poniedziałek, 20 grudnia 2010

Informacja ! ♥

Proszę przeczytaj tą notkę do końca. Nie wiem od czego zacząć :
  • Po pierwsze bardzo  i to bardzo PRZEPRASZAM za to, że nie dodałam rozdziału, ale jest to całkowity brak czasu. Stale jest tak, że wracam ze szkoły o 16, potem jem obiad, odrabiam lekcje itp. I tak schodzi mi do 18. Biorę kąpiel, chwilę odpocznę i już dochodzi 20.
  • To druga rzecz: Robię sobie przerwę gdzieś tak do 29 grudnia, a już w środę wyjeżdżam do mojej rodziny gdzie nie ma ani INTERNETU, ANI ZASIĘGU , więc nici z rozdziału. Ale to zależy kiedy dojadę do domu.
  • Obiecuję, że jak przyjadę to nadrobię zaległości. OBIECUJĘ <3
  • To chyba ostatnia rzecz: Proszę podpisujcie się pod tą notkę, a ja sprawdzę czy jest sens to pisać. Tylko BEZ SPAMU ! ;D
A teraz z Okazji Świąt: 

Życzeń, które Tobie ślę na razie nie wyliczę, wiec podaję pierwsze z kraju, by Ci żyło się jak w raju, by w wigilię u rodzinki wszyscy mieli fajne minki, by przy stole chciał zagościć pakiet zdrowia i miłości i u wszystkich byt tak mocny, by pozostał całoroczny.
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ! ;D
Życzy Natalia ♥

niedziela, 12 grudnia 2010

[013] Jak tak bardzo chcesz to proszę bardzo mogę odejść

`Nagle ktoś zapukał do drzwi...`

Poszłam otworzyć. W drzwiach ujrzałam znajomego chłopaka. Miał blond włosy, i niebieskie tęczówki. Ubrany był w luźny t-shirt, i czarne rurki.
- Cześć.- Zaczął nieśmiało.- Eee...Zgubiłaś telefon, wtedy koło fotografa.- Wyjął przedmiot z kieszeni.
N- Aaa dziękuję, a tak w ogóle, to skąd wiesz, że się tu zatrzymałam?- Zapytałam.
- Zadzwoniłem do twojej koleżanki czy przyjaciółki.- Odpowiedział i podał mi komórkę.
N- Dobrze, że się nie zgubiła. A jak masz na imię?- Odchrząkłam i się uśmiechnęłam.
- Cody miło mi.- Odparł.- A ty?- Dodał i wytknął język.
N- Jestem Nathalie.- Uścisnęłam się lekko.
- Yyy ja muszę spadać, bo już późno. Do zobaczenia.- Odezwał się po chwili.
N- Okey. Jeszcze raz dziękuję no i do zobaczenia.- Powiedziałam i zamknęłam drzwi. Wróciłam na kanapę.
J- Kto to był?- Spytał zaciekawiony chłopak.
N- Aaa kolega, dzisiaj się z nim poznałam.- Uśmiechnęłam się i usiadłam w leżącej pozycji.
J- KOLEGA?!- Oburzył się i spojrzał w moją stronę. Zaśmiałam się cicho, ponieważ wyglądało to komicznie.
N- Kochanie, nie ma się o co bać, po za tym znam go dopiero jeden dzień, i nawet bym cię nie zostawiła. NIGDY.- Podkreśliłam i przeciągnęłam ostatnie słowa. – Zazdrośnik.- Wypowiedziałam szybko.
J- No może, ale twój zazdrośnik.- Uniósł brwi do góry. Powoli nasze twarze zaczęły się zbliżać. Dzieliło nas dosłownie kilka milimetrów i czułam jego miętowy oddech, gdy po raz kolejny ktoś zapukał do drzwi.- Czy zawsze muszą mi przeszkadzać w tych romantycznych chwilach?- Powiedział najwyraźniej niezadowolony.
N- Proszę!- Wydarłam się. Drzwi się uchyliły, a w nich stanął Christian.
Ch- Nie przeszkadzam?- Zapytał, i wszedł.
N- Nie.- Odchrząkłam.
J- Wcale.- Usłyszałam ciche narzekanie chłopaka. Na szczęście nikt tego nie usłyszał.
Ch- To może pooglądamy jakieś filmy?- Podał propozycję.
N- Okey, tylko u nas. Idź po Lily.- Rozkazałam, a on tylko pokiwał głową. Wyszedł, a ja stanęłam na równe nogi.- Justin chodź.- Odpowiedziałam po chwili.
J- No ale...- Zaczął mówić.
N- Nie ma ale, rozłóż śpiwory, poduszki i wybierz film, a ja pójdę po prowiant.- Dokończyłam za niego. Leniwie się podniósł i zaczął wykonywać polecenie. Poszłam do kuchni, i z lodówki wyjęłam Colę. Napełniłam 4 pełne szklanki, do tego wzięłam żelki, chipsy, i cukierki. Popcornu zabrakło. Zauważyłam, że ktoś naciska klamkę. W tym samym czasie ujrzałam przyjaciół.- Siadajcie.- Wskazałam na miejsca. Ja tymczasem wygodnie się ułożyłam i wtuliłam w ciepły tors Justina. Film się zaczął.
J- Skarbie chcesz żelka?- Nachylił się obok mnie z czerwonym, żelkiem miśkiem w ręku.
N- Jasne.- Zbliżał swoją rękę, gdy nagle mnie pocałował.- Ej, ty kłamczuchu.- Powiedziałam, gdy się ode mnie odessał. Wystawił tylko swoje śnieżnobiałe zęby i siedział dalej. W pewnym momencie chwyciłam całą torebkę słodyczy i zaczęłam ją pochłaniać. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem.- No co?- Spytałam.
L- Nie nic.- Zaśmiała się i wróciła do filmu.
N- To jest nudne.- Odrzekłam w połowie seansu.- Justin ile jeszcze?- Zapytałam chłopaka. - Justin? Justin?- Odwróciłam się lekko i zauważyłam że zasnął.- Christian wyłącz to badziewie.- Zwróciłam się w stronę kuzyna.
Ch- Już wyłączam.- Wstał i guzikiem wyłączył wszystkie urządzenia.
L- My już lepiej idziemy, bo zaraz zbudzimy twojego królewicza.- Puściła oczko przyjaciółka i zaczęła ciągnąć za rękę Chrisa. Ja wzięłam i próbowałam wyślizgnąć się spod rąk Justina. Cudem mi się udało. Ułożyłam się obok i zasnęłam.
*

