niecałe 2 tygodnie.- Odpowiedziałam.
Jy- Wiem, ale ja coś czuję.- Odchrząknął.- Będziesz ze mną?- Spytał trzymając mnie za ręce. Byłam kompletnie zmieszana. I co ja mu teraz odpowiem?- Pomyślałam.
N- Dobrze, ale na razie na próbę.- Powiedział ni stąd ni z owąd. Stało się. Nikt tego nie odczyni.
Jy- Ok. To ja się zbieram.- Wypowiedział, przytulił mnie, pocałował w policzek i wrócił do namiotu. Zadowolona siedziałam. Nie wiedziałam skąd byłam cała w skowronkach. Wygodnie położyłam się na ławce i usnęłam. Obudziłam się gdzieś po godzinie. Poszłam do namiotu, a Jeydona już nie było. Usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam mój pamiętnik. Pozostawiłam wpis, o mnie i o Jeydonie. Odłożyłam i w tej samej chwili obudzili się ‘współlokatorzy’. Haha.
N- Jak się spało?- Zapytałam spoglądając po kolei na każdego.
Ch- Kurwa zajebiście.- Odpowiedział wkurzony.
C- Co się stało? I nie klnij.- Odchrząkła zaspana kuzynka przeczesując włosy.
Ch- Mam jakiś kamień pod plecami, i mnie teraz napierda...- Ciągnął.
C- Stop. Nie mów tego.- Wcięła się mu.
N- To co dzisiaj jemy na śniadanie?- Spytałam kolejny raz.
J- Ktoś pójdzie ze mną złowić ryby.- Odpowiedział dumny pan Bieber.
N- Hahaha. Ty i ryby? Muszę to zobaczyć.- Dodałam.- Idę z tobą.- Wypowiedziałam uśmiechając się.
J- Dobra. Tylko się ogarnę.-Powiedział.
Ch- Smile, tylko uważaj na siebie.- Odchrząknął ‘opiekuńczy’ kuzyn.
N- Nie bój się. Ja sobie poradzę, tylko nie wiem jak on.- Odpowiedziałam wskazując na JB. Dobrze, że tego nie zauważył. Gdy Justin zrobił powiedziane czynności wyszliśmy na łowy. Zaszliśmy na jeziorko. JB podwinął nogawki do kolan, rękawy za łokcie i wszedł do wody. Zaczął łowić. Nic.- Właśnie widzę to twoje wędkowanie. Haha.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
J- Taka mądra to sama spróbuj.- Wyszczerzył się i podał mi to ‘coś’ do łowienia. Chyba wędka, czy jak to tam leci. Podwinęłam sobie nogawki i zanurzyłam nogi w wodzie.
N- Aaa! Zimne!- Darłam się. Po chwili jednak się uspokoiłam. Wzięłam jak największy zamach i rzuciłam. Nagle coś zaczęło mnie ciągnąć.- Justin! To ciągnie!- Krzyczałam. On się śmiał.- Może byś ruszył szanowną dupę i mi pomógł.- Dodałam po chwili. On tymczasem podszedł i przekręcił tym pokrętłem. Zobaczyłam na haczyk. Wisiała tam ryba.- Ha! Wygrałam!- Powiedziałam. Ponownie spojrzałam na zdobycz.- To się rusza! Weź to!- Odchrząkłam.
J- Dobra, nie marudź już tylko chodź, bo zamiast na śniadanie to trafimy na obiad.- Powiedział naburmuszony. Haha.
N- Ok, ale którędy?- Zapytałam.
J- Tędy.- Odpowiedział i zaczął mnie ciągnąć za rękę. Co chwilę się uśmiechał pod nosem.
N- Co suszysz zęby?- Spytałam chichocząc.
J- Nie mogę?- Odpowiedział i na tym pytaniu skończyła się nasza rozmowa. Na miejsce dotarliśmy w miarę szybko. Od razu Christian rozpalił ponownie ognisko, aby usmażyć rybę.
Ch- A tak w ogóle to kto ją złowił?- Zapytał podejrzliwie.
N- Ja.- Odchrząkłam krótko.
Ch- Ty? Hahaha. No to gratulacje.- Wypowiedział i wbił jedzenie na kij. Ja poszłam do Caitlin. Zastałam ją z Ryanem.
N- O! Tu jesteście. Chodźcie, bo zaraz już nic nie zostanie.- Powiedziałam.
