niedziela, 14 listopada 2010

[007] Aż tak dobre?

`Siedzieliśmy jeszcze chwilę i doszło do czegoś, czego się nie spodziewałam...`

Justin niebezpiecznie się do mnie przybliżył i...I pocałował. Czułam się dziwnie i niezręcznie.
N- Justin  ja muszę iść.- Powiedziałam szybko.
J- Smile...Przepraszam. –Odpowiedział i spuścił głowę. Mi do oczu napłynęły łzy.
N- Ale Justin, o to chodzi, że ja chciałam. Przepraszam.- Odchrząkłam i po policzkach spływały mi łzy. Szybko pobiegłam do domu nie zważając już nawet na przyjaciela. Jeszcze w połowie drogi jak na złość zaczął padać deszcz. Z jednej strony to dobrze, bo nikt nie będzie widział jak płaczę, a z drugiej, mogę zachorować. Zsapana trafiłam do domu. Weszłam i wbiegłam na górę. Postanowiłam nikomu o tym nie mówić. Nawet Caitlin. Poszłam do toalety i się odświeżyłam. Przebrałam się w fioletową bokserkę i białe materiałowe pumpy. Zeszłam na dół i poszłam do salonu. Zasiadłam do kuzynostwa i oglądaliśmy film. Po 30 minutach zaczęło mi burczeć w brzuchu.
N- Idę lepiej zrobić coś do jedzenia. Chcecie kanapki?- Zapytałam.
C- Okey.- Odpowiedziała a ja kierowałam się w stronę kuchni. Wyjęłam potrzebne materiały i zaczęłam szykować posiłek. Gdy skończyłam zadowolona ruszyłam spowrotem do  salonu. Kanapki postawiłam na stole i wzięłam sobie jedną. Gdy skończyliśmy jeść, kuzynka zaniosła talerz do zmywarki, a do nas przyszedł Justin. Przypomniało mi się dzisiejsze zdarzenie. Szybko poszłam do Cait. Razem nalałyśmy soku i po raz kolejny zajęłyśmy miejsca. Oglądaliśmy jakiś badziewny film. Gdy się skończył, prawie przysypiałam. Zresztą, ja to nie Christian. Leżał na podłodze i spał w najlepsze.
J- Smile, chodź na chwilę do kuchni.- Poprosił. Zawahałam się. Jednak i tak poszłam.
N- Dobra.- Odpowiedziałam i razem weszliśmy do kuchni.
J- Słuchaj, ja cię naprawdę przepraszam za tamto. Nie chciałem.- Gadał.
N- Justin, słuchaj. Może jakoś zapomnimy o tym i żyjmy dalej?- Przytaknęłam.
J- Okey. I jeszcze raz sorki.- Odchrząknął.- To ja już będę szedł, bo późno.- Dodał, podszedł do drzwi i ubrał buty.- Cześć!- Powiedział i wyszedł. Drzwi zamknęłam i wróciłam dom kuzynostwa.
C- Nell, co chciał od ciebie JB?- Spytała. Co ja jej teraz odpowiem?
N- Nic, po prostu jak byliśmy w parku zapomniał komórki.- Odpowiedziałam w miarę normalnie. Pierwszy raz udało mi się kłamstwo.
C- Aaa... To co robimy z tym głąbem?- Zapytałam kolejny raz wskazując na Chrisa.
N- Ja nie wiem. Może nakryjemy go kocem i niech śpi? I tak leży na dywanie.- Zaproponowałam.
C- Ok.- Odchrząkła i z nikąd wyjęła pościel. Wykonała czynność i obie ruszyłyśmy do swoich pokoi. Gdy weszłam położyłam się na łóżko i rozmyślałam o tym co powiedziałam w parku. `Chciałam?`. Nie wiem. Ale ja do wszystkiego jestem zdolna. Ehh... Myśląc usnęłam.

` Szłam niewielką polaną, a wokół mnie słychać było ćwierkot ptaków. Na sobie miałam zwiewną sukienkę do kolan, i bose nogi. Wszędzie rosły przepiękne maki. Wiał miły wiatr i czułam się jak piórko. Z naprzeciwka wyjawiła się niewielka postać. Był to chłopak. Ciekawa podążałam w tamtą stronę. Gdy byłam już blisko zbliżył się do mnie i ukazał swoje brązowe, a zarazem czekoladowe tęczówki. Jego usta przypominały maliny i każdy chciałby ich skosztować. Owinęłam ręce wokół szyi  nieznajomego i zatonęłam w jego gałkach. On zrobił to samo. Po chwili zorientowałam się, że skądś znam tą twarz. Lekko się odsunęłam, a chłopak zarzucił swoją blond grzywką. Potem urwał jeden kwiat i starannie włożył mi go we włosy. Niepewnie się uśmiechnęłam, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Chwilę potem złączyliśmy się w delikatnym, a zarazem namiętnym pocałunku.`
*