Wstałam o godzinie 10:24. Poszłam do łazienki się odświeżyć. Po drodze wzięłam TEN zestaw ubrań. Wzięłam długą kąpiel, nasmarowałam się balsamem kokosowym, przeczesałam włosy i gotowa wyszłam. Justin nadal spał.
N- Justin wstawaj.- Szturchnęłam go w ramię.
J- Jeszcze chwila.- Odparł krótko.
N- To ja idę się przejść na plażę, jak coś to mnie tam zastaniesz.- Powiedziałam i ubrałam buty.
J- Dobrze.- Odpowiedział i ponownie wtulił się w miękką poduszkę. Z półki wzięłam telefon i wyszłam. Na plażę mieliśmy niedaleko. Gdy wyszłam na dwór powiewał lekki, ale zarazem przyjemny wiatr. Kierowałam się w pożądaną stronę. Gdy doszłam, usiadłam na piasku. Patrzyłam w dal, gdzie był tylko ocean. Wielki, błękitny ocean. Siedziałam w jednej pozycji z dobre 30 minut, gdy ktoś się do mnie dosiadł.
C- Pięknie tu.- Wyrwał się głos. Spojrzałam w jego stronę.
N- Właśnie. Ooo cześć... Cody?- Zmieszałam się i uśmiechnęłam.
C- Tak, a co ty tu robisz?- Spytał.
N- Przyjechałam na wczasy z chłopakiem i przyjaciółmi, a teraz tu siedzę bo z Justina jest okropny leń.- Zaśmiałam się cicho.
C- Czyli rozumiem, że ten Justin to twój chłopak?- Odpowiedział.
N- Tak, najwspanialszy jaki może być.- Zamarzyłam.- A ty co tu robisz?- Spytałam.
C- Ja mieszkam. Około kilometra stąd.- Powiedział.
N- Czyli masz te widoki na co dzień.- Odchrząkłam.
C- Właściwie to tak.- Odparł. Ciągnęliśmy naszą rozmowę. [...]- Tak.- Odrzekł. W najmniej oczekiwanym momencie mnie pocałował. Tak po prostu.
N- Eee...Cody czy ci coś odbiło?- Zapytałam wkurzona.
C- Przepraszam, ja nie chciałem.- Zrobił smutną minę.
N- Ale czy ty nie rozumiesz, że mam chłopaka?!- Zaczęłam moje kazanie.

Oczami Justina
Kończyłem wiązać ostatniego buta. Komórkę schowałem do kieszeni i zamknąłem pokój.  Zjechałem windą na dół i powoli wyszedłem z hotelu. Na dworze panował straszny upał. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i zacząłem iść w stronę plaży, jak podała mi Smile. Gdy się zbliżałem, w oddali zauważyłem dziewczynę. Siedziała z jakimś chłopakiem, i zawzięcie o czymś rozmawiali. Albo miałem przewidzenia, albo on ją pocałował. Czyli dlatego tak szybko wyszła.- Pomyślałem. Nie będę im przeszkadzał, niech się nacieszą. Wkurzony zacząłem tupać nogą i ruszyłem w nieznaną mi stronę. Jak ona mogła mi to zrobić. Obiecywała.- Coraz więcej nasuwało mi się myśli.