C- Za chwilkę.- Odchrząkła kuzynka.
N- Okey.- Odpowiedziałam i miałam zamiar wychodzić.
C- Nathalie...- Zaczęła mówić.
N- Tak?- Spytałam.
C- Czy ty jesteś z Jeydonem?- Zapytała unosząc brwi.
N- Tak, ale na razie tylko na próbę.- Dodałam i wyszłam. Potem zjedliśmy rybę. Po skończonej czynności wróciliśmy do namiotu i graliśmy w karty.
5 dni później (Przepraszam, ale nie miałam pomysłów co mogą robić ;p)
Z biwaku wróciliśmy od razu dzień po ‘graniu w karty’. Okazało się, że aparacik się przeziębił. No więc mi i Jeydonowi układa się dobrze i stwierdziliśmy, że możemy być razem tak `na serio`. Akurat teraz szykuje się, bo mieliśmy razem z przyjaciółmi wyjść do kina. Dochodzi 19. Pewnie zaraz się wszyscy zejdą. Jestem ubrana TAK. Czym prędzej zeszłam na dół i założyłam buty. Wszyscy wyszykowani czekali na mnie. Wzięłam tylko telefon, portfel i iPoda.
N- Możemy iść.- Odchrząkłam gotowa. Jeydon wziął mnie za rękę, pocałował w usta i wyszliśmy.
*
No i akurat teraz stoimy w holu i po raz kolejny chłopacy mają zamiar iść na horror. Niczego innego podobno nie ma. Tak. Dobra, przeżyję.
C- To ja z Smile idziemy po popcorn i picie.- Powiedziała kuzynka. Kiwnęli głową na `tak` poszłyśmy.
N- To ilu nas jest?- Zapytałam, by wziąć popcorn dla każdego.
C- Hmm... Ja, ty, Justin, Chaz, Ryan, Jeydon i Christian.- Wymieniała po kolei.
Ekspedientka- Coś podać?- Spytała.
N- Tak już. Poproszę 7 popcornów średnich i 7 butelek coli dużej.- Złożyłam zamówienie. Chwilę potem obładowane doszłyśmy do reszty grupy. Rozdałyśmy prowiant i ruszyliśmy w stronę sali. Zajęliśmy miejsca i seans się zaczął. Dla mnie ten horror w ogóle nie był straszny. No może troszkę. Ja się nie bałam. Znudzona wtuliłam się w tors Jeydona. On mnie jeszcze bardziej przytulił i tak mi minął cały czas. Gdy światła się zapaliły wstałam i wzięłam chłopaka pod rękę. Wolnym krokiem wszyscy wyszliśmy z kina i podążaliśmy w stronę domu. Jeydon nas znaczy mnie odprowadził, pocałował namiętnie w usta i ruszył w swoją stronę. Podobnie zrobił Ryan. Po 5 minutach wszyscy, no nie wszyscy oprócz JB siedzieliśmy na kanapie i się wylegiwaliśmy. Włączyłam Vivę. Leciała szybka piosenka. Jej tytuł Sean Kingston - Fire Burning. Szybko wpadła mi w ucho. Gdy zaczął lecieć refren rzuciłam buty na podłogę i zaczęłam wydziwiać różne ruchy. Tańczyłam i tańczyłam, wtem do domu wparował Justin? Ale siara. A może on już tu był? Kij z tym. Po piosence zarumieniłam się i ponownie opadłam na kanapę.
Ch- Widzisz jaką mam zdolną kuzynkę?- Powiedział przechwalająco Chris do Justina. Ja rzuciłam w niego poduszką.
N- To ja idę zrobić kolację.- Odpowiedziałam i szybko popędziłam do kuchni. Tradycyjnie zrobiłam kanapki z szynką. Zadowolona z wyczynu przyniosłam je na stół i zaczęliśmy je pochłaniać. Nim się obejrzałam Justina nie było.- Kiedy Justin poszedł?- Zapytałam.
Ch- Był tylko oddać mi grę.- Odchrząknął. Ruszyłam tylko ramionami i dokończyłam jeść kanapkę. Potem poszłam na górę, wymyłam się, przebrałam w piżamę i rzuciłam się na łóżko. W mgnieniu oka Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
*
Rano obudziły mnie czyjeś wrzaski.
C- Smile! Smile! Smile!- Wrzeszczała kuzynka.