Obudziłam się w szoku. Znowu miałam ten sam sen. Teraz wiem kto to był.
N- Justin.- Wyszeptałam sobie pod nosem. Ale to nie może być prawda. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 3:47. Ponownie opadłam na poduszkę i próbowałam zasnąć. Nie, nie zasnę.- Pomyślałam po 30 minutach. Postanowiłam się odświeżyć. Leniwie wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam długą, orzeźwiającą kąpiel i ubrałam się w TO. Gdy wyszłam dochodziła 5. Czym prędzej włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Zatrzymałam się na MTV. Leciało `Ekipa z New Jersey`. Ujdzie. Przed TV czas spędziłam do 7. Potem zeszłam na dół i poszłam przygotować śniadanie. Zastałam tam ciocię?
N- Dzień Dobry ciociu.- Powiedziałam przeciągając się.
Ci- Dzień Dobry Smile. Przepraszam, że nie zrobiłam ci śniadania, ale zaraz spóźnię się do pracy.- Odpowiedziała.
N- Nic nie szkodzi.- Odchrząkłam, a ciocia już zniknęła. Ja wyjęłam książkę kucharską i znalazłam przepis na naleśniki :

•    1 i 1/4 szklanki mąki
•    1 jajko
•    1 i 1/4 szklanki maślanki
•    1/4 szklanki cukru pudru
•    1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
•    1 łyżeczka sody
•    1/4 szklanki oliwy
•    szczypta soli

Gdy wyjęłam wszystkie składniki zaczęłam przygotowywać wszystko krok po kroku :

W blenderze miksuję wszystkie składniki na gładką masę o konsystencji gęstej śmietany. Rozgrzewam patelnię i na średnim ogniu smażę pancakes z dwóch stron. Podaję z syropem klonowym, masłem lub cukrem. 
 
No i gotowe. Uff..- Westchnęłam i brudna otrzepałam się z mąki. No tak. Trzeba obudzić domowników. Szybkim krokiem wbiegłam na górę i czym prędzej nacisnęłam klamkę pierwszych drzwi. Zobaczyłam Christiana.
N- Hahaha.- Zaczęłam rechotać jak zobaczyłam, że jedną nogę ma na podłodze, a drugą na łóżku. I na dodatek ten palec w buzi. Komiczny widok.
Ch- Co się stało?- Wstał jak oparzony.
N- Nic. Haha. Chodź na śniadanie.- Wypowiedziałam uspokajając się.
Ch- Zaraz zejdę.- Odchrząknął i się podniósł.
N- Okey.-  Powiedziałam na odchodne. Teraz Cait. Wyszłam i nacisnęłam klamkę kolejnych drzwi. Spojrzałam na kuzynkę i podeszłam bliżej.- Caaaitlin ! Wstawaj !- Wydarłam się jej do ucha.
C- Człowieku, daj mi pospać.- Wyjąkała i schowała głowę pod poduszkę.
N- Zrobiłam naleśniki...- Powiedziałam cwaniacko.
C- Już idę.- Odpowiedziała i zniknęła w łazience.
N- No moja krew.- Odchrząkłam i ona chyba tego nie usłyszała. Wyszłam i zeszłam na dół. Każdemu nałożyłam po 2 pancakes i polałam syropem klonowym. Już miałam ochotę wszystko zjeść, ale muszę zachować spokój. Wdech, wydech. Wdech, wydech. O! Przyszli. W końcu. Jak struś pędzi wiatr zaniosłam wszystko do stołu i wszyscy zaczęli jeść. Po skończonym posiłku zauważyłam, że kuzyn oblizuje talerz.
N- Aż tak dobre?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
Ch- A żebyś wiedziała.- Odpowiedział i podniósł swój talerz, z zamiarem wyniesienia.
N- Ej, mój też.- Powiedziałam oburzona. Wrócił się i wziął także mój. Zadowolona pomaszerowałam do mojego pokoju i nie wiedziałam co robić. Po 5 minutach przypomniałam sobie o Lily. W pośpiechu wzięłam i włączyłam laptopa. Mam nadzieję, że nie śpi. Pewnie nie. Po pierwsze jest ona porannym ptaszkiem, a po drugie jest już 10. Włączyłam Skypa i była dostępna. Włączyłam sobie tylko kamerkę i zadzwoniłam do niej. 1 sygnał. 2 sygnał. 3 sygnał. W końcu. Porozmawiałyśmy z 30 minut i niestety musiała kończyć.
N- Aaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaa!- Darłam się. Do pokoju przybiegła Caitlin.
C- Jezu Smile co się dzieje?- Spytała spanikowana.
N- Tu..Tu jest pająk!- Krzyczałam.
C- Co? Gdzie?- Spytała.
N- Tttu.- Wskazałam jej palcem.
C- To zwykły, mały pająk.- Odchrząkła i się uśmiechnęła.
N- Proszę zabierz to.- Wyjąkałam.
C- Już.- Powiedziała wyrzucając stworzenie za okno.
N- Dzięki. To mamy jakieś plany na dziś?- Spytałam.
C- Jak chcesz mogę ci pokazać tutejszą galerię handlową. Ok?- Odpowiedziała.
N- Okey. Tylko wezmę kasę.- Odchrząkłam i wyjęłam torebkę, a do tego portfel. Potem razem z kuzynką zeszłyśmy na dół.
C- Christian! Chodź tu!- Krzyknęła Cait. Po chwili zjawiła się postać chłopaka.- My idziemy do centrum. Będziemy za około 3 godziny.- Dopowiedziała i zaczęłyśmy ubierać buty.
Ch- Ok.- Odchrząknął i wrócił do salonu. Razem wyszłyśmy i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego? Chyba. Po 15 minutowej drodze zaczęły boleć mnie nogi.
N- Daleko jeszcze?- Spytałam.
C- Jeszcze chwilkę. Chodź.- Odpowiedziała i złapała mnie za rękę pociągając. Nagle obok nas przejechał autobus. Był MIEJSKI.
N- To tu są autobusy?!- Zapytałam podirytowana.
C- Są. Jak chcesz to możemy nimi wrócić. – Odchrząkła.
N- Na pewno, bo ja zamiaru wracać na piechotę nie mam.- Odpowiedziałam i tak doszłyśmy do obiektu.- Łał.- Powiedziałam pod nosem. To coś było wielkie. Razem z kuzynką szybko weszłyśmy do środka i buszowałyśmy po sklepach. Przy okazji kupiłam sobie 3 sukienki, 4 bluzki, 2 pary krótkich spodenek, 3 pary rurek i 1 parę skeytów.
*