Oczami Nathalie

N- Cody co ty najlepszego zrobiłeś?- Mówiłam dalej.- Nie odzywaj się do mnie.- Zakręciła mi się łza w oku i odbiegłam.
C- Nathalie!- Wołał. Nie miałam zamiaru uwierzyć mu w jakiekolwiek słowo. Zdyszana wbiegłam do hotelu, a potem kolejno do windy. Wjechałam na oczekiwane piętro i udałam się jak najszybciej do pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Justina całującego się z jakąś plastikową laską. Nawet nie zwracał na mnie uwagi.
N- Jak mogłeś!- Krzyknęłam, trzasnęłam drzwiami i jak najszybciej udałam się do pokoju przyjaciółki. W czasie 5 sekund, zdążyłam wylać milion łez.- Mogę wejść?- Wyłkałam.
L- Jasne. Smile? Co się stało?- Spytała, gdy pokazałam się w jej pokoju.
N- Jj..jjuustiin...oonn...- Płakałam cały czas.
L- Co ci zrobił?- Zacisnęła pięści.
N- Ooonn... się zzz...kiimmś...caaałował..- Przeciągałam zanosząc się.
L- Ciii... Uspokój się...Chodź.- Wtuliłam się w Lily. Powoli przestawałam płakać, ale nadal przed oczami miałam chłopaka z tą dziewczyną.
N- Ja muszę wyjechać. Tylko sprawiam kłopoty.- Powiedziałam po 10 minutach.
L- Nell nawet tak nie mów.- Pocieszała mnie na nic.
N- Muszę iść się umyć.- Odchrząkłam.
L- No dobrze, ale nie panikuj jak go zobaczysz.- Pouczyła mnie. Kiwnęłam tylko głową na `Tak.` i wyszłam. Doszłam do ‘naszego’ pokoju i niepewnie weszłam. Justina ominęłam ogromnym łukiem. Cały czas zbierało się we mnie tysiąc różnych myśli.
N- Jak chcesz to wyjadę.- Odpaliłam po minucie. Nic się nie odezwał.- Justin proszę powiedz co ja ci takiego zrobiłam?  Wiesz, że moja miłość równie jest głęboka jak morze, równie jak ono bez końca. Im więcej Ci jej udzielam, tym więcej czuję jej w sercu.- Wybuchnęłam głębokim płaczem. Skuliłam się i oparłam o ścianę.
J- Jak tak, to proszę odpowiedz mi, czemu całowałaś się z tamtym  chłopakiem?- Spytał.
N- Ja tego nie chciałam, to on mnie pocałował, a tak w ogóle to skąd to wiesz?- Powiedziałam cichym tonem.
J- Ja to widziałem. Myślisz, że to nie bolało?- Zaczął lekko krzyczeć.
N- A wiesz może co ja czułam, gdy cię zobaczyłam? Z pierwszego punktu widzenia poczułam radość, motylki w brzuchu i szybsze bicie serca, a z drugiej to smutek, i żal, że musiałeś to zrobić!- Krzyknęłam mu prosto w twarz.- Jak tak bardzo chcesz to proszę bardzo mogę odejść, nie musisz mnie znosić!- Wydzierałam się. Wpakowałam wszystkie rzeczy do walizek i chciałam wyjść. Sprawdziłam czy mam wszystkie rzeczy i wykonałam czynność. Po drodze wstąpiłam tylko do przyjaciółki.
L- Nathalie po co ci torby?- Zapytała.- Nie!- Krzyknęła, więc się domyśliła.
N- Tak. Ja już nie mam po co tu być.- Odparłam.- Lily proszę pomóż mi. Uwierz ja go kocham! Nigdy o nim nie zapomnę, nawet jakbym chciała. Nie rozumiem już wszystkiego.- Opadłam na podłogę.
L- Czasem prawdziwa miłość ujawnia się dopiero wtedy, gdy nie wszystko do końca się rozumie.- Odpowiedziała.
N- To co mam zrobić? Ja chcę go odzyskać.- Plątał mi się język.
L- Musicie sobie to wytłumaczyć w cztery oczy. Nie pozwól, aby jego wzrok latał po wszystkich obiektach. Patrz w jego oczy z czułością.- Poradziła mi.
N- Ale co jak on mi nie wybaczy?- Kolejny raz łamał mi się głos.
L- Nie stwierdzaj pochopnych wniosków i idź.- Wypchała mnie za drzwi. Co chwilę zbliżałam się do drzwi i znowu oddalałam. W pewnym momencie się otworzyły.
-Musimy pogadać.- Powiedzieliśmy równo. Weszłam do środka i usiadłam na łóżku.
N- Justin ja przepraszam...-Zatkał mi palcem usta.
J- Nie, to moja wina, może nie powinienem od razu tak się oburzać.- Powiedział.
N- Ale czy to ma jeszcze sens?- Spytałam.
J- Któż to powiedział, że nie ma na świecie prawdziwej, wiernej i wiecznej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!- Krzyknął. Ja się zaśmiałam lekko, a moje łzy przestały już lecieć.
N- Kochasz mnie jeszcze?- Odpowiedziałam.
J- Jakbym nie kochał, nie gadałbym jak poeta.- Uśmiechnął się.- A tak w ogóle i tak bym nie mógł patrzeć jak się gniewasz.- Pocałował mnie w czoło.
L- Czyli widzę, że już zgoda.- Wyrwała się wchodząc do pokoju.
N- Czy ty podsłuchiwałaś?- Spytałam podchwytliwie.
L- Nie. Tak. Może.- Puściła oczko.- Ale nie w tym rzecz.  Idziecie z nami do tutejszego kina?- Zapytała.
J- Możemy iść.- Odpowiedział za nas obojga.
N- Tylko muszę się umyć, bo wyglądam jak pół dupy zza krzaka.- Wstałam i udałam się do toalety. Przemyłam dokładnie twarz i ubrałam się w TO. Popryskałam się perfumami i wyszłam.- Możesz iść się ubrać.- Zawiadomiłam chłopaka.
J- Wow. Wyglądasz olśniewającą.- Wytrzeszczył oczy i wszedł do łazienki. Wyszedł ubrany pod kolor.
N- Gotowy?- Spytałam. Kiwnął głową i razem ubraliśmy buty. Chwyciłam tylko torebkę i wyszliśmy.  Cały czas zastanawiał mnie fakt jak rak szybko mogliśmy się pogodzić. Zaszliśmy tylko po przyjaciół i zwarcie wyszliśmy z budynku.- To gdzie jest tu kino?- Spytałam.
Ch- Musimy iść w lewo.- Odezwał się, a Justin złapał mnie za rękę.
L- Okey.- Powiedziała i ruszyliśmy.  Doszliśmy w 15 minut. Weszliśmy i podeszliśmy do kasy.
J- To na co idziemy?- Zapytał.- Piła 3D?- Uniósł brwi.
N- Uhh...Dobra.- Powiedziałam zrezygnowana.- Idę po popcorn.- Zaproponowałam.
L- Idę z tobą!- Krzyknęła i przybiegła.- Nie uwierzysz.- Skakała uradowana.
N- Poproszę popcorn.- Zamówiłam.- No co?- Uśmiechnęłam się.
L- Chodzę z Christianem!- Pisnęła.
N- Ooo gratulacje.- Zaśmiałam się i zapłaciłam. Weszliśmy do środka, chwyciliśmy okulary do 3D i siedliśmy na miejscach. Film się zaczął.
______________________________________________

Wiem, wiem zjebany, ale nic nie mogłam napisać, a  wiecznie czekać nie będziecie ;). Kłótnia, bo Justin przyznał się do pocałunku z Jasmine ;p. Nie wiem czy mam usunąć bloga, bo nikt tego nie czyta ledwo 4 osoby *.*. Robię to z przyjemności, ale komentarze mnie motywują ;>

Następny postaram się dodać wcześniej ;D.

Nanana moje marzenia poszły się kochać w chuj ! Fajnie no nie? *.*

PS Nowy wygląd bloga ; >

Peace & Love ♥
Do następnego !

Bieberkowaa ♥

poniedziałek, 6 grudnia 2010

[012] Nie wiem, bardzo boli mnie noga.