N- Czego chcesz zaraz wstanę, jest 11.- Odpowiedziałam.
C- Ale ja muszę ci coś powiedzieć.- Powiedziała i zesmutniała.
N- Coś się stało?- Zapytałam.
C- No bo byłam dzisiaj w sklepie [...] i tak się skończyło.- Dokończyła monolog.
N- Co? To nie może być prawda. Pokaż mi to zdjęcie.- Odpowiedziałam, a raczej wykrzyczałam i wzięłam telefon Cait do ręki. Widniało tam zdjęcie...
__________________________________
Siemka wszystkim! Haha. Brzmi jak nieogar. Cóż. A więc na początek to napisałam rozdział! Haha. Wszyscy się cieszą. Mam nadzieję, że się podoba. Mam dzisiaj jakiś dobry nastrój, choć na myśl, że jutro szkoła to nie chcę mówić. Ale nie w tym rzecz. Rozdział mi się spodobał, choć mógłby być dłuższy. Wolę zostawić was w niepewności. Haha. Tak jestem zUaa.
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że zostawi tu ktoś komentarz, nawet krótkie `czytam`.
Peace & Love ♥
Do następnego moje Belieberki ♥!
Jak się okazało, to chłopacy podczas mojej nieobecności zdążyli ułożyć kamienie i drewno. Nakazałam im czym prędzej rozpalić, bo było mi zimno. Posłusznie to wykonali, a ja z Caitlin przysunęłyśmy coś w podobieństwie do ławki. Usiedliśmy i zaczęliśmy się ogrzewać. Mi to było potrzebne najbardziej. Po piętnastu minutach osiągnęłam swój cel.
N- Ey, wzięliście kiełbaski?- Zapytałam uśmiechnięta.
R- Gdzieś są. Idę po nie.- Odpowiedział i zniknął w namiocie. Po chwili znów się zjawił, ale napakowany żywnością.
N- Chodź pomogę ci głuptasie.- Powiedziałam, po czym podeszłam bliżej i wzięłam kilka rzeczy.- No to tak, kiełbaski mamy, ale patyki?
J- Przyniosłem.- Odchrząknął zmachany Justin.
N- Dobra nie wnikam.- Dodałam, po czym wbiłam swoją kiełbachę na patyk i zaczęłam smażyć. Szło mi naprawdę nieźle. Haha. No co? Christian smaży już chyba 5, bo wszystkie mu wleciały do ogniska. A może nie? Z tego co widziałam, to JB szturchał go i mu powpadały. Natrafiłam się po raz kolejny na tą sytuację.- Ojj.. Bieber, Bieber co z ciebie wyrośnie.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ten tylko odwzajemnił to i siedział, pochłaniając gotowy posiłek. Widziałam przy okazji minę naburmuszonego kuzyna.- Chcesz?- Zapytałam wskazując na moją porcję.
Ch- Nie. Nie chcę ci zabierać.- Odchrząknął bezradnie.
N- Masz i nie marudź mi tutaj. Ja poza tym już nie jestem głodna. Zjem jabłko.- Odpowiedziałam, z przenośnej lodówki wyjęłam jabłko. Nim się obejrzeliśmy była 19:00.- Słuchajcie, ja całkiem zapomniałam, że mam gitarę. Może sobie pośpiewamy?- Zapytałam radośnie.
- Oczywiście.- Odpowiedzieli chórkiem. Weszłam do namiotu, gdzie było ciemno. Szczerze to się boję ciemności. Słyszałam szelesty. Nagle ktoś mnie złapał z tyłu.
N- Aaaaaaaaaaaa!- Wydarłam się na cały las. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć kto to. Nie wierzyłam własnym oczom.- Jeydon? Co ty tu robisz?- Spytałam doniosłym głosem.
Jy- Chciałem zrobić ci niespodziankę.- Odpowiedział zadowolonym głosem.
N- Mi? A nie nam?- Odchrząkłam.
Jy- Tobie. Słuchaj, ja...- Chciał dokończyć, ale w tej samej chwili przybiegli przyjaciele.
C- Coś się stało?- Zapytała spanikowana kuzynka.
N- Nie nic. Jeydon nas odwiedził.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor.- Chyba się jeszcze zmieścimy no nie?- Dodałam po chwili.
J- No jakoś damy radę.- Odpowiedział obojętnie Justin.