N- Caait! Jestem wyczerpana. Chodźmy coś zjeść.- Mówiłam, gdy ciągała mnie po jednym sklepie piąty raz.
C- Która ładniejsza niebieska czy czerwona?- Spytała pokazując 2 takie same bluzki tylko innego koloru.
N- Niebieska. Idziemy?- Błagałam.
C- Niech ci będzie. Tylko kupię.- Odchrząkła i popędziła w stronę kasy. `3 godziny.` Ta. 3 godziny, a my jesteśmy tu chyba wieczność. Chwilę potem odeszłyśmy  od kasy i ruszyliśmy do McDonaldu. Zamówiłam sobie tradycyjnie Happy Meal’a. Odebrałam zamówienie i ruszyłam do stoliku. Usiadłam przy kuzynce i zaczęłam jeść frytki. Ona pochłaniała hamburgera. Po skończonym posiłku postanowiłyśmy wrócić do domu. Złapałyśmy pierwszy lepszy autobus i kupiłyśmy bilety. Do domu dotarłyśmy już w niecałe 5 minut. Na wejściu od razu rzuciłam się na kanapę. Poczułam coś pod sobą.
J- Czy możesz łaskawie ze mnie zejść?- Zapytał Justin (?).
N- Już. Ale ty złaź od razu z kanapy. Nogi mnie bolą.- Odchrząkłam i wstałam.- No co się patrzysz? Złaź.- Dodałam i go zepchałam z kanapy. Po minucie już leżałam.
J- Ej. To nie fair.- Powiedział.
N- Dziewczynom się ustępuje.- Odpowiedziałam i rozczochrałam mu czuprynę. Jak ja to lubię robić. Oburzony usiadł na fotelu.- No nie fochaj się.- Powiedziałam patrząc ukradkiem.
J- To daj buziaka w policzek.- Wypowiedział chytrze.
N- Ekhem. Justin pamiętasz wczoraj?- Zapytałam.
J- Pamiętam.- Powiedział smutno.
N- Dobra chodź.- Odchrząkłam zrezygnowana. Dałam mu całusa i się uśmiechnął.- No już. Wynocha.- Dodałam i odsunęłam jego buzię. Przełączyłam na MTV. Zaczęliśmy oglądać. Tak czas zszedł nam do 17. Do pokoju wparował zdyszany aparacik.
Ch- Słuchajcie. Dzisiaj przyjeżdża wesołe miasteczko! Idziemy?- Zapytał.
N- Jasne.- Powiedziałam, a wszyscy się ze mną zgodzili.
Ch- To idziemy. Ubierajcie się.- Dodał, a wszyscy poszli ubrać buty.Ja tylko odłożyłam okulary przeciwsłoneczne. Potem już w czwórkę wyszliśmy. W połowie drogi dołączył do nas Ryan. No przecież jego zabraknąć nie mogło. Zauważyłam ‘Diabelski Młyn’.
C- Idziemy?- Spytała Caitlin.
N- O nie. Co to to nie.- Zaprzeczyłam.
J- Kupiłem 4  bilety.- Wyszczerzył zęby JB.
N- Okey. To idźcie.-  Powiedziałam.
J- No a ty nie idziesz?- Zapytał.
N- Nie. Weź Chrisa.- Odpowiedziałam i wzrokiem wyszukiwałam kuzyna.- Gdzie on jest do cholery?- Powiedziałam. `Proszę wchodzić` usłyszałam.- Justin, wiedz, że jak przeżyję to cię osobiście zabiję.- Zdążyłam wypowiedzieć, zanim wsadzono nas do jakiegoś ‘wagonu’? Kij z tym. Ruszyliśmy. Ja zasłoniłam oczy.
J- Co się dzieje?- Spytał.
N- Jakbyś nie zauważył mam lęk wysokości!- Wykrzyczałam ostatnie słowa.
J- Chodź tu.- Powiedział i rozszerzył ręce.
N- Chyba cię bąki pogryzły.- Odchrząkłam. Po chwili stanęliśmy w górze. Odruchowo wtuliłam się w tors Justina. Znowu przypomniał mi się sen. Nie, nie powiem mu o tym.- Kłóciłam się w myślach.
J- Smile, Smile? Chodź wychodzimy.- Odpowiedział. Już byliśmy na dole. Szczęście. Wyszłam i stanęłam na równe nogi.
N- A teraz jak cię złapie to zobaczysz!- Wydarłam się i zaczęłam go gonić. Ganialiśmy się po całym miasteczku. Normalnie jak małe dzieci. Dobiegłam do jakiegoś basenu z kulkami plastikowymi. Wydawało mi się, że tu biegł. W tej samej chwili ktoś mnie złapał z tyłu.- Aaa!- Krzyknęłam.
J- Spokojnie to tylko ja.- Odchrząknął Justin.
N- Mógłbyś mnie puścić?- Zapytałam.
J- Dobrze.- Odpowiedział i mnie uwolnił. Poprawiłam włosy.- O! Patrz wata cukrowa!- Krzyknął jak małe dziecko. A tam zabawa to zabawa.
N- Chodź kupimy.- Powiedziałam i szłam w stronę budki.- Poproszę niebieską ,a  ty Justin?- Spytałam.- Justin? Justin?- Mówiłam.
J- Ja  tą samą.- Odpowiedział z nie wiadomo mi z której strony.
N- Tu jesteś. Chodź na ławkę.- Odchrząknęłam i pociągnęłam go za rękę. Usiedliśmy na najbliższej ławce.- Jak coś to ja cię nie chcę zgubić.- Dodałam.
J- Ale o co chodzi?- Zapytał.
N- To, że cię trzymam za rękę.- Odpowiedziałam i jadłam swoją watę. Po 10 minutach byliśmy przy kolejnym stanowisku. Kupiłam sobie różki diabełka. Chodziliśmy dalej, gdy nagle natknęliśmy się na...
_________________________________

Haha. Znowu niepewność. Rozdział w miarę udany ;p. Podoba mi się.

Wiecie teraz jestem wkurwiona na TE osoby, które wpuściły do Internetu pełną wersję `Pray` JB. Normalnie nie wiem jak ich określić. Ja tego nie słucham, ponieważ to miała być dla nas NIESPODZIANKA, i poczekam do premiery. To tyle.


Do następnego Belieberki ! ;*

Peace & Love ♥

Bieberkowaa ♥ !

6 komentarzy:

  1. domyślam się na kogo się natknęli ;) czekam na klejny rozdział ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Aśka/Bieberowaaa15 listopada 2010 14:23

    Trochę mnie wnerwia, że zostawiasz nas w niepewności, ale to dobrze, bo jest ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cztam twoje wypociny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ccccccccczzzzzzzzzzyyyyyyyyyyyttttttttttttaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmm ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Zrób to dla Justina ! Zostaw komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;* ♥

Dziękuję ♥

O mnie

Moje zdjęcie
Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥

My story. ;P

Moje opowiadanie to fikcja.

My story is a fiction.

Meine Geschichte ist eine Fiktion.

Мой рассказ будет фикцией.

Archiwum bloga