`N- Ty to mi czytasz w myślach po prostu.- Powiedziałam i wystartowaliśmy.`

Leniwie przeciągnęłam ręce, słysząc, że chłopak budzi mnie ze snu.
J- Kochanie, jesteśmy.- Szepnął mi swoim zachrypniętym głosem do ucha. Kochałam ten ton. Otworzyłam oczy i skierowałam się w stronę wyjścia, oczywiście ciągnąc Justina za rękę. Gdy wyszłam od razu ujrzałam plażę. W pośpiechu wyjęliśmy bagaże i zamierzaliśmy ruszyć w stronę hotelu. Justin od razu zaczął nas prowadzić w pożądaną stronę. Jak się okazało musieliśmy iść po piasku. Zdjęłam buty, chwyciłam je w ręce i szłam dalej. Podobnie zrobiła reszta. Zdawało mi się, że jest tu dopiero południe. Być może, przecież jest strefa czasowa. Idąc po strasznym upale, spociłam się strasznie. Dobrze, że w szybkim tempie dotarliśmy do hotelu. Był ogromny, i dowiedziałam się, że czterogwiazdkowy. Nie odzywając się wkroczyłam do środka. Wszyscy podeszliśmy do recepcji. Usiadłam na pobliskiej kanapie i odetchnęłam z ulgą. Po chwili znajdowaliśmy się w pokoju.
N- Justin po co ty taki duży pokój wynająłeś? Mi wystarczyłoby tylko łóżko, toaleta i ty (bez skojarzeń).- Jęczałam. Dokładnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Z tego co wykryłam to znajdowała się tu toaleta, sypialnia, salon złączony z kuchnią i balkon. Justin podszedł i mnie objął.
J- No ale nie mów, że ci się nie podoba.- Odpowiedział i przejechał nosem po mojej szyi i pocałował. Poczułam jego zapach perfum. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
L- Idziecie na pla...Sorki, chyba przeszkodziłam.- Wyrwała się przyjaciółka. I już chciała wychodzić.
N- Nie, zostań. To co chciałaś?- Spytałam i lekko odepchnęłam chłopaka.
L- Idziecie ze mną i Christianem na plażę?- Zaproponowała.
N- W sumie niezły pomysł. Możemy iść, to znaczy Justin idziesz?- Zapytałam, bo przecież może być wyczerpany po locie.
J- No chyba nie przepuszczę takiej okazji.- Odchrząknął i uniósł brwi.
N- To idziemy. Za 15 minut w holu. Ok?- Powiedziałam.
L- Okey, to ja wracam do pokoju przebrać się.- Odezwała się i wyszła. Justin ponownie mnie objął.
N- Justin. Muszę iść się ubrać.- Wypowiedziałam i zaczęłam  się uwalniać. Po  3 minutach nie miałam już sił.
J- No dobrze, ale buziak.- Odpowiedział, uśmiechnął się i złożył usta w dziubek. Lekko musnęłam jego usta i zaczęłam szperać w walizce. Po minucie miałam naszykowany zestaw. Poszłam do łazienki i przebrałam się w
TO. Wyszłam zawiązując w powietrzu drugiego trampka. W pewnym momencie spadłam.
N- Aućć.- Wydałam cichy dźwięk. Niestety musiał go usłyszeć chłopak.
J- Skarbie nic ci nie jest?- Podbiegł i mnie podniósł.
N- Nie wiem, bardzo boli mnie noga.- Powiedziałam i kulałam po pokoju.
J- Chodź idziemy jak najszybciej do szpitala.- Odrzekł w pośpiechu.
N- Głuptasie nic mi nie jest, ale dziękuję, że się o mnie troszczysz.- Odpowiedziałam i rozczochrałam mu włosy.
J- Naprawdę nic cię nie boli?- Upewniał się.
N- No nie.- Odchrząkłam. Jak zwykle musiał zarzucić swoją blond grzywką.-Proszę nie rób tak przy mnie.- Dodałam.
J- Ale co?- Zapytał ze zdziwieniem i uniósł ramiona do góry.
N- No nie zarzucaj tak swoją grzywką, bo mnie podniecasz.- Zaśmiałam się.
J- To muszę tak robić częściej.- Uśmiechnął się wystawiając swoje śnieżnobiały rząd zębów. Chwyciłam torebkę i wyszliśmy. Na dole czekali już przyjaciele. Dołączyliśmy do nich i poszliśmy na plażę. W trakcie Justin objął mnie ręką. Christian i Lily cały czas patrzyli na siebie, a nie było żadnej reakcji. Cóż ich sprawa. Nie chcę się wtrącać, bo potem się obrażą. Gdy doszliśmy rozłożyliśmy ręczniki i wyjęliśmy wszystkie rzeczy. Ja tymczasem próbowałam nasmarować się olejkiem do opalania.
N- Justin pomożesz?- Poprosiłam i zrobiłam maślane oczka.
J- Jasne, choć pewnie i tak bym nie dał rady odmówić.- Powiedział i wystawił jęzor. Wziął do ręki obiekt i po chwili poczułam płynną ciecz na plecach.
N- Aaa zimne.- Wyjąkałam. Mam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał.
J- Gotowe.- Odchrząknął chłopak odsłaniając mi słońce.
N- Dziękuję.- Odpowiedziałam siadając. W tej chwili pocałowałam go w policzek.- Kto idzie do wody?- Spytałam, bo zrobiło mi się strasznie gorąco. Wszystkie ręce uniosły się w górę. Wstałam i wbiegłam do wody ochlapując przy tym małe dzieci. Krzyknęłam tylko ciche `Przepraszam.` i zanurzyłam się pod wodę. Poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce, więc szybko się wynurzyłam.- Justin, nie strasz mnie tak więcej, bo zawału dostanę.-Powiedziałam.- A jak już tu jesteś.- Wskoczyłam mu na plecy, łapiąc się przy tym mocno.
J- Ey, to nie fer.- Wyrwał się.
N- Nooo kochanieee...- Przeciągałam i wtuliłam się mocno.
J- No niech ci będzie.- Uległ. Zaczął mnie kołysać w różne strony. W oddali spostrzegłam przyjaciółkę i kuzyna. Po 10 minutach chyba się zmęczył.
N- Dobra starczy, bo zaraz cię kończę.-Odpowiedziałam i zeszłam z pleców ukochanego. Wypłynęliśmy lekko na brzeg i wstaliśmy. Uwiesiłam się na szyi Justina i spojrzałam mu głęboko w oczy. Jak zawsze utonęłam w jego tęczówkach. Brązowe, a zarazem czekoladowe. Nogi ugięły się pode mną. Blondyn zbliżył swoją twarz do mojej i po chwili złączyliśmy się w jednym pocałunku. Połączyliśmy swoje uczucia.
L- Mam!- Krzyknęła uradowana przyjaciółka.
J- Zawsze ktoś musi zepsuć piękne chwile.- Oburzył się Justin.
N- No już nie smuć się, dokończymy to potem.- Odezwałam się. Wyszliśmy z wody, a ja pobiegłam do Lily.- No to co takiego masz?- Spytałam.
L- Patrz.- Pokazała mi zdjęcie moje i Justina, w tamtej chwili, w której mnie pocałował.
N- To jest piękne.-  Odrzekłam.- Jest tu gdzieś fotograf?- Zapytałam.
L- Skąd ja mogę wiedzieć? Na pewno, tylko trzeba było by poszukać.- Odpowiedziała. Rozglądnęłam się gdzie podziali się chłopacy. Pluskali się w wodzie jak małe dzieci. Szturchnęłam Lily w ramię i pokazałam nasze wywłoki. Obydwie zaczęłyśmy się śmiać.- Smile, muszę ci coś powiedzieć.- Powiedziała po chwili.
N- No mów.- Odchrząkłam.
L- No bo ja...Chodzę z Christianem.- Prawie krzyknęła zadowolona. Mocną ją przytuliłam.
N- Mówiłam, że ci się ułoży. Widzisz, zawsze mam rację.- Wypięłam się dumnie, a po chwili znowu popadłyśmy w śmiech. Znikąd zjawili się chłopacy.
J- A wam co tak do śmiechu?- Spytał Justin, biorąc ręcznik.
L- Nie nic.- Uspokoiła się przyjaciółka.
Ch- Dobra, ja nie wnikam.- Odchrząknął kuzyn.
N- Eee... Ja muszę iść na chwilę z Lily do sklepu. Nie kupiłyśmy picia i do jedzenia. Wrócimy już do hotelu.- Wpadłam na pomysł. Oczywiście przyjaciółka nie wiedziała co się dzieje. Spojrzałam na nią wzrokiem, `Potem ci powiem.`.
J- No okey, tylko proszę nie chodźcie za długo, bo się będę martwił.- Odpowiedział chłopak. Szybko ubrałyśmy się, rozczesałyśmy włosy i gotowe złożyłyśmy ręczniki. Na pożegnanie dałam Justinowi całusa i ruszyłyśmy. Gdy byliśmy w miarę dużej odległości, Lily zaczęła.
L- To po co nam do miasta?- Spytała i się uśmiechnęła.
N- No bo pomyślałam sobie, że wywołamy to zdjęcie dzisiaj. A tak przy okazji masz jeszcze jakieś?- Odpowiedziałam.
L- No pewnie.- Odchrząknęła krótko. Ja na tą wiadomość uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Pociągnęłam ją za rękę i zaczęłam biec.- Nathalie zwolnij proszę.- Poprosiła zdyszana. No tak biegłyśmy od dobrych pięciu minut.
N- Kurde, czy tutaj nie ma zwyczajnego serwisu fotograficznego? Czekaj.- Powiedziałam. Podeszłam do pierwszej lepszej osoby.- Przepraszam, czy jest tu jakiś fotograf?- Zapytałam i spostrzegłam się, że to jakiś chłopak.
- Jasne. Idziesz prosto i w lewo.- Odpowiedział.
N- Dziękuję i do zobaczenia.- Krzyknęłam oddalając się. Wróciłam do przyjaciółki i udaliśmy się według wskazówek. Okazało się, że dobrze doszliśmy. Weszliśmy do w miarę dużego zakładu i od razu podeszłam do lady.- Przepraszam, czy można tutaj wywołać zdjęcia, i stworzyć album?- Spytałam.
- Oczywiście, tylko proszę o odbitki, kartę pamięci czy coś w podobieństwie.- Odpowiedział.
N- Lily podasz mi kartę?- Powiedziałam i już trzymałam w ręku mały przedmiot.- Proszę.- Oddałam.- Tylko to jedno zdjęcie.- Wskazałam.- Nie do albumu, tylko do rami, i żeby było większego rozmiaru.- Dodałam.
- Dobrze, więc za około 15 minut wszystko będzie gotowe. Jak panie chcą, to mogą poczekać, lub przyjść za pożądany czas.- Zaproponował.
N- To my wybierzemy to drugie.- Odchrząkłam i razem wyszłyśmy. Po drugiej stronie spostrzegłyśmy lodziarnię.- O, chodźmy.- Odezwałam się i udaliśmy się w wskazane miejsce. Od razu poszliśmy zamówić. W menu były także desery.- Hmm... Poproszę deser Bianco Nero.- Złożyłam zamówienie.
L- Ja wezmę Dolce Vita.- To samo zrobiła przyjaciółka. Po 5 minutach dostałyśmy posiłek. Ja, jak to ja od razu zaczęłam go pochłaniać. Na samym początku zjadłam 2 listki czekoladowe, a potem rurki z bitą śmietaną. Następnie zaczęłam spożywać resztę. Po skończonej czynności, byłam najedzona jak nigdy. Lily chociaż miała większe zamówienie, zjadła wcześniej. Odniosłyśmy szklane naczynia i odeszliśmy w stronę fotografa. Weszłyśmy ponownie do środka, a wszystko było już gotowe.
N- Dziękuję, ile płacę?- Spytałam.
- 75 dolarów.- Odpowiedział sprzedawca. Przekazałam równą kwotę i razem z Lily wracałyśmy do chłopaków.
*

Teraz wchodzimy do hotelu, zachwycając się albumem. Gdy byłyśmy w holu potajemnie schowałyśmy upominki i weszłyśmy do windy.  Nacisnęłyśmy 3 piętro i ruszyłyśmy w  górę. Powoli wyszłyśmy i rozeszłyśmy się w swoje strony. Lekko nacisnęłam klamkę, i weszłam. Na kanapie leżał rozłożony Justin oglądając MTV.
N- Wróciłam.- Odezwałam się siadając obok chłopaka, który na mój widok od razu zareagował.
J- Nareszcie, tak długo cię nie było.- Powiedział i usiadł uśmiechając się.
N- Ekhem, skarbie nie było mnie niecałe 45 minut.- Zaśmiałam się przytulając go.
J- Ale ja tęskniłem.- Pocałował mnie w czoło.
N- A mam coś dla ciebie.- Odchrząkłam i niechętnie wstałam. Chwyciłam za rączkę od torby i wyjęłam 2 obiekty, które wcześniej kupiłam.- Proszę.- Wręczyłam blondynowi i się zarumieniłam. Powoli przejrzał album.
J- To jest piękne. Dziękuję.- Objął mnie i zaczął całować. Nie zaprzeczałam. Jego pocałunki najpierw były delikatne, potem przeradzały się w czułe, a na końcu w namiętne. Potem poczułam, że robi mi malinkę?
N- Justin nie, jeszcze co sobie pomyślą Chris i Lily.- Było za późno. Dotknęła szyi w miejscu ‘ukąszenia’.- Zobaczysz cwaniaku, jeszcze się policzymy.- Odpowiedziałam.
J- Zobaczymy.- Zaczął mnie gilgotać. Śmiałam się jak szalona. W pewnej chwili zaczął boleć mnie brzuch.
N- Justin, brzuch mnie boli już.- Wyjąkałam. Od razu mnie puścił, a ja powoli się uspokajałam.
J- Przepraszam.- Zaczął.
N- Nie ma za co przepraszać, tylko pamiętaj, że ja mam straszne łaskotki.- Puściłam mu oczko. Dochodziła godzina 17, a na dworze powoli robiło się ciemno. Wyszłam na balkon aby odetchnąć. U mojego boku zjawił się ukochany.- Tu jest pięknie.- Wymamrotałam. Chłopak w swoim rytuale mnie objął.
J- Wiedziałem, że ci się spodoba.- Odpowiedział.
N- Justin, nie wiedziałam, że mogę poznać tak wspaniałego człowieka jak ty.- Dodałam.
J- Wiesz to chyba ja powinienem dziękować Bogu, że zesłał mi taką istotę jak ty.- Odchrząknął i lekko musnął moje usta.
-Uuuu...- Usłyszałam głosy i otworzyłam oczy.
N- Christian? Gdzie ty masz pokój?- Spytałam.
Ch- No tutaj.- Wystawił jęzor, przy tym odsłaniając swój aparat.
N- Lepiej idź do Lily, bo ci ucieknie, a nas zostaw.-Zgasiłam go tym i uciekł z balkonu.- No Justin muszę iść się umyć, bo się zaśmierdzę.- Uśmiechnęłam się.
J- Nie wiem czy cię puszczę.- Zaprzeczał.- No okey.- Dodał, a ja poszłam do pokoju. Z walizek Justina wyjęłam jedną koszulkę i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel i wymyłam włosy. Gdy wyszłam lekko je rozczesałam i spięłam w koka. Ubrałam koszulkę, która była w sam raz, bo sięgała mi do końca ud. Wyszłam, a Justin już leżał na łóżku i oglądał wyrobiony album przyglądając się zdjęciom. Podeszłam bliżej.- Takie widoki to ja mógłbym mieć na co dzień.- Zaśmiał się.
N- No już nie przesadzaj.- Odparłam. Położyłam się obok i razem oglądaliśmy zdjęcia. Nawet nie wiedziałam, że mamy ich tak dużo. Spojrzałam na jedną fotografię i zaczęłam się śmiać po raz kolejny.
J- Z czego się śmiejesz?- Spytał. Pokazałam na zdjęcie, a on zaczął robić to samo co ja. Byłam tam ja z Justinem, gdy robiliśmy śmieszne miny. Gdy skończyliśmy, z torby wyjęłam notebooka. Włączyłam go i zalogowałam się na twittera.
N- Justin, a ja cię w ogóle mam w znajomych?- Zapytałam i zauważyłam, że on też wziął swojego laptopa.
J- Teraz tak.- Odpowiedział. No tak, followuje mnie. Zaakceptowałam zaproszenie. Popatrzałam czy są jakieś nowe tweety. Zdziwiłam się bo chłopak dodał.
`Z najukochańszą osobą na świecie ♥. Kocham Cię ;*.`
N- Justinku kochany czy tobie się nudzi?- Odrzekłam z lekkim sarkazmem.
J- No może trochę.- Odpowiedział. Odpisałam na jego tweeta.
`Naprawdę najukochańszą? Jak tak to wyłącz laptopa i chodź oglądać TV.♥`
Skończyłam i kliknęłam `Tweet.`  Kolejnym moim zdziwieniem było to, że wykonał moje polecenie. Odłożyłam laptopa i zasiadłam na kanapie. Nagle ktoś zapukał do drzwi...

__________________________________________________________________

A więc na początek Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek !

Wiecie ja chyba od was swój prezent już dostałam, bo bardzo dziękuję, za ponad      2 000 wejść. Kocham Was! < 3
Tak naprawdę nie wiem co mogę wam podarować. No na pewno rozdział, a co dalej nie wiem. ;). Mam nadzieję, że się nie obrazicie, a także że rozdział się spodobał.

Wiecie ostatnio kupiłam sobie Tymbarka, ale to gdzieś 5 dni temu jak miałam doła, i miałam napis `No worries`, tzn. bez zmartwień na polski. Nie wiem co mam już myśleć. Czy zakrętki mówią prawdę ;D.

Ok to na tym skończę. Życzę udanych Mikołajek ! ;P

Peace & Love ♥

Do następnego !


Bieberkowaa ♥

czwartek, 2 grudnia 2010

[011] Czy to znaczy, że musimy się rozstać?

`Nagle zaczął dzwonić mi telefon. Był to...`

Nieznany mi numer. Kto to może być.- Pomyślałam. Bez zastanowienia nacisnęłam zieloną słuchawkę.
N- Halo?- Spytałam niepewnie.
- Nathalie?- Zapytał nieznajomy mi głos.
N- No tak, a z kim rozmawiam?- Odpowiedziałam i chodziłam w kółko po pokoju.
- Ja  jestem twoim ojcem.- Odpowiedział. Nagle stanęłam wryta i nieruchoma
N- Że co?- Wydukałam.-  A niby czemu mam panu wierzyć? I skąd masz mój numer?- Powiedziałam.
-Po prostu musisz. Numer mam od twojej matki. Przepraszam...- Chciał coś powiedzieć, ale opanowała mnie nienawiść.
N- Myślisz, że jak zadzwonisz i powiesz parę słów to wszystko się zmieni? Nie, i nawet nie myśl, że KIEDYKOLWIEK ci wybaczę! Porzuciłeś mnie i mamę, a potem odszedłeś i ani razu się nie pokazałeś! Teraz nie chcę cię nawet znać, a poza tym i tak nie znałam. Żegnaj!- Krzyczałam, a chwilę potem się rozłączyłam. Łzy napłynęły mi do oczu i wybuchnę łam niepohamowanym płaczem. Justin podszedł i  mocno mnie przytulił. Poczułam bijące od niego ciepło. Zacisnęłam ręce na plecach chłopaka i jeszcze bardziej się wtuliłam. Myślałam o tacie. Jak on tak mógł? Nie pokazywał się 16 lat i teraz myśli, że wszystko mu wybaczę. Cały czas nachodziły mnie najgorsze myśli i ani jednej pozytywnej. Z każdą kolejną sekundą robiło mi się zimniej i łzy płynęły tonami. Dostałam drgawek.
J- Smile, może zadzwonię po lekarza.- Odezwał się po chwili.
N- Nie, nie trzeba.- Jąkałam się i trzęsłam.
J- Właśnie widzę. Zaraz przyjdę, a ty się nakryj kołdrą.- Powiedział i powoli położył mnie na łóżku. Wślizgnęłam się pod kołdrę, ale i tak nadal było zimno. Nawet bardzo. Po 15 minutach ktoś zapukał do drzwi.
N- Proszę.- Odchrząkłam krótko. Dobrze, że płacz trochę opanowałam, ale nadal łkałam jak małe dziecko, któremu zabrano lizaka. W drzwiach ujrzałam lekarza. A jednak.- pomyślałam. Wszedł i zaczął zadawać przeróżne pytania.
Oczami Justina
Stałem z Lily przed pokojem Nel, czekając na jakąkolwiek reakcję doktorka.
J- No ile jeszcze...- Denerwowałem się kręcąc się w jedną i drugą stronę, z rękoma trzymanymi na krzyż.
L- Justin cierpliwości, czekamy tu niecałe 5 minut.- Odpowiedziała. Każda kolejna minuta, u mnie liczyła się jako godzina. Serce biło mi niemiłosiernie szybko.
J- A co jak jej się coś stało?- Spytałem.
L- Na pewno nic jej nie jest, choć od urodzenia choruje na serce.- Powiedziała.
J- Co? Czemu mi nie powiedziałaś?- Prawie krzyknąłem.
L- Żartuje przecież. Zobaczysz nic jej się nie stanie.- Zapewniała mnie. Po chwili ktoś nacisnął klamkę tych nieszczęsnych drzwi. Od razu urwałem się z miejsca i podszedłem bliżej.
J- I coś jej jest?- Powiedziałem w zapale.
Lekarz- Czy zastała ją jakaś szokująca, to znaczy stresująca wiadomość?- Zapytał.
J- Dzisiaj dzwonił chyba jej  ojciec, z tego co wiem.- Odchrząkłem.
Lekarz-Aha, to proponuję żeby dużo wychodzić z nią na dwór i nie przypominać o tej sytuacji. I jakby się sprzeciwiała, to nawet na siłę.- Odpowiedział.
J- Dobrze. Dziękuję.- Wypowiedziałem, a lekarz już schodził po schodach.
L- Mówiłam, że to nic takiego?- Powiedziała.- Dobra ja idę, bo zaraz idę z Christianem do parku.- Dodała i się zaczerwieniła.
J- Dobra nie wnikam. Powodzenia.- Odrzekłem wchodząc do pokoju Nathalie. Usiadłem na łóżku obok dziewczyny. Chociaż trochę się uspokoiła.- Słonko jak się czujesz?- Spytałem.
N- Trochę lepiej, ale nie za bardzo.- Odpowiedziała.
J- Może pójdziemy na świeże powietrze?- Powiedziałem.
Oczami Nathalie
Kolejny raz drzwi się otworzyły. Tym razem był to znowu Justin. Usiadł na łóżku, a ja dalej leżałam sztywna.
J- Słonko jak się czujesz?- Spytał.
N- Trochę lepiej, ale nie za bardzo.- Odpowiedziałam. Tak naprawdę, to czułam się jeszcze gorzej. Nie mogłam się nawet ruszyć.
J- Może pójdziemy na świeże powietrze?- Zaproponował. Nic mi nie szkodzi.- Pomyślałam.
N- No dobrze.- Odchrząkłam.- Tylko umyję twarz i się ogarnę.- Powiedziałam i powoli wstałam. Weszłam do łazienki i dokładnie obmyłam twarz. Gdy uniosłam głowę w górę miałam ogromne worki pod oczami. Nałożyłam choć trochę fluidu, aby nikt się nie przestraszył. Rzęsy lekko musnęłam wodoodpornym tuszem i gotowa wyszłam z toalety.- Jeszcze tylko wezmę bluzę.- Odezwałam się i zaczęłam szperać w szafce. Tak jest ponad 25®, a ja ubieram jeszcze coś na długi rękaw. Natknęłam się na bluzę Justina. No właśnie, przecież zapomniałam mu oddać.- Pomyślałam.- Justin znalazłam twoją bluzę, masz.- Wyciągnęłam ręce, aby podać chłopakowi ubranie.
J- Nie, tobie bardziej się przyda.- Odpowiedział, a na mojej twarzy pojawił się mały, choć niewykrywalny uśmiech. Wstałam i ją założyłam. Była trochę za duża ale nie zaważałam na to.
N- Dziękuję. Możemy iść.- Powiedziałam i zeszliśmy  na dół. Ubrałam tylko trampki i wyszliśmy. Kierowaliśmy się w stronę jak mniemam plaży. Wzięłam Justina pod ramię i się wtuliłam. Szliśmy w ciszy, lecz mi się to podobało.  Po 10 minutach drogi doszliśmy. Opadłam na piasek i patrzyłam w dal. Po pewnym czasie męczył mnie jeden fakt.
N- Justin, czy ja ci nie przeszkadzam w życiu? Wiesz, zjawiłam się tak nagle i zawróciłam ci w głowie. Przecież niedługo wyjeżdżam.- Wydusiłam z siebie.
J- Smile... Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.- Odpowiedział. (Paulo Coelho). Mówił to z uczuciem i troską. Powoli zbliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Teraz nie liczyło się nic. Tylko ja i on. Czyli MY. Próbowałam go darzyć uczuciem, jakim jeszcze nikogo innego nie darzyłam. Wszystko wydawało mi się jak w bajce.
N- Justin uwierz mi kocham Cię jak nikogo innego, i nikt tego nie zmieni. Obiecuję.- Wysapałam odrywając się od malinowych ust wybranka. Obrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.- I ten cholernie słodki uśmiech, który doprowadza mnie do szaleństwa..- Dodałam po chwili namysłu.
J- Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić ile dla mnie znaczysz.- Odchrząknął. Może dla was te słowa byłyby puste, ale dla mnie znaczą bardzo wiele. Kolejny raz pogłębiłam się w pocałunku.
*

Na plaży przesiedzieliśmy dobre 3 godziny. Prawie zapomniałam już o dzisiejszej przygodzie z ojcem. Jeśli to w ogóle był mój ojciec. Dobra Nathalie, zapomnij o tym.- Mówił mi tajemniczy głos w głowie. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki. Leciało akurat Miley Cyrus- Stay. Uwielbiałam tą piosenkę, przy niej zawsze zapominałam o smutkach, mimo że była wolna. Gdy się skończyła, postanowiłam coś zjeść, bo dochodzi już godzina 19. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Wyjęłam miskę, płatki i mleko. Na nic więcej nie miałam ochoty.  Mleko podgrzałam w mikrofalówce, nasypałam płatków i gotowe danie zaniosłam do salonu. Zastałam tam Lily. Usiadłam i zaczęłam konfiskować posiłek.
N- I jak tam Christian?- Spytałam odkładając pustą miskę na stół.
L- Smile wiesz, on jest niesamowity, ale ja niedługo wyjeżdżam więc to nie ma sensu.- Powiedziała i zesmutniała.
N- Ajj tam nie smuć się. Prawdziwy związek przetrwa wszystko.- Spróbowałam ją pocieszyć.- Wiesz, poproś mamę, abyś mogła zostać dłużej.- Dodałam.
L- No chciałabym, ale nie wiem czy mogłabym dalej tu mieszkać.- Odpowiedziała.
N- Caaaitlin!- Wydarłam się. Kuzynka szybko zbiegła ze schodów.
C- Mhmm, to w czym problem?- Zapytała.
N- Czy Lily mogłaby tu jeszcze pomieszkać z tydzień? Wiesz Christian.- Odchrząkłam.
C- No jasne, żaden problem, a teraz wybaczcie wracam do Ryana.- Odrzekła i znikła. Razem z przyjaciółką zaczęłyśmy kwiczeć, skakać, drzeć się na cały dom. Oczywiście ze szczęścia.
- A co wy takie zadowolone?- Spytali chłopacy wchodząc do domu.
N- Lily zostaje tu jeszcze tydzień!- Krzyknęłam i uwiesiłam się Justinowi na szyi. Ukradkiem spojrzałam na kuzyna. Uśmiechnął się pod nosem. Przyjaciółka natomiast dalej się cieszyła i skakała po pokoju.  Gdy się uspokoiłam zauważyłam, że Justin nie ma jakoś humoru.- Kochanie coś się stało?- Spytałam.
J- Nie, znaczy tak.- Zmieszał się.- No bo ja wyjeżdżam.- Powiedział powoli.
N- Co? Kiedy?- Zapytałam i nie było na mojej uśmiechu.
J- Jutro, po południu.- Odpowiedział.
N- Czy to znaczy, że musimy się rozstać?- Wypowiedziałam i spoglądnęłam blondynowi w oczy.
J- Nie.- Odchrząknął krótko.
N- Ale jak my wytrzymamy? Przecież wyjeżdżasz.- Powiedziałam i mocno uścisnęłam mocno ręce chłopakowi.
J- Wytrzymamy, bo jedziesz ze mną!- Krzyknął. Nie dotarł do mnie ten fakt. `Ze mną`? Zaczęłam piszczeć.
N- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- Wrzeszczałam.- No ale co z nimi?- Wskazałam palcem na 2 papużki.
J- Mogą jechać z nami, znaczy lecieć.- Odrzekł.
N- Ekhem, lecieć?- Zakrztusiłam się.
J- No tak.- Powiedział.
N- To gdzie my lecimy?- Spytałam.
J- Na Hawaje.- Odpowiedział.
N- Co to to nie.- Odchrząkłam stanowczo.
J- Proszę.- Wypowiedział i mnie pocałował.
N- No dobrze, ale pod jednym warunkiem.- Zaczęłam.
J- Okey.- Zgodził się.
N- Zapłacę za siebie.- Dokończyłam.
J- Nie.- Kłóciliśmy się, ale nie tak na serio.
N- No dobra wygrałeś, ale pamiętaj, że następnym razem to ja za WSZYSTKO płacę.- Podkreśliłam wszystko. Zaczął mnie obracać, a ja waliłam w jego plecy.- Justin, przestań już, bo zaraz nigdzie nie pojadę, znaczy nie polecę.- Zagroziłam. Postawił mnie, a ja poszła w zapale do przyjaciółki. Gdy się dowiedziała, po raz kolejny krzyczała, a potem tylko powiedziała, że to najlepsze wakacje w jej życiu.
*

N- Lily pomóż!- Wołałam, gdyż nie mogłam domknąć walizki. Wyszła z łazienki z kosmetyczką i podeszła do mnie.- Usiądziesz, a ja zamknę?- Poprosiłam.
L- Dziewczyno, po co ty tyle tego pakowałaś?- Spytała.
N- To jest dużo? Spójrz na swoje rzeczy, to dopiero dowiesz się ile to dużo, a teraz siadaj.- Wskazałam na walizkę. Usiadła a ja z ledwością ją domknęłam. Gdy skończyłyśmy się pakować, poszłam wziąć kąpiel. Potem tylko ubrałam się w piżamę i zmęczona opadłam na łóżko. Powoli zmrużyłam powieki i usnęłam.
Wstałam wypoczęta i wyspana. Lecz moja mina zbladła, gdy spojrzałam na zegarek 11:46. O 14:30 mamy samolot. Niczym struś pędzi wiatr pobiegłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Na lot ubrałam TE ubrania. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i gotowa wraz z przyjaciółką walizką i przyjaciółką Lily zeszłam na dół. Chłopacy już czekali.
J- Cześć skarbie.- Powiedział i pocałował mnie w policzek.- Daj ja to wezmę.- Dodał i chwycił moją walizkę.
N- Uważaj tylko na cegły, żeby się nie potłukły.- Rzuciłam, bo wiedziałam, że będzie jęczeć. Doszliśmy do taksówki i odjechaliśmy. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w pożądanym miejscu. Wysiedliśmy i poszliśmy na rozprawę. Trwała ona około godziny. Znudzeni weszliśmy do samolotu, zajęliśmy miejsca, zapięliśmy pasy i oczekiwaliśmy na start.
N- I zaczyna się męka.- Powiedziałam.
J- Smile boisz się latać samolotami?- Zapytał.
N- To mało powiedziane.- Odrzekłam i przeszły mnie ciarki.
J- Chodź tutaj.- Powiedział i mnie przytulił.
N- Umm, a gdzie Christian i Lily?- Spytałam i się uśmiechnęłam.
L- Tutaj.- Usłyszałam miły głos przyjaciółki. Zerknęłam okiem do tyłu. Rzeczywiście siedziała tam wraz z kuzynem.
N- Okey, więc wszyscy są?- Odpowiedziałam.
J- No tak.- Odchrząknął. Chciałam powiedzieć, gdzie są Caitlin i Ryan.- Zostali w domu. Nie martw się.- Dodał.
N- Ty to mi czytasz w myślach po prostu.- Powiedziałam i wystartowaliśmy.
__________________________________

Na początek przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Rozdział jakiś taki romantyczny wyszedł, ale to nie ja myślałam, tylko moje ręce kierowały mnie na litery. No tak załamanie do końca nie przeszło, ale już prawie ;p.

Przy okazji ;). Rejestrujcie się tutaj: http://www.justinbieberinpoland.fora.pl/  . Ja osobiście mam już tam konto ^^.

Love & Peace ♥


A na koniec dodam do następnego !

Bieberkowaa ♥


Dziękuję ♥

O mnie

Moje zdjęcie
Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥

My story. ;P

Moje opowiadanie to fikcja.

My story is a fiction.

Meine Geschichte ist eine Fiktion.

Мой рассказ будет фикцией.

Archiwum bloga