N- Justin, coś ci się stało?- Spytałam patrząc blondynowi w oczy.
J- Mi? Nie nic, po prostu zimno mi się zrobiło.- Gdy to mówił dziwnie omijał mój wzrok.
N- No to ubierz bluzę, a nie paradujesz na krótki rękaw.- Odchrząkłam i zaczęłam robić miejsce dla Jeydona.
*
N- Gotowe.- Powiedziałam kończąc porządkowanie.
Jy- Dziękuję.- Odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Czułam to. Dobrze, że jest tu ciemno. 5 minut potem wróciliśmy i zaczęliśmy śpiewać piosenkę, oprócz Jeya (Jeydona), i Ryana bo oni nie potrafili. Haha. [Camp Rock 2 - This is our song].
So let's sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song
Come grab your guitar
Sit by the fire
'Couse we all need a song
When we're weary and tried
We'll sit here together
And singing it outloud
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
And this is our song
This is our song
This is our song
This is our song
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
And come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Yeah
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
(our summer)
This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song
(This is our song) x3
Spodobało nam się to. Uśmiechnęłam się do przyjaciół. Potem pośpiewaliśmy jeszcze trochę i poszliśmy do namiotu. Padnięta wślizgnęłam się w śpiwór i grałam na komórce. W pewnym momencie zasnęłam.
*
Wstałam rano i się przeciągnęłam. Niechcący uderzyłam ręką Justina. Na moje nieszczęście się przebudził.
N- Sorki.- Wyszeptałam.
J- Nic się nie stało.- Odpowiedział i ponownie opadł na poduszkę. Powoli podniosłam się i chciałam wychodzić.- Gdzie ty idziesz o tej porze?- Zapytał.
N- Zaczerpnąć powietrza. Haha. Muszę się zahartować.- Dodałam. `O tej porze?`. O co mu chodziło. Ukradkiem spojrzałam na telefon. 7:38. Zdziwiłam się, bo nigdy o tej porze nie wstaje. Nawet do szkoły mamy na 9:15. Cóż , życie. Wyszłam i usiadłam na ławce. Ognisko jeszcze lekko się paliło, a słońce wschodziło. Był to niesamowity widok.
N- Ahh.. – Westchnęłam cicho i wzięłam ogromny ‘łyk’ powietrza. Po 30 minutach przyszedł do mnie Jeydon.
Jy- Muszę dzisiaj już jechać, bo nic rodzicom nie powiedziałem.- Powiedział siedząc obok mnie.
N- Okey.- Odchrząkłam.
Jy- No bo słuchaj. Ja...-Ciągnął.- Ja się chyba w tobie zakochałem.- Dokończył. Było to dla mnie ogromnym zdziwienie.
N- Ale Jey, my się znamy niecałe 2 tygodnie.- Odpowiedziałam.
Jy- Wiem, ale ja coś czuję.- Odchrząknął.- Będziesz ze mną?- Spytał trzymając mnie za ręce. Byłam kompletnie zmieszana. I co ja mu teraz odpowiem?- Pomyślałam.
N- Dobrze, ale na razie na próbę.- Powiedział ni stąd ni z owąd. Stało się. Nikt tego nie odczyni.
Jy- Ok. To ja się zbieram.- Wypowiedział, przytulił mnie, pocałował w policzek i wrócił do namiotu. Zadowolona siedziałam. Nie wiedziałam skąd byłam cała w skowronkach. Wygodnie położyłam się na ławce i usnęłam. Obudziłam się gdzieś po godzinie. Poszłam do namiotu, a Jeydona już nie było. Usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam mój pamiętnik. Pozostawiłam wpis, o mnie i o Jeydonie. Odłożyłam i w tej samej chwili obudzili się ‘współlokatorzy’. Haha.
N- Jak się spało?- Zapytałam spoglądając po kolei na każdego.
Ch- Kurwa zajebiście.- Odpowiedział wkurzony.
C- Co się stało? I nie klnij.- Odchrząkła zaspana kuzynka przeczesując włosy.
Ch- Mam jakiś kamień pod plecami, i mnie teraz napierda...- Ciągnął.
C- Stop. Nie mów tego.- Wcięła się mu.
N- To co dzisiaj jemy na śniadanie?- Spytałam kolejny raz.
J- Ktoś pójdzie ze mną złowić ryby.- Odpowiedział dumny pan Bieber.
N- Hahaha. Ty i ryby? Muszę to zobaczyć.- Dodałam.- Idę z tobą.- Wypowiedziałam uśmiechając się.
J- Dobra. Tylko się ogarnę.-Powiedział.
Ch- Smile, tylko uważaj na siebie.- Odchrząknął ‘opiekuńczy’ kuzyn.
N- Nie bój się. Ja sobie poradzę, tylko nie wiem jak on.- Odpowiedziałam wskazując na JB. Dobrze, że tego nie zauważył. Gdy Justin zrobił powiedziane czynności wyszliśmy na łowy. Zaszliśmy na jeziorko. JB podwinął nogawki do kolan, rękawy za łokcie i wszedł do wody. Zaczął łowić. Nic.- Właśnie widzę to twoje wędkowanie. Haha.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
J- Taka mądra to sama spróbuj.- Wyszczerzył się i podał mi to ‘coś’ do łowienia. Chyba wędka, czy jak to tam leci. Podwinęłam sobie nogawki i zanurzyłam nogi w wodzie.
N- Aaa! Zimne!- Darłam się. Po chwili jednak się uspokoiłam. Wzięłam jak największy zamach i rzuciłam. Nagle coś zaczęło mnie ciągnąć.- Justin! To ciągnie!- Krzyczałam. On się śmiał.- Może byś ruszył szanowną dupę i mi pomógł.- Dodałam po chwili. On tymczasem podszedł i przekręcił tym pokrętłem. Zobaczyłam na haczyk. Wisiała tam ryba.- Ha! Wygrałam!- Powiedziałam. Ponownie spojrzałam na zdobycz.- To się rusza! Weź to!- Odchrząkłam.
J- Dobra, nie marudź już tylko chodź, bo zamiast na śniadanie to trafimy na obiad.- Powiedział naburmuszony. Haha.
N- Ok, ale którędy?- Zapytałam.
J- Tędy.- Odpowiedział i zaczął mnie ciągnąć za rękę. Co chwilę się uśmiechał pod nosem.
N- Co suszysz zęby?- Spytałam chichocząc.
J- Nie mogę?- Odpowiedział i na tym pytaniu skończyła się nasza rozmowa. Na miejsce dotarliśmy w miarę szybko. Od razu Christian rozpalił ponownie ognisko, aby usmażyć rybę.
Ch- A tak w ogóle to kto ją złowił?- Zapytał podejrzliwie.
N- Ja.- Odchrząkłam krótko.
Ch- Ty? Hahaha. No to gratulacje.- Wypowiedział i wbił jedzenie na kij. Ja poszłam do Caitlin. Zastałam ją z Ryanem.
N- O! Tu jesteście. Chodźcie, bo zaraz już nic nie zostanie.- Powiedziałam.
C- Za chwilkę.- Odchrząkła kuzynka.
N- Okey.- Odpowiedziałam i miałam zamiar wychodzić.
C- Nathalie...- Zaczęła mówić.
N- Tak?- Spytałam.
C- Czy ty jesteś z Jeydonem?- Zapytała unosząc brwi.
N- Tak, ale na razie tylko na próbę.- Dodałam i wyszłam. Potem zjedliśmy rybę. Po skończonej czynności wróciliśmy do namiotu i graliśmy w karty.
5 dni później (Przepraszam, ale nie miałam pomysłów co mogą robić ;p)
Z biwaku wróciliśmy od razu dzień po ‘graniu w karty’. Okazało się, że aparacik się przeziębił. No więc mi i Jeydonowi układa się dobrze i stwierdziliśmy, że możemy być razem tak `na serio`. Akurat teraz szykuje się, bo mieliśmy razem z przyjaciółmi wyjść do kina. Dochodzi 19. Pewnie zaraz się wszyscy zejdą. Jestem ubrana TAK. Czym prędzej zeszłam na dół i założyłam buty. Wszyscy wyszykowani czekali na mnie. Wzięłam tylko telefon, portfel i iPoda.
N- Możemy iść.- Odchrząkłam gotowa. Jeydon wziął mnie za rękę, pocałował w usta i wyszliśmy.
*
No i akurat teraz stoimy w holu i po raz kolejny chłopacy mają zamiar iść na horror. Niczego innego podobno nie ma. Tak. Dobra, przeżyję.
C- To ja z Smile idziemy po popcorn i picie.- Powiedziała kuzynka. Kiwnęli głową na `tak` poszłyśmy.
N- To ilu nas jest?- Zapytałam, by wziąć popcorn dla każdego.
C- Hmm... Ja, ty, Justin, Chaz, Ryan, Jeydon i Christian.- Wymieniała po kolei.
Ekspedientka- Coś podać?- Spytała.
N- Tak już. Poproszę 7 popcornów średnich i 7 butelek coli dużej.- Złożyłam zamówienie. Chwilę potem obładowane doszłyśmy do reszty grupy. Rozdałyśmy prowiant i ruszyliśmy w stronę sali. Zajęliśmy miejsca i seans się zaczął. Dla mnie ten horror w ogóle nie był straszny. No może troszkę. Ja się nie bałam. Znudzona wtuliłam się w tors Jeydona. On mnie jeszcze bardziej przytulił i tak mi minął cały czas. Gdy światła się zapaliły wstałam i wzięłam chłopaka pod rękę. Wolnym krokiem wszyscy wyszliśmy z kina i podążaliśmy w stronę domu. Jeydon nas znaczy mnie odprowadził, pocałował namiętnie w usta i ruszył w swoją stronę. Podobnie zrobił Ryan. Po 5 minutach wszyscy, no nie wszyscy oprócz JB siedzieliśmy na kanapie i się wylegiwaliśmy. Włączyłam Vivę. Leciała szybka piosenka. Jej tytuł Sean Kingston - Fire Burning. Szybko wpadła mi w ucho. Gdy zaczął lecieć refren rzuciłam buty na podłogę i zaczęłam wydziwiać różne ruchy. Tańczyłam i tańczyłam, wtem do domu wparował Justin? Ale siara. A może on już tu był? Kij z tym. Po piosence zarumieniłam się i ponownie opadłam na kanapę.
Ch- Widzisz jaką mam zdolną kuzynkę?- Powiedział przechwalająco Chris do Justina. Ja rzuciłam w niego poduszką.
N- To ja idę zrobić kolację.- Odpowiedziałam i szybko popędziłam do kuchni. Tradycyjnie zrobiłam kanapki z szynką. Zadowolona z wyczynu przyniosłam je na stół i zaczęliśmy je pochłaniać. Nim się obejrzałam Justina nie było.- Kiedy Justin poszedł?- Zapytałam.
Ch- Był tylko oddać mi grę.- Odchrząknął. Ruszyłam tylko ramionami i dokończyłam jeść kanapkę. Potem poszłam na górę, wymyłam się, przebrałam w piżamę i rzuciłam się na łóżko. W mgnieniu oka Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
*
Rano obudziły mnie czyjeś wrzaski.
C- Smile! Smile! Smile!- Wrzeszczała kuzynka.
N- Czego chcesz zaraz wstanę, jest 11.- Odpowiedziałam.
C- Ale ja muszę ci coś powiedzieć.- Powiedziała i zesmutniała.
N- Coś się stało?- Zapytałam.
C- No bo byłam dzisiaj w sklepie [...] i tak się skończyło.- Dokończyła monolog.
N- Co? To nie może być prawda. Pokaż mi to zdjęcie.- Odpowiedziałam, a raczej wykrzyczałam i wzięłam telefon Cait do ręki. Widniało tam zdjęcie...
__________________________________
Siemka wszystkim! Haha. Brzmi jak nieogar. Cóż. A więc na początek to napisałam rozdział! Haha. Wszyscy się cieszą. Mam nadzieję, że się podoba. Mam dzisiaj jakiś dobry nastrój, choć na myśl, że jutro szkoła to nie chcę mówić. Ale nie w tym rzecz. Rozdział mi się spodobał, choć mógłby być dłuższy. Wolę zostawić was w niepewności. Haha. Tak jestem zUaa.
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że zostawi tu ktoś komentarz, nawet krótkie `czytam`.
Peace & Love ♥
Do następnego moje Belieberki ♥!
no i co dalej ???
OdpowiedzUsuńPS.kiedy pojawi sie rozdział na drugim blogu ???
fajne :)
OdpowiedzUsuńPS. Tęż sie pytam kiedy następny rozdział na drugim blogu?
Tego nie wiem, bo nie potrafię nic napisać (na tamten blog) ;p. Ale spróbuję coś poskładać. Smile ;D. Buziaczki ;*.
OdpowiedzUsuńco dalej ? co było na tym zdj ? ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział