sobota, 27 listopada 2010

[010] Chciałem cię zobaczyć.

`Zrobiłam to i zakręciło mi się w głowie.`

Zorientowałam się, że ktoś mnie kręci. Próbowałam się sobejrzeć.
N- Justin przestań.- Powiedziałam.- Napiłeś się.- Dodałam. Próbowałam się wyrwać.- Justin.- Wypowiedziałam zdenerwowana. Po chwili mnie postawił. Ponownie usiadłam na fotelu. Justin zrobił to samo.- Może pójdziemy już do domu?- Spytałam błagalnie kuzyna.
Ch- No ja bym bardzo chciał ale co z nimi?- Wskazał na trójkę podpitych przyjaciół.
L- Nic. Weźmiemy ich.- Odchrząkła i wstaliśmy.
J- Ale ja chcę jeszcze zostać.- Jąkał Justin, gdy ciągnęłam go wychodząc z pomieszczenia. Nic nie odpowiedziałam. Szliśmy dalej. Oczywiście Christian i Lily zostali w tyle z Caitlin i Ryanem. Gdy podeszliśmy pod dom, musiałam czekać na resztę. Mam nadzieję, że Patty nas nie zobaczy, bo Justin dostanie niezły ochrzan. Po chwili doszli. Chris otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Ściągnęłam buty i wszyscy inni zrobili to samo. Justina zaprowadziłam do salonu, a potem poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam. W całkiem  szybkim tempie usnęłam.
*

Obudziłam się o 10:38. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania. Zrobiłam poranną toaletę i przebrałam się w TO. Gdy zeszłam na dół Lily krzątała się po kuchni.
N- Oho, ktoś tu próbuje gotować.- Powiedziałam i puściłam jej oczko. Ona uniosła lekko brwi, co wprawiło mnie w śmiech.- A tak dokładnie to co robisz?- Zapytałam.
L- Śniadanie.- Odpowiedziała.
N- No to to ja wiem.- Odchrząkłam.
L- Jajecznicę.- Wypowiedziała. Postanowiłam jej pomóc.  Kiedy skończyłyśmy, poszła na górę obudzić Christiana i resztę. Mi został Justin. Podbiegłam do kanapy, a on spał jak zabity. Cóż, ma pecha, muszę go obudzić. Powoli przybliżyłam się i  musnęłam w usta. Gdy miałam już coś powiedzieć przycisnął mnie do siebie.
N- Głuptasie, Puść mnie.- Powiedziałam. Nie dawał za swoje.
J- Tak łatwo mi się nie wymkniesz.- Odpowiedział. Próbowałam się dalej wyrywać, na marne. Usłyszałam kroki odbijające się od schodów. Ledwo ujrzałam twarz przyjaciółki.
L- Wyszłam, na chwilę, a ci już.- Odrzekła i stuknęła rękoma o nogi. Kawałek dalej wyjawiły się głowy przyjaciół. Zeszli na dół i zasiedli do stołu.
N- Dobra idziemy.- Powiedziałam wstając. Na szczęście Justin już mnie puścił. Wstał od razu za mną i razem pomaszerowaliśmy na siedzenia. Nałożyłam sobie posiłek i zaczęłam go pochłaniać. Gdy skończyłam od razu wstawiłam naczynia do zmywarki.
C- Smile, wyjmiesz z szafki tabletki na ból głowy?- Spytała.
N- Jasne, a której?- Odpowiedziałam.
C- Ta trzecia od prawej.- Odchrząkła. Podeszłam i wyjęłam. Nalałam trzy szklanki wody i zaniosłam do stołu. Podałam i oddaliłam się w stronę salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać. Nie zastałam dużo swobody, bo po 2 minutach razem w szóstkę cisnęliśmy się na jednej kanapie. Oglądaliśmy MTV. Po godzinie razem z Justinem wyszłam na spacer. Szliśmy w stronę parku.
N- Justin, a ty nie musisz iść do domu powiedzieć mamie, że wróciłeś?- Zapytałam.
J- Napiszę jej sms’a.- Odchrząknął.
N- No wiesz, jak chcesz możesz iść ja cię do niczego nie zmuszam.- Powiedziałam.
J- Nie, ja chcę spędzić ten czas z tobą.- Odpowiedział i złapał mnie za rękę. Zarumieniłam się.
N- Justin... Sam powiedziałeś, że jesteśmy niezniszczalni, ale boję się, że kiedyś podejdziesz i powiesz `To koniec`, a wtedy ja nie będę potrafiła Cię zatrzymać. Serce podejdzie mi do gardła, oczy zajdą mgłą i wybuchnę płaczem.- Wypowiedziałam. Powoli chwycił moją głowę w dłonie.
J- Smile, nawet tak nie mów. Kocham cię i będę cię kochał. Uwierz mi.- Dokończył i pocałował mnie w czoło. Lekko westchnęłam.
N- Spróbuję.- Tylko to zdołałam powiedzieć. Ruszyliśmy dalej. W pięć minut doszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Znaczy na tej ławce, na której pierwszy raz się pocałowaliśmy. Przeszły mnie lekkie dreszcze.  Wtuliłam się w tors chłopaka i przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone razem. Pamiętam jak się poznaliśmy, na lotnisku. Wpatrywałam się wtedy w niego jak w obraz. Schody, kino, biwak, kanapa. Cały czas myślałam.- Justin.. Ja już za miesiąc wyjeżdżam. Co z nami będzie?- Zapytałam.
J- Kochanie, to jeszcze miesiąc. Zobaczymy co los przyniesie.- Odchrząknął. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Jak mam od niego wyjechać, to po co śnił mi się po nocach? Po co się poznaliśmy? Nie znałam żadnych odpowiedzi. Posiedzieliśmy tak z 15 minut, i zadzwonił do mnie telefon.
N- Tylko odbiorę.- Powiedziałam. Okazało się, że to była mama.  Porozmawiałam z nią 15 minut.  Potem wróciłam do Justina.
J- Kto to?- Spytał.
N- Mama.- Odchrząkłam i ponownie wtuliłam się w chłopaka.
*

Siedzimy w czwórkę w McDonaldzie i zamawiamy jedzenie. Czemu w czwórkę? Bo Caitlin i Ryan zostali w domu. Dostałam upragniony zestaw. Zaczęłam go konfiskować. Kuzyn jadł jak zwykle, czyli jak świnia.
N- Ekhem. Chris może zachowałbyś trochę klasy.- Powiedziałam. Nie zwrócił na mnie uwagi.- I co Lily, podoba ci się on nadal?- Zapytałam wskazując na aparacika. Zapomniałam, że nikt o tym nie wie. Chris zakrztusił się jedzeniem, a zarazem uśmiechnął pod nosem. Przyjaciółka przybrała rumieńce.
J- Haha.- Zaśmiał się widząc ich miny. Ja zrobiłam to samo. Gdy skończyliśmy czynność  wyszliśmy w stronę plaży.
N- Eee. Po co nam na plażę?- Wyrwałam się w połowie drogi.
Ch- Nie wiem. Idziemy na spacer.- Odpowiedział. Delikatnie złapałam Justina za rękę. Maszerowaliśmy dalej i w końcu doszliśmy. Usiedliśmy na piasku.
N- To co będziemy robić?- Odrzekłam.
L- Zabawmy się kto dłużej się nie odezwie.- Zaproponowała. (Haha pomysł- do dzwonka).
- Okey.- Powiedzieliśmy.
L- To 1, 2 , 3.- Wypowiedziała i wszyscy siedzieli cicho. Nad Justinem zaczęła latać mucha.
J- Kurde!- Krzyknął. Haha. Wskazaliśmy żeby odszedł. Chwilę potem do ust zaczęły wlatywać mi włosy.
N- Pww..- Krzyknęłam. Niestety nawet dzięki takiemu czemuś musiałam odejść. Oddaliłam się o dwa kroki do chłopaka. Opadłam na piasek i oparłam o Justina, tak, że siedziałam mu między kolanami, ale nie w stronę jego twarzy, tylko odwrotnie. Lily i Chris wpatrywali się w siebie.
Ch- Lily, pójdziesz ze mną do kina?- Przerwał.
L- Ha! Wygrałam!- Darła się jak szalona. Ja popadłam w niekontrolowany śmiech. Za chwilę poczułam, że ktoś mnie niesie.
N- Justin? Justin! Puść mnie.- Wyłam.
J- Nie.- Odpowiedział i wrzucił mnie do wody.
N- Nie daruje ci tego.- Wypowiedziałam. Przybliżył się do mnie i pocałował namiętnie, i czule.- No dobra wybaczam ci, ale nie ze względu na pocałunek, tylko, z tego, że nie potrafiłabym się na ciebie gniewać.- Dodałam. Całe ubrania miałam mokre, słyszałam tylko chichoty przyjaciół.- A teraz idziemy do domu, bo mi zimno.- Odpowiedziałam i razem z chłopakiem wyszliśmy z wody.
J- Chodźcie idziemy.- Odchrząknął do Lily i Chrisa. Ci poszli za nami. Do domu dotarliśmy w niecałe 15 minut. Od razu poleciałam na górę się przebrać, a że się ściemniało, to ubrałam tylko turkusową bluzkę na ramiączkach i dżinsowe spodenki. Wysuszyłam włosy, spięłam je w kucyka, musnęłam rzęsy tuszem i zeszłam na dół. Tam zaś chłopacy grali na Xbox’sie.
N- Nie za dobrze wam tu?- Spytałam. Pokiwali przecząco głową.-Co chcecie na kolacje?- Odrzekłam.
Ch- Hmm..- Zastanawiał się.
J- Sandwich’e! – Powiedział JB.
N- Ok, ale nie wrzeszczcie tak.- Odpowiedziałam. Pomaszerowałam do kuchni i wyjęłam urządzenie. Podłączyłam do kontaktu i  wyjęłam potrzebne rzeczy, czyli masło, szynkę, ser i chleb tostowy. Przygotowałam i wsadziłam do urządzenia. Po 10 minutach wszystko było gotowe. Zaniosłam posiłek do salonu. Chcieli już chwycić za kanapki.
N- Stop!- Wrzasnęłam.
Ch- Co?- Zapytał zdezorientowany.
N- Oddajcie pilota, bo chcę oglądać.- Rozkazałam. Zrezygnowali podali obiekt, a ja włączyłam swój ulubiony program MTV. Leciało `Moje Słodkie Urodziny`.
Ch- Smile, przecież ty masz niedługo urodziny.- Odpowiedział.
N- No nie wiedziałam wiesz?- Powiedziałam sarkastycznie.
J- A tak dokładnie to kiedy?- Spytał.
Ch- 6 sierpnia.- Dokończył.
J- To za równe 8 dni.- Odchrząknął zdziwiony. Ja tylko wzruszyłam ramionami i oglądałam dalej. Gdy program się skończył poszłam na górę. Wykąpałam się i ubrałam w piżamę. Opadłam na łóżko i zasnęłam.
*

W nocy obudził mnie dziwny hałas. Dochodził z podwórka. Podeszłam bliżej do okna i zauważyłam Justina. Otworzyłam balkon i wyszłam.
N- Justin co ty tu robisz?- Spytałam.
J- Chciałem cię zobaczyć.- Odpowiedział i wyszczerzył zęby.
N- Nie kłam. Idź do domu, jest trzecia w nocy.- Wyszeptałam.
J- No, ale ja zasnąć nie mogę.- Odchrząknął.
N- To już twoja sprawa.- Dodałam i miałam zamiar wyjść. Stał tam dalej.- Dobra chodź.- Odrzekłam, a on powoli się wspiął. Weszliśmy do domu i ja położyłam się na łóżku.- No to ja śpię od ściany, a ty od podłogi.- Zaproponowałam.
J- Okey.- Powiedział i położył się obok mnie. Tym razem to ja nie mogłam usnąć. Poczułam czyjeś ramiona na biodrach. Justin.- Pomyślałam. Obróciłam się na drugi bok tym razem do Justina i zasnęłam.


Obudziłam się dalej wtulona w chłopaka. Próbowałam uwolnić się z uścisku. Nie dawałam rady. Nagle się przebudził.
N- Ojj.. Przepraszam.- Wyszeptałam.
J- Nic się nie stało.- Odpowiedział zachrypnięty. Ponownie spróbowałam wyjść.- Zostań, wygodnie mi tu.- Ciągnął.
N- No dobrze.- Odchrząkłam i spojrzałam w oczy blondynowi. Bawiłam się jego kosmykiem włosów.
J- Kocham Cię.- Powiedział po 5 minutach.
N- Justin powtarzasz to co chwilę.- Odpowiedziałam.
J- No co? Cieszę się, że cię mam.- Dopowiedział i się uśmiechnął.
N- Ale i tak za mie...- Zaczęłam.
J- Cii... Mówiłem ci już.- Dokończył za mnie. Wtuliłam się w Justina. Po 30 minutach pomaszerowałam do łazienki i ubrałam się w TEN zestaw. Gdy wróciłam do pokoju, chłopak ubierał koszulką.
N- O. Jakie widoki.- Odrzekłam i wystawiłam jęzor. On tylko uśmiechnął się pod nosem. Podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam. Nasz pocałunek trwał z 5 minut. Odessałam się zdyszana z nierównym oddechem.- Kocham smak twoich ust.- Wyjąkałam.
J- Mhmm...- Odrzekł.
N- Justin, a twoja mama wie?- Spytałam.
J- O czym? Aaa wie.- Powiedział.
N- A skąd?- Wypowiedziałam krzyżując ręce na biodrach.
J- Ode mnie.- Odchrząknął. Zrobiłam minę w stylu czemu.- No co muszę się chwalić, jaki Bóg dał mi cud.- Dodał ruszając brwiami.
N- I za to cię kocham.- Odpowiedziałam.
J- Ale za co?- Zapytał.
N- Za to, że jesteś wyjątkowy, jedyny i idealny. Jak dla mnie.- Ciągnęłam.
J- No na pewno nie jestem idealny.- Wtrącił się.
N- Jesteś.- Zaczęłam.
J- Nie.- Sprzeczał się.
N- Tak.- Kłóciliśmy się.
J- Nie.- Dalej mówił.
N- Dobra koniec. Dla mnie jesteś.- Powiedziałam i rozczochrałam mu włosy. Tymczasem on zrobił hair flip. Ja spróbowałam i mi nie wyszło.- Wolę jak ty to robisz.- Odpowiedziałam rozczesując włosy. Nagle zaczął dzwonić mi telefon. Był to...
______________________________________

Jest kolejny ;p. Jest całkowicie spieprzony, ale nie mam weny. Trochę krótki, ale nie mogę nic napisać. ;).

Widzieliście nową fryzurę Justina? Link: Klik! . Jest śliczna według mnie < 3

A oglądaliście teledysk Pray? Jak nie to link: Klik!. Ja płakałam, znowu. Jeden powód to to, że mój tata jest na misji w Afganistanie, a drugi to to, że coraz bardziej uświadamiam sobie, że moje marzenia legną w gruzach. Z każdym kolejnym dniem, popadam w coraz większego doła. Ale nie użalam się już lepiej. ;(.

Do następnego ! < 3

wtorek, 23 listopada 2010

[009] Smile, odpowiesz mi na pytanie?


`Nagle usłyszałam wielki huk...`

Powtarzał się coraz częściej. No tak burza. Nie dość, że się jej boję to nie mogę zasnąć. Na palcach poszłam do pokoju Lily. Lekko uchyliłam drzwi, podeszłam do łóżka i powoli wślizgnęłam się w kołdrę. Było mi o wiele raźniej. Obróciłam się na drugi bok i zasnęłam. Ta po prostu.
*

Wstałam rano i na szczęście było już po wszystkim. Spojrzałam za siebie i ujrzałam przyjaciółkę. Powoli się przebudzała. Po chwili otworzyła oczy.
L- O mój Boże ! Smile co ty tu robisz?- Spytała zachrypniętym głosem.
N- Eee... leżę ?- Odpowiedziałam.
L- Ale jakim cudem ty się TU znalazłaś?- Powiedziała wskazując na pokój.
N- No bo w nocy była burza, a ja się bałam, więc przyszłam. Chyba nie masz mi tego za złe?- Zapytałam i się uśmiechnęłam.
L- Nie, no coś ty.- Odchrząkła i się przeciągnęła. Ja zrobiłam to samo.
N- Lily, która godzina?- Odrzekłam.
L- Dochodzi 12.- Powiedziała.
N- Co?- Zerwałam się na równe nogi.- Przecież o 12:30 mam zajęcia wokalne. Idziesz z nami czy zostaniesz?- Spytałam.
L- Mogę iść, ale tylko popatrzeć.- Odpowiedziała.
N- No tak, to ja idę się ubrać.- Powiedziałam.- I obudzę kuzynostwo.- Dodałam i wyszłam. Szybko poszłam do pokoju Christiana i krzyknęłam ` Wstawaj!`  i to samo zrobiłam gdy weszłam do pokoju Caitlin. Potem wbiegłam do mojego pokoju, obmyłam twarz, i się przebrałam w TO. Pobiegłam na dół i ubrałam buty. Czekała tam jedynie Cait.
N- Gdzie oni są? Przecież za 10 minut zaczynają się zajęcia.- Powiedziałam zdenerwowana. Zauważyłam, że schodzą po schodach rozmawiając o czymś zawzięcie.- Ej, a Justin wie?- Spytałam.
C- Yyy.- Zająkała się kuzynka.
N- Szybko idziemy po niego. A wy ubierzcie buty i zamknijcie dom.- Odchrząkłam i wskazałam na przyjaciół. Razem z Caitlin wybiegłyśmy z prędkością światła, no bynajmniej ja i zadzwoniłyśmy do drzwi JB. Otworzyła jego mama.
N- Dzień dobry! Jest Justin?- Powiedziałam.
P- Chyba jest w pokoju.- Odpowiedziała.
C- Możemy do niego wejść?- Zapytała.
P- Jasne. Wchodźcie.- Odchrząkła, a my poszłyśmy na górę. Na szczęście leżał i coś oglądał.
N- Idziemy.- Krzyknęłam krótko i wyciągnęłam go z łóżka.
J- Ale...- Ciągnął.
C- Nie ma ale idziemy.- Powiedziała stanowczo. Do końca drogi, czyli do drzwi nic się nie odzywał.  Gdy wyszliśmy zastaliśmy już Lily i Chrisa.
J- Dobra, to teraz możecie mi powiedzieć o co chodzi?- Spytał zmieszany.
N- No zajęcia.- Odpowiedziałam.
J- Jakie zajęcia?- Dokończył.
N- Dom kultury, zajęcia, śpiew. Wystarczy?- Odchrząkłam i ruszyliśmy.
J- Aaa.- Odpowiedział. Dotarliśmy w pięć minut lekko się spóźniając.
- Przepraszamy za spóźnienie.- Wyjąkaliśmy zaspani. Nauczycielka kiwnęła głową, że nic nie szkodzi. Usiedliśmy w kółku. Zresztą jak zwykle.
Nauczycielka- No więc słuchajcie..[...] I musimy zakończyć zajęcia.- Głosiła. Wszystkim miny zeszły z ust. Ale cóż.- Więc to są nasze ostatnie zajęcia.- Dokończyła.  Zaśpiewaliśmy piosenki i niestety nadszedł czas pożegnania.
*

Siedzimy w domu i oglądamy TV.
N- Mi się to już nudzi.- Jęczałam.
L- Ej, może zrobimy karaoke?- Spytała przyjaciółka.
C- A mamy mikrofony?- Odpowiedziała kuzynka.
L- Ja mam.- Powiedziała.- Iść po nie?- Padło kolejne pytanie.
N- Jeszcze się pytasz.- Odchrząkłam. Christian wyjął z szafy jakieś płyty. Pewnie z piosenkami. Po chwili dołączyła do nas Lily. Podłączyliśmy urządzenia i włączyliśmy mikrofony. Zaczęliśmy zabawę. Opadnięci padliśmy na kanapę.  Ja już traciłam swój głos.
N- Chce ktoś pić?- Spytałam, ale chyba nikt mnie nie zrozumiał. Kaszlnęłam i jeszcze raz powtórzyłam.- Chce ktoś pić?- Wszystkie ręce uniosły się w górę. Poszłam do kuchni i każdemu nalałam po szklance coli. Spokojnie doszłam i postawiłam je na blacie. Wzięłam szklankę do ręki i prawie wszystko pochłonęłam dwoma łykami. Dochodziła 16. Nie wiedzieliśmy, że taka zabawa może nam zając 3 godziny.- Co my możemy jeszcze zrobić?- Zapytałam. Wszyscy obojętnie kiwnęli ramionami na `Nie wiem`
J- Ja muszę iść z Jazmyn na plac zabaw.- Powiedział zrezygnowany Justin.
N- Ja też chcę iść.- Odpowiedziałam i wystawiłam jęzor.
J- No dobra, to ja idę po małą.- Odchrząknął i wyszedł. Ja szybko ubrałam buty i czekałam przed domem. Zjawił się po 5 minutach.
Jz- Dźuśtin, tjo Njataljie?- Spytała.
J- Tak.- Odpowiedział i podszedł do mnie.
N- Cześć Jazmyn.- Powiedziałam.
Jz- Ćjeść Njataljie.- Odchrząkła.
N- Mów po prostu Smile. Chodźmy.- Dodałam i ruszyliśmy.  Cały czas trzymała mnie za rękę i chyba nie miała zamiaru puścić. Doszliśmy na plac zabaw. Mała od razu pobiegła na ślizgawkę. Poszliśmy za nią i zostawiliśmy z innymi dziećmi. Znaczy to ona została, chciała się pobawić. Usiedliśmy na ławce. Siedzieliśmy nie odzywając się. Fajnie no nie? Po 30 minutach jednak się odezwał.
J- Smile..- Zaczął.
N- Tak?- Spytałam.
J- Czy, czy ty do mnie coś czujesz?- Spytał. Zmieszałam się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nagle przybiegła do nas Jazmyn. (Haha ;p Umiem coś zepsuć)
Jz- Dźuśtin idźiemi dio domu?- Zapytała.
J- Jak chcesz to chodźmy.- Odchrząknął i wstaliśmy. Wróciliśmy każdy do swojego domu. No tak nie całkiem. Justin miał za chwilę przyjść. Pewnie będzie oczekiwał odpowiedzi.
N- Lily, chodź na chwilę do kuchni.- Poprosiłam przyjaciółkę.
L- Co się stało?- Spytała gdy staliśmy przy lodówce.
N- No bo Justin spytał się mnie czy coś do niego czuje. Co ja mam odpowiedzieć?- Odpowiedziałam.
L- Powiedz to co czujesz. Słuchaj głosu serca.- Powiedziała. Ale porada.
N- Ale zrozum ja nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.- Odchrząkłam.
L- Smile, zrozum. Słuchaj głosu serca.- Powtórzyła i wróciła do salonu. `Słuchaj głosu serca.` Ciągle męczyły mnie te myśli. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie on. Nie otworzę.
N- Christian otwórz drzwi!- Krzyknęłam. Otworzył. Uchyliła się postać chłopaka. Przeszły mnie ogromne ciarki. I co teraz?- Pomyślałam. Spróbuje zachować spokój i na razie nic nie mówić. Wdech, wydech. Wszedł. Teraz tylko pozostało mi się modlić, aby zapomniał. Wątpię, aby było to możliwe. Wróciłam do salonu, usiadłam na kanapie i głośno westchnęłam. – Co oglądacie?- Spytałam przyjaciółek.
L- Leci coś na MTV. Chwila spojrzę.- Powiedziała i kliknęła, aby sprawdzić.- Kardashianowie.- Podała pełną odpowiedź.
N- Ujdzie.- Odchrząkłam. Po chwili dołączyli do nas chłopacy.
*

Siedzę w pokoju i cudem wymknęłam się z salonu, okłamując wszystkich, że mnie brzuch boli. Uwierzyli. Chyba coraz lepiej zaczynam kłamać. Wpisywałam wpis do pamiętnika. Opisałam cały ten dzień, a najbardziej szczegółowo tą sytuacje z Justinem. Usłyszałam ciche pukanie drzwi.
N- Kto tam?- Spytałam. Mogłam w ogóle nie odpowiadać, bo mogłam się spodziewać najgorszego.
J- Justin.- Odchrząknął. No i jednak. Żałuję, że w ogóle potrafię mówić. Kolejny raz westchnęłam i myślałam co odpowiedzieć.
N- Nie ma mnie.- Wypaliłam. Głupota zawsze pozostanie głupotą.
J- Mogę wejść?- Zapytał.
N- Wejdź.- Odrzekłam cicho. Jak powiedziałam tak zrobił. Usiadł na brzegu łóżka.
J- Smile odpowiesz mi na pytanie?- Odpowiedział i wygodniej usiadł.
N- A jakie?- Paliłam głupią.
J- Dobrze wiesz jakie.- Wypowiedział, a ja się zająkałam. I teraz mogę postawić jeden wielki znak zapytania.
N- Eee..- Ciągnęłam. Dobra, jak prawda to prawda.- Justin słuchaj, tak coś do ciebie czuję, to jest w ogóle silniejsze ode mnie, nie wiem co zrobić, nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.- Dokończyłam.
J- Aaa.- Odchrząknął i posmutniał.
N- Justin? A czy ty do mnie coś czujesz?- Spytałam. Spojrzał mi w oczy.
J- Nell, ja do ciebie czułem już coś jak się tu zjawiłaś, nie mogłem znieść tego, że byłaś z Jeydonem, próbowałem spędzić z tobą każdą chwilę.- Wszystkie słowa mówił szczerze i czule. Jak dla mnie. Podniósł lekko mój podbródek.- Kocham cię.- Powiedział. Po moim ciele znowu przeszły dreszcze, ale przyjemne.
N- Ja, ja nie wiem co powiedzieć.- Jąkałam się.
J- Po prostu, czy czujesz to samo.- Odpowiedział. Nagle coś się ze mną stało.
N- Powiedzieć ci prawdę?!- Spytałam z oburzeniem. Chłopak zesmutniał i jego uśmiech całkowicie znikł z twarzy.- Justin kocham cię! Kocham cię ja nikogo innego!- Krzyczałam. Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Po chwili pocałowałam go. Uświadomiłam co mną kierowało. Jak przyjaciółka mi mówiła SERCE. Może tak miało być? Justin pocałował mnie czule, namiętnie, a zarazem delikatnie.
J- Yyy..Więc nie wiem jak to sformułować.- Podrapał się po głowie. Domyśliłam się.
N- Tak będę twoją dziewczyną.- Powiedziałam za niego.
J- Naprawdę?- Spytał uradowany. Kiwnęłam głową na `Tak.` Wstał, chwycił mnie i zaczął obracać wokół własnej osi.
N- Justin, bo zaraz zwymiotuję.- Odchrząkłam gdy kołował mnie tak z dobre 3 minuty. Od razu mnie postawił. Usiedliśmy i rozmawialiśmy.
J- Wiesz, że cię kocham?- Zapytał.
N- Ekhem, Justin powtarzasz to co sekundę.- Odpowiedziałam i się do niego przytuliłam. Czułam bijące od niego ciepło. Po chwili ktoś do nas wparował. Szybko odsunęłam się od JB.
L- Widziałam!- Krzyknęła.- Idziecie na kolacje, czy macie zamiar się jeszcze nacieszyć?- Spytała. Akurat zaczęło mi burczeć w brzuchu.
N- To chyba mówi za mnie.- Zaśmiałam się. Wszyscy razem zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole. Caitlin podała kanapki i wszyscy je skonfiskowaliśmy.  Zadowoleni postanowiliśmy, iż udamy się na imprezę. Kuzynka zaproponowała nam jakiś bar. Zgodziliśmy się. Szybko udałam się na górę i powyrzucałam wszystkie ciuchy na podłogę. Wygramoliłam jakiś zestaw, bo przecież muszę jakoś wyglądać. Wybrałam TEN zestaw i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długa kąpiel i nasmarowałam się balsamem brzoskwiniowym. Założyłam ubrania, i podłączyłam lokówkę. Gdy się nagrzała zakręciłam włosy. Potem poprawiłam włosy, i musnęłam usta błyszczykiem od mamy- balonowym. Jak zwykle musiałam się obejrzeć w lustrze. Efekt końcowy był udany. Zadowolona uśmiechnęłam się do siebie, chwyciłam torebkę, i wrzuciłam do niej telefon, iPoda, pieniądze i błyszczyk. Zapięłam buta i poszłam do pokoju Lily. Wyglądała ślicznie. Jej niebieska sukienka pasowała pod kolor oczu. Buty miała granatowe, srebrny wisiorek, z 5 srebrnych bransoletek i do tego granatowo-biały makijaż.- Gotowa?- Spytałam.
L- Jasne, idziemy po Caitlin?- Odpowiedziała. Wyszłyśmy z pokoju i popędziłyśmy do pokoju Cait. Kuzynka miała na sobie zieloną, pofalowaną przy końcu sukienkę. Pod kolor buty. Jej włosy pięknie opadały na piersi.
N- A ty gotowa?- Zapytałam.
C- Już tak.- Odchrząkła muskając usta błyszczykiem.
L- Po rodzinie ni nie ginie.- Rzekła. Obie się zaśmiałyśmy.
N- A zadzwoniłaś po Ryana?- Padło kolejne pytanie.
C- Tak, pewnie już jest na dole.- Odpowiedziała i wyszliśmy. No to każdy będzie miał teraz parę. No bo pewnie Lily i Chris ze sobą kręcą. Więc niech mnie nie kłamią. Gdy stałyśmy wszystkie na ostatnim schodku chłopacy stali nieruchomo. Szybko podeszłyśmy i wzięłyśmy ich pod rękę. Christianowi pewnie się podobało, że w końcu komuś się podoba. Zamknęliśmy dom i ruszyliśmy na Ziemię Obiecaną.
*

Dotarliśmy w 10 minut.  Przyznam lokal był duży. Uchyliliśmy drzwi i weszliśmy. Wewnątrz był ogromny. 2 razy taki jak na zewnątrz. Od razu zajęliśmy stolik.
R- Idę po napoje. Co chcecie?- Spytał. Prawie wszyscy brali alkohol, oprócz mnie, Justina i Lily.
N- Ej, Christian tobie to chyba Red Bull wystarczy. Haha.- Odchrząkłam i się zaśmiałam.
C- Christian, ty nie pijesz alkoholu. Jesteś za młody.- Powiedziała stanowczo Caitlin. Aparacik bezradnie pokiwał głową. Ja, Lily, Chris  i JB ruszyliśmy na parkiet. Nie wiedziałam, że Justin potrafi tyle ‘tricków’. Był znakomitym tancerzem. Potem się rozłączyliśmy i tańczyliśmy razem. Widziałam też na horyzoncie Ryana i Caitlin. Byli na oko lekko podpici. Ja tylko potaktywałam w rytm muzyki. Zaczęła lecieć wolna piosenka. Owinęłam ręce wokół szyi Justina i zaczęliśmy się kołysać. Zapominałam o wszystkim gdy patrzałam w jego tęczówki. Zatapialiśmy się w muzyce.  Nasze usta się złączyły w pocałunku. Tym razem namiętnym. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Nic się nie liczyło tylko ON. Justin, a od teraz MÓJ Justin.
N- Dziękuję.- Powiedziałam wtulając się w jego tors.
J- Za co?- Spytał.
N- Za to że jesteś. Wiesz Justin śniłeś mi się jak byłam jeszcze w Toronto.- Odchrząkłam.
J- Ale jak to możliwe?- Odpowiedział.
N- Nie wiem, ale teraz się cieszę, że cię poznałam.- Dodałam i dalej tańczyliśmy. Po skończonej piosence poszliśmy odpocząć. Wzięłam łyk swojego soku. Znaczy Coli. Dołączyli do nas Lily i Christian. Justin poszedł do toalety za potrzebą. Po minucie chciałam wstać. Zrobiłam to i zakręciło mi się w głowie.
________________________

I ciąg dalszy nastąpi. Haha . Rozdział bez ładu i składu ale jest. Trochę przesłodzony ;p. A taam ; >.
Przepraszam że nie dodawałam, ale wiecie ZAPALENIE SPOJÓWEK.



Ostatnio jeszcze jak głupia się poryczałam, gdy dowiedziałam się, że Justin zgarnął 4 statuetki. A teraz ryczałam przy ` Pray `, gdy usłyszałam jak ją zaśpiewał. Pierwszy raz ją słyszałam. ♥

Okey. Więc bardzo was PROSZĘ. Dodawajcie komentarze. Wiele osób do mnie pisze i na gg i na Twitterze. Więc jeszcze raz PROSZĘ . To bardzo motywuje.

Peace & Love ♥


Do następnego ! < 3

czwartek, 18 listopada 2010

[008] Nie usłyszał, nie usłyszał, nie usłyszał...

`Chodziliśmy dalej, gdy nagle natknęliśmy się na...`

Gdy nagle natknęliśmy się na Jeydona (Karolina zgadłaś! ;D). Stał i patrzał się na nas. Zapomniałam, że przecież trzymam Justina za rękę.
N- Szczęścia szukasz?- Zapytałam. Nic nie odpowiedział.- No odpowiedz.
Jy- Co już kolejnego wykorzystujesz.- Wypalił i spojrzał na mnie. Ścisnęłam rękę Justina ze złości.
N- Ja z nim nawet nie jestem.- Odpowiedziałam.
Jy- To czemu trzymasz go za rękę?- Spytał. A co go to w ogóle obchodzi?
N- A co ci do tego. Nie można?- Odchrząkłam.
Jy- Jesteś dziwką i tyle.- Krzyknął mi prosto w twarz. Poczułam się upokorzona, a zarazem jeszcze bardziej wściekła.
J- Zostaw ją!- Stanął przede mną Justin. Co on robi?
N- Justin przestań...- Powiedziałam.
Jy- Haha. A co on mi może zrobić.- Prychnął Jeydon. Teraz sobie uświadomiłam  jak  mogłam chodzić z takim kompletnym chamem.
J- Żebyś wiedział, że więcej niż ty.- Wysyczał przez zęby.
Jy- Bieber nie podskakuj mi tu.- Odchrząknął. Stało się to co nie miało się stać. Justin nie wytrzymał i strzelił z pięści chłopakowi. Szczerze? Boje się, co może się zaraz stać. Nie dość, że Jeydon jest starszy, to pewnie silniejszy. Zaczęli się popychać i przezywać. Po 5 minutach oboje byli we krwi, a ja nawet nie drgnęłam. Czemu? Bo ogarniał mnie strach. Nie mogłam się nawet ruszyć.
N- Przestańcie!- Wydarłam się w końcu z całej siły.- Oni nie dawali za wygraną. Powoli podsunęłam się do nich i wcisnęłam we środek.- Justin chodź. Nie warto. A ty...- Wskazałam na Jeydona trzymającego się za nos i za przeciętą rękę.- Spierdalaj. Jak najdalej stąd.- Nie zapanowałam nad emocjami. Chłopak powoli się oddalił i zniknął.- Justin przepraszam. To wszystko przeze mnie.- Wyjąkałam i zaczęłam płakać.
J- Smile nie płacz.- Powiedział i mnie przytulił.
N- Jak mam nie płakać? To naprawdę wszystko moja wina. Nie powinnam mu nic mówić! Przepraszam. Justin wybaczysz mi?- Jąkałam się.
J- Przecież ja nawet się nie obraziłem. - Odchrząknął i się uśmiechnął. Ja nie odwzajemniłam, bo mu naprawdę mogło się coś stać.
N- Justin ja się tu żale, a tobie krew aż się leje. Chodź.- Powiedziałam i pociągnęłam go do najbliższej budki.- Poproszę chusteczki.- Poprosiłam sprzedawcę. Chwilę potem dostałam produkt. Czym prędzej go otworzyłam i podałam przyjacielowi. Zmarnował wszystkie, z wyjątkiem jednej, którą ja wzięłam, aby wytrzeć rozmazany makijaż. Na odwal i na ślepo wytarłam oczy. Spojrzałam na Justina.- Teraz idziemy do szpitala.- Dodałam wyrzucając mokrą chusteczkę do śmietnika.
J- Nie, nigdzie nie idę.- Odchrząknął i przytupał nogą.
N- Żartujesz sobie? Idziemy.- Powiedziałam. On stał dalej w bezruchu. Podeszłam za niego i zaczęłam pchać do przodu.- No panie królewiczu, ja nie mam już sił.- Odpowiedziałam, gdy staliśmy za bramą ogrodzenia wesołego miasteczka. Nawet nie wiedziałam, że mogę tyle osiągnąć. Haha.
*

Do szpitala doczołgaliśmy się w 15 minut, oczywiście z zaprzeczeniami Justina. Weszliśmy i poszliśmy do recepcji.
N- Przepraszam, w której sali przyjmuje lekarz?- Spytałam recepcjonistki.
R- Sala numer 217.- Odpowiedziała. Od razu skierowałam się w tamtą stronę. Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam w bok. Nie ma Justina. Tym razem skierowałam głowę do tyłu. Wlekł się jak krowa.
N- No chodź, nic ci nie będzie. Mam nadzieję.- Odrzekłam. Po chwili stał obok mnie. Zapukaliśmy i usłyszeliśmy ciche `Proszę.`. Otworzyłam drzwi i weszliśmy. Na wielkim, skórzanym krześle siedział lekarz. Miał na oko z 50 lat.
- Dobry wieczór.-  Powiedzieliśmy równo.
D- Dobry wieczór. Siadajcie.- Odpowiedział. Posłusznie zajęliśmy 2 miejsca naprzeciwko.
N- No więc my w sprawie [...]- Zaczęłam mówić wszystko od początku.
D- Więc... Justin chodź tutaj.- Wyjąkał imię Justina i wskazał miejsce. Chłopak podszedł i doktorek coś mu tam zaczął mu robić. Gdy skończył zaczął coś wygłaszać.- To nic poważnego, tylko będziesz musiał przykładać okłady do nosa. – Zwrócił się do Justina. On kiwnął pewnie głową na `Tak` i wyszliśmy. Na koniec powiedzieliśmy tylko `Do widzenia`.  Gdy wyszliśmy z budynku spojrzałam na godzinę. Okazało się, że miałam równe 27 nieodebranych połączeń od kuzynostwa. Nie wiedziałam, że się nawet o mnie martwią.
N- I co tak strasznie było?- Zapytałam.
J- Nie.- Odchrząknął i się wyszczerzył.
N- Justin ja jeszcze raz przepraszam.- Odpowiedziałam.
J- Nell nie przepraszaj już. Stało się, to się nie odwróci.- Dodał.
N- No dobra. Poczekaj, bo muszę zadzwonić do Caitlin gdzie jesteśmy, bo się martwią.- Powiedziałam. Stanęliśmy na chwilę. Zadzwoniłam i jej wyjaśniłam krótko o tej sprawie. Na koniec dorzuciłam, że niedługo wrócę, więc niech się nie boją.- Możemy iść.- Wypowiedziałam chowając komórkę do torebki. Nagle przejechał obok nas, nie obok mnie samochód, a że była tam kałuża całą mnie ochlapał.- Kurde!- Wydarłam się.- Justin idziemy do domu, oczywiście jeśli nie chcesz to nie musisz trafię jakoś.- Zapytałam.
J- Okey idziemy.- Powiedział. Wyruszyliśmy w stronę domu. W połowie drogi jak na złość zrobiło mi się zimno. A Justin się spostrzegł.- Zimno ci?- Spytał.
N- Nie.- Wyjąkałam trzęsąc się.
J- Yhyy. Właśnie widzę. Masz.- Odpowiedział i zarzucił mi swoją bluzę.
N- Ale tobie będzie zimno.- Odchrząkłam zdejmując bluzę.
J- Nie. Masz ją założyć.- Rozkazał. Haha. Będzie mi rozkazywał. No może tylko raz, ponieważ naprawdę jest mi zimno. Do domu doszliśmy w niecałe 10 minut. Justin odprowadził mnie pod same drzwi. Na pożegnanie dałam mu buziaka w policzek i weszłam do pomieszczenia. Od razu poczułam ciepło. Zdezorientowana  spostrzegłam, że zapomniałam Justinowi oddać bluzę. To już jutro. Gdy zdjęłam buty, przybiegli do mnie Christian i Cait.
C- Smile wróciłaś.- Powiedziała zadowolona kuzynka.
N- No, a niby czemu miałabym nie wrócić?- Zapytałam.
Ch- Nic. Dobrze, że już jesteś.- Wyrwał się kuzyn. `Nic`. Teraz to wypalił. Naprawdę. Zmęczona poszłam na górę, skierowałam swoje cztery litery do łazienki i wykonałam wieczorną toaletę. Potem ubrałam piżamę i położyłam się na łóżku. Włączyłam telewizor i oglądałam. Po około 30 minutach zrobiło mi się tym razem gorąco, więc poszłam otworzyć balkon. Nieświadomie spojrzałam się w okno JB. Świeciło się tam światło. Po minucie pojawił się On. Serce zaczęło bić mi szybciej. Pomachałam mu tylko na znak `Papa.` i ponownie opadłam na łóżko. Myślałam. Może ja naprawdę coś do niego czuje? Nie wiem. Wiem tylko jedno, nie mogę zadziałać pierwsza, bo co jak nic do mnie nie czuje? Po tych kilku zdaniach zaczęłam dalej oglądać TV. Po godzinie Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
*

Wstałam wyspana i od razu poleciałam do łazienki. Ubrałam się w TE ubrania i zeszłam na dół. Prędzej zaszłam tylko do pokoju Caitlin i Chrisa aby ich obudzić. Jak się okazało oboje już nie spali. Nie czekając zabrałam się do robienia śniadania. Wszystkim zrobiłam po misce płatków. Posiłek zaniosłam do stołu i zaczęliśmy go pochłaniać. Potem do godziny 12 siedzieliśmy przed telewizorem. Czemu do 12? Bo ktoś zapukał do drzwi. Pewnie Justin, ale jak zwykle ja musiałam otworzyć. Lekko uchyliłam drzwi i usłyszałam żeński głos. Spojrzałam kto to.
N- Lily?- Spytałam uradowana.
L- Smile! Stęskniłam się!- Krzyknęła.
N- Ja też! Ale skąd masz mój adres?- Zapytałam.
C- Ode mnie.- Dodała Caitlin podchodząc do nas.
N- Ale skąd ty miałaś jej?- Spytałam kolejny raz. Byłam całkiem zmieszana.
C- Tajemnica. Cześć.- Powiedziała pierwsze słowa do mnie drugie do Lily.
L- Hej. Dzięki za zaproszenie.-Podziękowała przyjaciółka.
N- To ona będzie mieszkać u nas?- Odpowiedziałam radośnie.
C- Tak, ale tylko przez tydzień.- Odchrząkła.
N- No i co, ale i tak się cieszę. Dziękuję!- Wydarłam się. Potem przytuliłam obie przyjaciółki. Pomogliśmy wnieść Lily wszystkie bagaże, także na górę, do pokoju gościnnego. Potem wypakowały to co najważniejsze, a ja zadzwoniłam do Justina, i powiedziałam, żeby przyszedł poznać Lily. Po 15 minutach zeszłyśmy na dół. Zebraliśmy się wszyscy razem.
N- Więc to jest Lily.- Powiedziałam w miarę głośno.
L- Cześć.- Wypowiedziała i się uśmiechnęła.
- Hej.- Odchrząkli wszyscy.
N- To idziemy gdzieś?- Spytałam. Musimy jej pokazać okolicę.
Ch- Ok. To ubierajcie buty.- Odpowiedział Christian. Później staliśmy już na dworze. Wyszliśmy.
N- Lily jesteś głodna?- Zapytałam.
L- No, tak trochę.- Odrzekła.
J- To idziemy do McDonaldu?- Padło pytanie z ust Justina.
C- Możemy iść.- Dodała Cait. Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. W McDonaldzie zajęliśmy wolny stolik, a kuzyn poszedł złożyć zamówienie. My w tym czasie zajęliśmy wspólny temat. Justin siedział znudzony, no bo jeden chłopak wśród trzech dziewczyn?
N- Justin? Halo?- Machałam mu ręką przed oczyma.
J- Cco?- Spytał wyrwany z myśli.
N- Masz swój zestaw.- Dodałam przesuwając Happy Meal’a. Zaczęliśmy jeść. Zauważyłam, że Chris cały czas patrzył na Lily. Szturchnęłam go lekko i wskazałam na posiłek. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Następnym celem była TOALETA. No tak. Wszyscy po kolei kierowali się w tamtą stronę. Po 20 minutach wyszliśmy z lokalu. Niestety musieliśmy wrócić do domu, bo ciocia i wujek cos chcieli. Weszliśmy do domu, i jak się okazało tak samo wiedzieli o przyjeździe przyjaciółki. Zawsze muszę, się o wszystkim ostatnia dowiadywać. Ale może chcieli mi zrobić niespodziankę. A wracając do rzeczy. Ciocia zaczęłam mówić.
Ci- [...] To ja i wujek musimy wyjechać na 2 tygodnie i nie wiemy co mamy zrobić z tobą Smile.- Zakłopotała się.
C- Mamo, my się nią zaopiekujemy.- Zaproponowała Caitlin. Haha. Już jej wierze.
Ci- Hmm.. Nie wiem czy mogę ci zaufać.- Powiedziała.
C- Mamo – Powiedziała jak plastik na żarty.- Ja to nie Christian. Proszę.- Odpowiedziała. Ciocia zaśmiała się.
Ch- Ejj.- Zaburzył się Chris.
Ci- No dobrze, ale ma tu być porządek.- Dodała. Wszyscy kiwnęli głową na `Jasne.`- To my się zbieramy. Weźmiemy walizki i wyjeżdżamy.- Kolejny raz Odchrząkła i po chwili chwyciła za rączkę jednej. Pożegnaliśmy się i wyszli. Pojechali. Ja się rzuciłam na kanapę i włączyłam Vivę. Oglądaliśmy i w pewnym momencie zaczęliśmy się wygłupiać.
*

Szykujemy się do kina. Na co to ja nie wiem. Siedzę z dziewczynami w pokoju i wybieramy ubrania. Postanowiłyśmy, że ja ubiorę TEN zestaw. Szybko wbiegłam do łazienki i się przebrałam. Dziewczyny zrobiły to po mnie. Potem polokowałam włosy i ubrałam buty. Na koniec już wszystkie razem wypryskałyśmy się perfumami od Fergie (Ostatnio takie kupiłam ;p) i chwyciłyśmy za torebki. Zeszłyśmy na dół, a chłopacy w tym czasie ubierali buty. Zwarcie wyszliśmy i zaczęliśmy iść w stronę kina. Do Caitlin jak zwykle dołączył Ryan.  Gdy szliśmy, kuzynka tuliła się do chłopaka, Chris rozmawiał zawzięcie z Lily, a ja z Justinem szliśmy jak odrzutki. Postanowiłam to przerwać.
N- A tak w ogóle to na jaki film idziemy?- Spytałam patrząc się z uśmiechem.
J- Na komedię.- Odpowiedział i wystawił jęzor.
N- Chociaż raz.- Odchrząkłam i spojrzałam blondynowi w oczy.- Masz ładne oczy.- Wypaliłam. Nie usłyszał, nie usłyszał, nie usłyszał...- Modliłam się w myślach.
J- Co?- Spytał i się wyszczerzył.
N- Nic. Tak się zająkałam.- Powiedziałam. On się chytrze uśmiechnął. A jednak. Usłyszał. Głupia jestem. Dobrze, ze doszliśmy pod kino, bo znowu bym palnęła coś głupiego. Caitlin z Ryanem poszli kupić bilety. Po chwili wrócili. Justin z Christianem wrócili napakowani popcornem i colą. Cóż to nic nowego. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. Film się zaczął. Był nawet bardziej śmieszny niż myślałam. Około 21 wyszliśmy z budynku. Odprowadziliśmy Ryana i skierowaliśmy się w stronę domu.  Weszliśmy, ja zdjęłam buty i poszłam robić kolacje. Przygotuję chyba Spaghetti. Tak. Tylko znajdę przepis, bo częściowo tego nie pamiętam.

•    makaron spaghetti 1 op.
•    6 dojrzałych pomidorów
•    3 ząbki czosnku
•    sól czosnkowa
•    1 cebula
•    słoiczek oliwek zielonych bez pestek
•    oliwa z oliwek
•    zioła prowansalskie
•    pieprz kajeński
•    400g mięsa mielonego mieszanego
•    tarty parmezan

Potem przyrządziłam wszystko według instrukcji i po 45 minutach było gotowe. Zaniosłam do stołu i zawołałam domowników. Oby było dobre. Gdy zjedliśmy wstawiłam naczynie do zmywarki. A co do dania wszyscy mówili, że dobre. Dla mnie takie było. Teraz siedzę w pokoju i oglądam tradycyjnie telewizję. Usłyszałam ciche pukanie.
 N- Proszę!- Krzyknęłam. Uchyliła mi się postać Lily.- O Lily. Chodź wszystko mi poopowiadasz.-Dodałam. Weszła i usiadła obok mnie. Wyłączyłam telewizor i zaczęłyśmy rozmawiać. Nasza rozmowa ciągnęła się w nieskończoność.
N- A jak tam Daniel?- Spytałam o przyjaciela.
L- Wspominał o tobie z tydzień. Znalazł sobie dziewczynę.- Powiedziała. Zaciekawiłam się.
N- Jak ma na imię? Mam nadzieję, że nie jakaś królowa plastików.- Odpowiedziałam.
L- Ma na imię Charlotte. Jest w miarę spoko.- Odchrząkła.- Nathalie, mam pytanie.- Wypowiedziała.
N- Mów śmiało.- Powiedziałam.
L- Podoba ci się Justin?- Zapytała. Kolejny raz zmieszałam się. Kompletnie nie wiedziałam co miałam powiedzieć.
N- Nie wiem.- Postawiłam  na najprostsze.
L- Smile, nie oszukuj samej siebie.- Odpowiedziała. Spojrzałam na nią. No tak to moja przyjaciółka.
N- Okey, podoba mi się i to nawet bardzo, ale co z tego?- Spytałam.
L- To czemu wy nie jesteście razem?- Kolejny raz zapytała.
N- Nie wiem nawet czy on czuje to samo, a poza tym nie chcę niszczyć naszej przyjaźni.- Odrzekłam.
L- Nie wiesz?- Odpowiedziała. Kiwnęłam głową na `Nie.`.- Jaka ty musisz być ślepa. Nie widzisz jak on się na ciebie patrzy? Śmieje się na każde twoje słowo. Gdy ty się uśmiechasz to i on. W ogóle dba o ciebie. Jeszcze...- Ciągnęła.
N- Dobra starczy.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.- A jak tam Christian?- Zboczyłam z tematu.
L- Nie schodź z tematu. Musisz z nim porozmawiać.- Dodała.- A Christian jest niesamowity. Szkoda, że nie mogłam przyjechać wcześniej.- Powiedziała.
N- Wiesz, ty mu się też podobasz.- Odchrząkłam.
L- Skąd to wiesz?- Zapytała i się zarumieniła.
N- Ma się tą wprawę. Zawsze gdy ktoś mu się podoba świecą mu się oczy jak u szczeniaka i jest zadowolony.- Powiedziałam.- Dobra, jutro pogadamy, jestem śpiąca. Dobranoc.- Powiedziałam.
L- Dobranoc.- Odpowiedziała i wyszła. Ja zgasiłam światło i próbowałam zasnąć. Na marne. Nagle usłyszałam wielki huk...
___________________________________

No i wreszcie skończyłam pisać ten rozdział. Męczyłam się z nim bite 3 godziny. Jeszcze na dodatek mam zapalenie spojówek. Normalnie zajebiście ;/. Rozdział udany. Haha. Tak myślę. ;P

No to koniec. Bayy ;*

Peace & Love ♥

Do następnego !

Bieberkowaa ♥

niedziela, 14 listopada 2010

[007] Aż tak dobre?

`Siedzieliśmy jeszcze chwilę i doszło do czegoś, czego się nie spodziewałam...`

Justin niebezpiecznie się do mnie przybliżył i...I pocałował. Czułam się dziwnie i niezręcznie.
N- Justin  ja muszę iść.- Powiedziałam szybko.
J- Smile...Przepraszam. –Odpowiedział i spuścił głowę. Mi do oczu napłynęły łzy.
N- Ale Justin, o to chodzi, że ja chciałam. Przepraszam.- Odchrząkłam i po policzkach spływały mi łzy. Szybko pobiegłam do domu nie zważając już nawet na przyjaciela. Jeszcze w połowie drogi jak na złość zaczął padać deszcz. Z jednej strony to dobrze, bo nikt nie będzie widział jak płaczę, a z drugiej, mogę zachorować. Zsapana trafiłam do domu. Weszłam i wbiegłam na górę. Postanowiłam nikomu o tym nie mówić. Nawet Caitlin. Poszłam do toalety i się odświeżyłam. Przebrałam się w fioletową bokserkę i białe materiałowe pumpy. Zeszłam na dół i poszłam do salonu. Zasiadłam do kuzynostwa i oglądaliśmy film. Po 30 minutach zaczęło mi burczeć w brzuchu.
N- Idę lepiej zrobić coś do jedzenia. Chcecie kanapki?- Zapytałam.
C- Okey.- Odpowiedziała a ja kierowałam się w stronę kuchni. Wyjęłam potrzebne materiały i zaczęłam szykować posiłek. Gdy skończyłam zadowolona ruszyłam spowrotem do  salonu. Kanapki postawiłam na stole i wzięłam sobie jedną. Gdy skończyliśmy jeść, kuzynka zaniosła talerz do zmywarki, a do nas przyszedł Justin. Przypomniało mi się dzisiejsze zdarzenie. Szybko poszłam do Cait. Razem nalałyśmy soku i po raz kolejny zajęłyśmy miejsca. Oglądaliśmy jakiś badziewny film. Gdy się skończył, prawie przysypiałam. Zresztą, ja to nie Christian. Leżał na podłodze i spał w najlepsze.
J- Smile, chodź na chwilę do kuchni.- Poprosił. Zawahałam się. Jednak i tak poszłam.
N- Dobra.- Odpowiedziałam i razem weszliśmy do kuchni.
J- Słuchaj, ja cię naprawdę przepraszam za tamto. Nie chciałem.- Gadał.
N- Justin, słuchaj. Może jakoś zapomnimy o tym i żyjmy dalej?- Przytaknęłam.
J- Okey. I jeszcze raz sorki.- Odchrząknął.- To ja już będę szedł, bo późno.- Dodał, podszedł do drzwi i ubrał buty.- Cześć!- Powiedział i wyszedł. Drzwi zamknęłam i wróciłam dom kuzynostwa.
C- Nell, co chciał od ciebie JB?- Spytała. Co ja jej teraz odpowiem?
N- Nic, po prostu jak byliśmy w parku zapomniał komórki.- Odpowiedziałam w miarę normalnie. Pierwszy raz udało mi się kłamstwo.
C- Aaa... To co robimy z tym głąbem?- Zapytałam kolejny raz wskazując na Chrisa.
N- Ja nie wiem. Może nakryjemy go kocem i niech śpi? I tak leży na dywanie.- Zaproponowałam.
C- Ok.- Odchrząkła i z nikąd wyjęła pościel. Wykonała czynność i obie ruszyłyśmy do swoich pokoi. Gdy weszłam położyłam się na łóżko i rozmyślałam o tym co powiedziałam w parku. `Chciałam?`. Nie wiem. Ale ja do wszystkiego jestem zdolna. Ehh... Myśląc usnęłam.

` Szłam niewielką polaną, a wokół mnie słychać było ćwierkot ptaków. Na sobie miałam zwiewną sukienkę do kolan, i bose nogi. Wszędzie rosły przepiękne maki. Wiał miły wiatr i czułam się jak piórko. Z naprzeciwka wyjawiła się niewielka postać. Był to chłopak. Ciekawa podążałam w tamtą stronę. Gdy byłam już blisko zbliżył się do mnie i ukazał swoje brązowe, a zarazem czekoladowe tęczówki. Jego usta przypominały maliny i każdy chciałby ich skosztować. Owinęłam ręce wokół szyi  nieznajomego i zatonęłam w jego gałkach. On zrobił to samo. Po chwili zorientowałam się, że skądś znam tą twarz. Lekko się odsunęłam, a chłopak zarzucił swoją blond grzywką. Potem urwał jeden kwiat i starannie włożył mi go we włosy. Niepewnie się uśmiechnęłam, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Chwilę potem złączyliśmy się w delikatnym, a zarazem namiętnym pocałunku.`
*

Obudziłam się w szoku. Znowu miałam ten sam sen. Teraz wiem kto to był.
N- Justin.- Wyszeptałam sobie pod nosem. Ale to nie może być prawda. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 3:47. Ponownie opadłam na poduszkę i próbowałam zasnąć. Nie, nie zasnę.- Pomyślałam po 30 minutach. Postanowiłam się odświeżyć. Leniwie wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam długą, orzeźwiającą kąpiel i ubrałam się w TO. Gdy wyszłam dochodziła 5. Czym prędzej włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Zatrzymałam się na MTV. Leciało `Ekipa z New Jersey`. Ujdzie. Przed TV czas spędziłam do 7. Potem zeszłam na dół i poszłam przygotować śniadanie. Zastałam tam ciocię?
N- Dzień Dobry ciociu.- Powiedziałam przeciągając się.
Ci- Dzień Dobry Smile. Przepraszam, że nie zrobiłam ci śniadania, ale zaraz spóźnię się do pracy.- Odpowiedziała.
N- Nic nie szkodzi.- Odchrząkłam, a ciocia już zniknęła. Ja wyjęłam książkę kucharską i znalazłam przepis na naleśniki :

•    1 i 1/4 szklanki mąki
•    1 jajko
•    1 i 1/4 szklanki maślanki
•    1/4 szklanki cukru pudru
•    1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
•    1 łyżeczka sody
•    1/4 szklanki oliwy
•    szczypta soli

Gdy wyjęłam wszystkie składniki zaczęłam przygotowywać wszystko krok po kroku :

W blenderze miksuję wszystkie składniki na gładką masę o konsystencji gęstej śmietany. Rozgrzewam patelnię i na średnim ogniu smażę pancakes z dwóch stron. Podaję z syropem klonowym, masłem lub cukrem. 
 
No i gotowe. Uff..- Westchnęłam i brudna otrzepałam się z mąki. No tak. Trzeba obudzić domowników. Szybkim krokiem wbiegłam na górę i czym prędzej nacisnęłam klamkę pierwszych drzwi. Zobaczyłam Christiana.
N- Hahaha.- Zaczęłam rechotać jak zobaczyłam, że jedną nogę ma na podłodze, a drugą na łóżku. I na dodatek ten palec w buzi. Komiczny widok.
Ch- Co się stało?- Wstał jak oparzony.
N- Nic. Haha. Chodź na śniadanie.- Wypowiedziałam uspokajając się.
Ch- Zaraz zejdę.- Odchrząknął i się podniósł.
N- Okey.-  Powiedziałam na odchodne. Teraz Cait. Wyszłam i nacisnęłam klamkę kolejnych drzwi. Spojrzałam na kuzynkę i podeszłam bliżej.- Caaaitlin ! Wstawaj !- Wydarłam się jej do ucha.
C- Człowieku, daj mi pospać.- Wyjąkała i schowała głowę pod poduszkę.
N- Zrobiłam naleśniki...- Powiedziałam cwaniacko.
C- Już idę.- Odpowiedziała i zniknęła w łazience.
N- No moja krew.- Odchrząkłam i ona chyba tego nie usłyszała. Wyszłam i zeszłam na dół. Każdemu nałożyłam po 2 pancakes i polałam syropem klonowym. Już miałam ochotę wszystko zjeść, ale muszę zachować spokój. Wdech, wydech. Wdech, wydech. O! Przyszli. W końcu. Jak struś pędzi wiatr zaniosłam wszystko do stołu i wszyscy zaczęli jeść. Po skończonym posiłku zauważyłam, że kuzyn oblizuje talerz.
N- Aż tak dobre?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
Ch- A żebyś wiedziała.- Odpowiedział i podniósł swój talerz, z zamiarem wyniesienia.
N- Ej, mój też.- Powiedziałam oburzona. Wrócił się i wziął także mój. Zadowolona pomaszerowałam do mojego pokoju i nie wiedziałam co robić. Po 5 minutach przypomniałam sobie o Lily. W pośpiechu wzięłam i włączyłam laptopa. Mam nadzieję, że nie śpi. Pewnie nie. Po pierwsze jest ona porannym ptaszkiem, a po drugie jest już 10. Włączyłam Skypa i była dostępna. Włączyłam sobie tylko kamerkę i zadzwoniłam do niej. 1 sygnał. 2 sygnał. 3 sygnał. W końcu. Porozmawiałyśmy z 30 minut i niestety musiała kończyć.
N- Aaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaa!- Darłam się. Do pokoju przybiegła Caitlin.
C- Jezu Smile co się dzieje?- Spytała spanikowana.
N- Tu..Tu jest pająk!- Krzyczałam.
C- Co? Gdzie?- Spytała.
N- Tttu.- Wskazałam jej palcem.
C- To zwykły, mały pająk.- Odchrząkła i się uśmiechnęła.
N- Proszę zabierz to.- Wyjąkałam.
C- Już.- Powiedziała wyrzucając stworzenie za okno.
N- Dzięki. To mamy jakieś plany na dziś?- Spytałam.
C- Jak chcesz mogę ci pokazać tutejszą galerię handlową. Ok?- Odpowiedziała.
N- Okey. Tylko wezmę kasę.- Odchrząkłam i wyjęłam torebkę, a do tego portfel. Potem razem z kuzynką zeszłyśmy na dół.
C- Christian! Chodź tu!- Krzyknęła Cait. Po chwili zjawiła się postać chłopaka.- My idziemy do centrum. Będziemy za około 3 godziny.- Dopowiedziała i zaczęłyśmy ubierać buty.
Ch- Ok.- Odchrząknął i wrócił do salonu. Razem wyszłyśmy i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego? Chyba. Po 15 minutowej drodze zaczęły boleć mnie nogi.
N- Daleko jeszcze?- Spytałam.
C- Jeszcze chwilkę. Chodź.- Odpowiedziała i złapała mnie za rękę pociągając. Nagle obok nas przejechał autobus. Był MIEJSKI.
N- To tu są autobusy?!- Zapytałam podirytowana.
C- Są. Jak chcesz to możemy nimi wrócić. – Odchrząkła.
N- Na pewno, bo ja zamiaru wracać na piechotę nie mam.- Odpowiedziałam i tak doszłyśmy do obiektu.- Łał.- Powiedziałam pod nosem. To coś było wielkie. Razem z kuzynką szybko weszłyśmy do środka i buszowałyśmy po sklepach. Przy okazji kupiłam sobie 3 sukienki, 4 bluzki, 2 pary krótkich spodenek, 3 pary rurek i 1 parę skeytów.
*

N- Caait! Jestem wyczerpana. Chodźmy coś zjeść.- Mówiłam, gdy ciągała mnie po jednym sklepie piąty raz.
C- Która ładniejsza niebieska czy czerwona?- Spytała pokazując 2 takie same bluzki tylko innego koloru.
N- Niebieska. Idziemy?- Błagałam.
C- Niech ci będzie. Tylko kupię.- Odchrząkła i popędziła w stronę kasy. `3 godziny.` Ta. 3 godziny, a my jesteśmy tu chyba wieczność. Chwilę potem odeszłyśmy  od kasy i ruszyliśmy do McDonaldu. Zamówiłam sobie tradycyjnie Happy Meal’a. Odebrałam zamówienie i ruszyłam do stoliku. Usiadłam przy kuzynce i zaczęłam jeść frytki. Ona pochłaniała hamburgera. Po skończonym posiłku postanowiłyśmy wrócić do domu. Złapałyśmy pierwszy lepszy autobus i kupiłyśmy bilety. Do domu dotarłyśmy już w niecałe 5 minut. Na wejściu od razu rzuciłam się na kanapę. Poczułam coś pod sobą.
J- Czy możesz łaskawie ze mnie zejść?- Zapytał Justin (?).
N- Już. Ale ty złaź od razu z kanapy. Nogi mnie bolą.- Odchrząkłam i wstałam.- No co się patrzysz? Złaź.- Dodałam i go zepchałam z kanapy. Po minucie już leżałam.
J- Ej. To nie fair.- Powiedział.
N- Dziewczynom się ustępuje.- Odpowiedziałam i rozczochrałam mu czuprynę. Jak ja to lubię robić. Oburzony usiadł na fotelu.- No nie fochaj się.- Powiedziałam patrząc ukradkiem.
J- To daj buziaka w policzek.- Wypowiedział chytrze.
N- Ekhem. Justin pamiętasz wczoraj?- Zapytałam.
J- Pamiętam.- Powiedział smutno.
N- Dobra chodź.- Odchrząkłam zrezygnowana. Dałam mu całusa i się uśmiechnął.- No już. Wynocha.- Dodałam i odsunęłam jego buzię. Przełączyłam na MTV. Zaczęliśmy oglądać. Tak czas zszedł nam do 17. Do pokoju wparował zdyszany aparacik.
Ch- Słuchajcie. Dzisiaj przyjeżdża wesołe miasteczko! Idziemy?- Zapytał.
N- Jasne.- Powiedziałam, a wszyscy się ze mną zgodzili.
Ch- To idziemy. Ubierajcie się.- Dodał, a wszyscy poszli ubrać buty.Ja tylko odłożyłam okulary przeciwsłoneczne. Potem już w czwórkę wyszliśmy. W połowie drogi dołączył do nas Ryan. No przecież jego zabraknąć nie mogło. Zauważyłam ‘Diabelski Młyn’.
C- Idziemy?- Spytała Caitlin.
N- O nie. Co to to nie.- Zaprzeczyłam.
J- Kupiłem 4  bilety.- Wyszczerzył zęby JB.
N- Okey. To idźcie.-  Powiedziałam.
J- No a ty nie idziesz?- Zapytał.
N- Nie. Weź Chrisa.- Odpowiedziałam i wzrokiem wyszukiwałam kuzyna.- Gdzie on jest do cholery?- Powiedziałam. `Proszę wchodzić` usłyszałam.- Justin, wiedz, że jak przeżyję to cię osobiście zabiję.- Zdążyłam wypowiedzieć, zanim wsadzono nas do jakiegoś ‘wagonu’? Kij z tym. Ruszyliśmy. Ja zasłoniłam oczy.
J- Co się dzieje?- Spytał.
N- Jakbyś nie zauważył mam lęk wysokości!- Wykrzyczałam ostatnie słowa.
J- Chodź tu.- Powiedział i rozszerzył ręce.
N- Chyba cię bąki pogryzły.- Odchrząkłam. Po chwili stanęliśmy w górze. Odruchowo wtuliłam się w tors Justina. Znowu przypomniał mi się sen. Nie, nie powiem mu o tym.- Kłóciłam się w myślach.
J- Smile, Smile? Chodź wychodzimy.- Odpowiedział. Już byliśmy na dole. Szczęście. Wyszłam i stanęłam na równe nogi.
N- A teraz jak cię złapie to zobaczysz!- Wydarłam się i zaczęłam go gonić. Ganialiśmy się po całym miasteczku. Normalnie jak małe dzieci. Dobiegłam do jakiegoś basenu z kulkami plastikowymi. Wydawało mi się, że tu biegł. W tej samej chwili ktoś mnie złapał z tyłu.- Aaa!- Krzyknęłam.
J- Spokojnie to tylko ja.- Odchrząknął Justin.
N- Mógłbyś mnie puścić?- Zapytałam.
J- Dobrze.- Odpowiedział i mnie uwolnił. Poprawiłam włosy.- O! Patrz wata cukrowa!- Krzyknął jak małe dziecko. A tam zabawa to zabawa.
N- Chodź kupimy.- Powiedziałam i szłam w stronę budki.- Poproszę niebieską ,a  ty Justin?- Spytałam.- Justin? Justin?- Mówiłam.
J- Ja  tą samą.- Odpowiedział z nie wiadomo mi z której strony.
N- Tu jesteś. Chodź na ławkę.- Odchrząknęłam i pociągnęłam go za rękę. Usiedliśmy na najbliższej ławce.- Jak coś to ja cię nie chcę zgubić.- Dodałam.
J- Ale o co chodzi?- Zapytał.
N- To, że cię trzymam za rękę.- Odpowiedziałam i jadłam swoją watę. Po 10 minutach byliśmy przy kolejnym stanowisku. Kupiłam sobie różki diabełka. Chodziliśmy dalej, gdy nagle natknęliśmy się na...
_________________________________

Haha. Znowu niepewność. Rozdział w miarę udany ;p. Podoba mi się.

Wiecie teraz jestem wkurwiona na TE osoby, które wpuściły do Internetu pełną wersję `Pray` JB. Normalnie nie wiem jak ich określić. Ja tego nie słucham, ponieważ to miała być dla nas NIESPODZIANKA, i poczekam do premiery. To tyle.


Do następnego Belieberki ! ;*

Peace & Love ♥

Bieberkowaa ♥ !

czwartek, 11 listopada 2010

[006] Jak on mógł?

`Widniało tam zdjęcie...`

Widniało tam zdjęcie Jeydona z jakimś plastikiem. Jak się domyślacie całowali się.
N- Jak on mógł mi to zrobić?- Spytałam i milion łez napłynęło mi do oczu.- Idę do niego.- Dodałam i zamierzałam wyjść.
C- Nathalie czekaj.- Krzyczała kuzynka. Ja zeszłam na dół i szybko założyłam buty. Nie zważałam na nic. Z trzaskiem drzwi wybiegłam z domu i kierowałam się w stronę Jeydona. Dobiegłam po 5 minutach. Zmachana zadzwoniłam do drzwi i otworzył mi ON.
Jy- Cześć skarbie.- Powiedział i miał zamiar mnie pocałować.
N- Nawet tak do mnie nie mów. Co to ma znaczyć? I co może powinnam podziękować Ci za to, że jesteś ? - Zapytałam i pokazałam mu zdjęcie.- Chciałeś wykorzystać moje uczucia, tak?- Wykrzyczałam z łzami.
Jy- Smile...- Zaczął mówić.
N- Proszę bardzo udało się! Osiągnąłeś swój cel! Nie chcę cię więcej widzieć! Nigdy, rozumiesz?  NIGDY!- Łkałam.- Idź i wykorzystaj kolejną! Jesteś człowiekiem bez serca!- Wydarłam się i strzeliłam mu porządnego liścia. Złapał się za policzek i znowu chciał coś powiedzieć. Ja uciekłam i biegłam gdzie mnie nogi poniosą. Trafiłam jednak do domu. Cały czas płakałam. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Jak on mógł? Czemu ja?- Zadawałam sobie miliony pytań w głowie. Ponownie wbiegłam do domu, zdjęłam buty i poleciałam na górę. Na dole zauważyłam tylko zdziwioną minę Chrisa i Justina. Skąd on się tutaj wziął? To już nie moja sprawa. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Dzięki temu czym bardziej się rozpłakałam. Leżałam skulona jak kłębek rozmyślając o moim życiu. Cały czas nie mogłam dojść do tej myśli, że mnie zdradził. Może to tylko sen? Nie, to rzeczywistość.  Moje łzy spływały litrami. Powoli podniosłam się i wzięłam gitarę. Zaczęłam lekko posuwać palce po strunie.

Oczami Justina (Haha. Lol. ;p)

Nagle do domu wbiegła Nathalie i niczym burza zniknęła. Widziałem, że płacze.
J- Ej... Christian co jej się stało?- Spytałem szturchając go w ramię.
Ch- Nie wiem. Caaaitlin!- Zawołał. Po chwili zjawiła się sylwetka przyjaciółki.
C- Co chcecie?- Spytała.
Ch- Dlaczego Nell płacze?- Zapytał.
C- No bo zaczęło się od tego, że. [...]. I teraz była u niego, a co dalej nie wiem.- Dokończyła ostatnie zdanie.
Ch- Aaa.. - Odpowiedział.
J- A można iść zobaczyć co z nią?- Spytałem kolejny raz. Nawet nie wiem czemu wypowiedziałem te słowa.
C- Wątpię, żeby chciała rozmawiać.- Dodała i poszła do kuchni. Warto spróbować- Pomyślałem ni stąd ni z owąd.
J- To ja pójdę zobaczyć.- Powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów. Gdy doszłem na górę usłyszałem jej aksamitny a zarazem uzależniający głos. [Justin Bieber- Down To Earth] (Wiem naszło mnie na piosenki ;p)

I never thought that it be easy
Cause we both so distance now
And the walls are closing in on us
And we're wondering how
No one has a solid answer
But just walking in the dark
And you can see the look on my face
It just tells me apart

So we fight (so we fight) through the hurt (through the hurt)
And we cry (and cry and cry and cry)
And we live (and we live) and we learn (and we learn)
And we try and try and try and try

So its up to to you and its up to me
That we meet in our middle way
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth - repeat)

Mommy you'll always and somewhere
And daddy I live outta down
So tell me how could i ever be normal somehow
You tell me this is for the best
So tell me why am i in tears
So far away and now I just need you here

So we fight (so we fight) through the hurt (through the hurt)
And we cry (and cry and cry and cry)
And we live (and we live) and we learn (and we learn)
And we try and try and try and try

So its up to to you and its up to me
That we meet in our middle way
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth - anekatips.com repeat)

We fell so far away from where we used to be
Now we're standing and were do we go
When there's no road to get to your heart
Let's start over again

So its up to to you and its up to me
That we meet in our middle way
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth - repeat)

I never thought that it be easy
Cause we both so distance now
And the walls are closing in on us
And we're wondering how

Gdy skończyła ja nadal stałem pod ścianą nieruchomy.
Oczami Nathalie
I w końcu zakończyłam pisać piosenkę. Cały czas płakałam i całe ręce miałam mokre. Odłożyłam gitarę i usłyszałam czyjeś kroki. Powoli zbliżyłam się do drzwi i je otworzyłam. Nikogo nie było. Może się przesłyszałam. Ponownie ułożyłam się na łóżku i usnęłam.
*


Obudziłam się wieczorem? Bynajmniej na dworze było ciemno. Zwlekłam się z łóżka i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak siedem nieszczęść razem wziętych. Postanowiłam doprowadzić się do porządku. Weszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Nasmarowałam się balsamem kokosowym, wysuszyłam włosy, ubrałam piżamę i wyszłam. Ukradkiem spojrzałam po raz kolejny w lustro. Wyglądałam już całkiem normalnie, z wyjątkiem wielkich worków pod oczami. Chyba będę musiała użyć fluidu. Wróciłam się do toalety i nałożyłam pudru. Nie zajęło mi to wiele czasu, więc gdy wróciłam włączyłam telewizor i oglądałam. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam Caitlin.
C- Smile, wszystko w porządku?- Zapytała.
N- Chodź wejdź.- Odpowiedziałam. Usiadłyśmy razem na łóżku.- Słuchaj, ja ciągle nie mogę się pogodzić z tym, że on mi to zrobił.- Dodałam. Kuzynka mnie przytuliła, a ja znowu się popłakałam.  To już nie moja wina, że tak łatwo mnie zranić.
C- Ej... Nell nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Jeydon jeszcze nie wie co stracił.- Powiedziała. Odsunęłam się od Cait i otarłam łzy.- Idziesz? Mama zrobiła kolację.- Po chwili wypowiedziała.
N- Dobrze.- Odchrząkłam i wstałam. Razem zeszłyśmy na dół i usiadłyśmy stołu. Ciocia podała nam naleśniki. Pewnie pomysł Caitlin. Ona wie jak mi poprawić humor. Zaczęłam konfiskować mój posiłek.- Dziękuję.- Powiedziałam wkładając naczynie do zmywarki. Chwilę potem znalazła się w moim pokoju. Chciałam w końcu sprawdzić która jest godzina. Włączyłam telefon i dostałam z 20 wiadomości od NIEGO. Przeczytałam z 2. Nawet nie chciało mi się płakać, może dlatego, że wylałam już wszystkie łzy, a może dlatego, że dobrze postąpiłam. Jeden brzmiał tak:
` Smile, przepraszam. Byłem głupi. Przepraszam. Wybaczysz mi?  Ja cię kocham.`
Czy on myśli, że jak napisze `Przepraszam` to wszystko będzie dobrze? Dla niego furtka u mnie została zamknięta. Odpisze mu. Co mi szkodzi.
` To był przypadek, że cię poznałam, a wielki błąd, że pokochałam. Żegnam.`
I wysłałam. Przy okazji wykasowałam sobie całą skrzynkę odbiorczą. Nie będę czytać jego pustych słów. Okazało się, że dochodziła 21. Po raz kolejny do mojego pokoju ktoś wparował. Tym razem Chris.
Ch- Ej.. Kuzynka nie smuć się. Idziesz oglądać z nami filmy?- Spytał. Mu chyba nigdy uśmiech nie schodzi z ust.
N- Okey.- Odpowiedziałam i zeszłam na dół. Na szczęście byliśmy w trójkę, bo nie chcę aby Justin coś wiedział, choć już pewnie coś wytropił. Ale teraz się tym nie zamartwiam. Usiadłam i zaczęliśmy oglądać film. Była to komedia. Film się skończył, a ja nawet w trakcie się śmiałam. Zapomniałam już trochę o tym co się dzisiaj stało. Śpiąca pomaszerowałam na górę i rzuciłam się na łóżko. Wyłączyłam telefon i wślizgnęłam się pod kołdrę.
*

Wstałam o 10 rano. W końcu normalna godzina. Poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Wybrałam TEN zestaw ubrań i musnęłam usta moim ulubionym błyszczykiem, o smaku balonowym. Dzisiaj pójdę do Skateparku. Dawno w nim nie byłam. Z deską zeszłam na dół i kuzynostwo już krzątało się po kuchni. Odłożyłam deskę koło drzwi i poszłam zobaczyć co robią.
N- Cześć!- Zawyłam zachrypniętym głosem.
C- Jejku! Smile przestraszyłaś mnie. A co ty taka dzisiaj uśmiechnięta?- Zapytała. No tak byłam uśmiechnięta.
N- Zdałam sobie sprawę, że nie warto wylewać łez dla takiego głupka.- Odpowiedziałam i wyjęłam z lodówki masło i wędlinę. Potem tylko z szafki chleb i zaczęłam szykować jedzenie.- Dla was też?- Spytałam.
C- Nie ja już mam.- Powiedziała i poszła do salonu.
Ch- Ja chce.- Odchrząknął kuzyn i wystawił swój aparacik.
N- Dobrze głuptasie.- Odpowiedziałam i roztrzepałam mu włosy.
Ch- Smile ty naprawdę dzisiaj jesteś w humorze.- Dodał.
N- Dobra, może i jestem. A teraz spadaj bo jestem głodna, a przy twoich gadkach to nic nie zrobię.- Odchrząkłam. Po 5 minutach skończyłam i powędrowałam do salonu. Christian rzucił się na kanapki jak na swoją deskę. O właśnie muszę się zapytać czy idą ze mną.- Ej, jak zjemy idziemy do Skateparku?- Zapytałam.
- Możemy iść.- Odpowiedzieli i dalej zajęli się jedzeniem. Potem staliśmy już gotowi przy drzwiach, a Chris zmagał się z zamknięciem drzwi. W końcu mu się udało.
N- Gratulacje.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor.
Ch- Ma się ten dar.- Wypowiedział i uniósł brwi. Poszliśmy po JB. Zapukaliśmy i otworzyła nam jego mama.
- Dzień Dobry!- Przywitaliśmy się.
P- O cześć. Już wołam Justina.- Powiedziała.- Juuustin! Przyszli twoi przyjaciele!- Krzyknęła.
J- Już schodzę!- Wykrzyknął z góry.
P- A ty jesteś Nathalie? Tak?- Zapytała wskazując na mnie.
N- Tak miło mi.- Odpowiedziałam. Zauważyłam, że Justin już schodzi.
P- Justin mi dużo o tobie mówił. Oczywiście miłych rzeczy.- Mówiła. Zaczerwieniłam się.
J- Już jestem.- Powiedział Justin, też zarumieniony.- Mamo, czy możesz iść?- Spytał. Jego mama po chwili odeszła.
Ch- Idziesz z nami do Skateparku?- Zapytał kuzyn.
J- Jasne. Tylko wezmę deskę.- Odpowiedział i po 2 minutach stał przed nami. Razem wyszliśmy i kierowaliśmy się w stronę Skateparku. Na miejsce dotarliśmy w 5 minut. Zdziwiło mnie to, że Cait już jeździ. Widocznie Ryan ją nauczył. Od razu weszłam, raczej wjechałam na rampę i zaczęłam tricki. Przy okazji chłopacy nauczyli mnie dodatkowego. Nazywał się ‘360° Flip’. Nie zaliczyło się oczywiście bez upadków. Na dupę zleciałam z 5 razy, ale jestem zadowolona z mojego efektu.  Potem zauważyłam, że Caitlin jak zwykle siedzi z Ryanem. Przypomniało mi się wczorajsze zdarzenie, ale szybko o tym zapomniałam. Jeździłam dalej. Do domu wróciliśmy po godzinie, bo dzisiaj są kolejne zajęcia śpiewu. Spostrzegliśmy, że mamy niecałe 15 minut na dotarcie. Rzuciliśmy deskę, ja wzięłam wodę i ponownie wyruszyliśmy na dwór. Nie spóźniliśmy się. Całe szczęście.
*


Zajęcia skończyły się o 13:35. Zmęczeni wróciliśmy do domu. Ja pałaszowałam już w lodówce. Razem z Cait zrobiłyśmy Spaghetti. Starczyło dla wszystkich, czyli dla 3 osób. Justin poszedł do domu.  Zjedliśmy i tradycyjnie naczynia wsadziliśmy do zmywarki. Dochodziła 15. Oglądaliśmy TV. Lecieli `Milionerzy`, więc odpowiadaliśmy na pytania. Prawie cały czas odpowiadałam poprawnie. Mieliśmy śmiechu. Po pewnym czasie ktoś przyszedł. Justin. No a kogo ja się mogłam spodziewać?  Zauważyłam, że Caitlin gdzieś zniknęła.
N- Christian gdzie jest Cait?- Zapytałam aparacika.
Ch- Wyszła gdzieś z Ryanem.- Odchrząknął i poszedł otworzyć drzwi.
J- Idziecie do parku?- Zapytał na wstępie.
N- Ja mogę iść. Nie byłam jeszcze.- Powiedziałam.
Ch- Ja jestem zmęczony. Idźcie sami.- Odpowiedział kuzyn. Kiedyś go zabiję. Ja i Justin sami? Nie.
N- Okey.- Odchrząkłam zrezygnowana i ubrałam buty.- Chodźmy.- Dodałam i wyszliśmy.  W parku znaleźliśmy się 10 minut później.
J- Chodź usiądziemy na moją ławkę.- Powiedział i pociągnął mnie na 3 ławkę. Stała ona pod drzewem. Usiedliśmy. Nastała cisza.
N- Justin, jakbyś mógł to opowiesz  mi coś o sobie?- Zapytałam nieśmiale.
J- Ok. Więc. [...]. Koniec.- Skończył. Dowiedziałam się, że jego ojciec cały czas pracuje zagranicą, z Christianem zna się 8 lat, był chłopakiem Caitlin.- A ty? Powiesz coś o sobie?- Spytał tym razem on.
N- No dobra. [...].- I skończyłam po dobrych 15 minutach. Powiedziałam mu, że tata porzucił mnie i mamę jak byłam mała, do tej pory się nie odezwał, że kiedyś nosiłam aparat i okulary i jeszcze parę innych bzdet. Siedzieliśmy jeszcze chwilę i doszło do czegoś, czego się nie spodziewałam...
_____________________________________

Siemka! ;p

Rozdział udany. Bynajmniej jak dla mnie ;d. I znowu pozostawiam to wszystko w niepewności. I chyba tak będzie cały czas. Haha.

Następny niedługo. ;)

A, piszcie czy to opowiadanie jest w ogóle ciekawe, bo sama nie wiem ^^.

Peace & Love ♥

Do następnego Bieberkowe ;* !


Bieberkowaa ♥

niedziela, 7 listopada 2010

[005] Będziesz ze mną?

`Zadowolona przeczesałam włosy i wróciłam do przyjaciół.`

Jak się okazało, to chłopacy podczas mojej nieobecności zdążyli ułożyć kamienie i drewno. Nakazałam im czym prędzej rozpalić, bo było mi zimno. Posłusznie to wykonali, a ja z Caitlin przysunęłyśmy coś w podobieństwie do ławki. Usiedliśmy i zaczęliśmy się ogrzewać. Mi to było potrzebne najbardziej. Po piętnastu minutach osiągnęłam swój cel.
N- Ey, wzięliście kiełbaski?- Zapytałam uśmiechnięta.
R- Gdzieś są. Idę po nie.- Odpowiedział i zniknął w namiocie. Po chwili znów się zjawił, ale napakowany żywnością.
N- Chodź pomogę ci głuptasie.- Powiedziałam, po czym podeszłam bliżej i wzięłam kilka rzeczy.- No to tak, kiełbaski mamy, ale patyki?
J- Przyniosłem.- Odchrząknął zmachany Justin.
N- Dobra nie wnikam.- Dodałam, po czym wbiłam swoją kiełbachę na patyk i zaczęłam smażyć. Szło mi naprawdę nieźle. Haha. No co? Christian smaży już chyba 5, bo wszystkie mu wleciały do ogniska. A może nie? Z tego co widziałam, to JB szturchał go i mu powpadały.  Natrafiłam się po raz kolejny na tą sytuację.- Ojj.. Bieber, Bieber co z ciebie wyrośnie.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ten tylko odwzajemnił to i siedział, pochłaniając gotowy posiłek.  Widziałam przy okazji minę naburmuszonego kuzyna.- Chcesz?- Zapytałam wskazując na moją porcję.
Ch- Nie. Nie chcę ci zabierać.- Odchrząknął bezradnie.
N- Masz i nie marudź mi tutaj. Ja poza tym już nie jestem głodna. Zjem jabłko.- Odpowiedziałam, z przenośnej lodówki wyjęłam jabłko. Nim się obejrzeliśmy była 19:00.- Słuchajcie, ja całkiem zapomniałam, że mam gitarę. Może sobie pośpiewamy?- Zapytałam radośnie.
- Oczywiście.- Odpowiedzieli chórkiem. Weszłam do namiotu, gdzie było ciemno. Szczerze to się boję ciemności. Słyszałam szelesty. Nagle ktoś mnie złapał z tyłu.
N- Aaaaaaaaaaaa!- Wydarłam się na cały las. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć kto to. Nie wierzyłam własnym oczom.- Jeydon? Co ty tu robisz?- Spytałam doniosłym głosem.
Jy- Chciałem zrobić ci niespodziankę.- Odpowiedział zadowolonym głosem.
N- Mi? A nie nam?- Odchrząkłam.
Jy- Tobie. Słuchaj, ja...- Chciał dokończyć, ale w tej samej chwili przybiegli przyjaciele.
C- Coś się stało?- Zapytała spanikowana kuzynka.
N- Nie nic. Jeydon nas odwiedził.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor.- Chyba się jeszcze zmieścimy no nie?- Dodałam po chwili.
J- No jakoś damy radę.- Odpowiedział obojętnie Justin.
N- Justin, coś ci się stało?- Spytałam patrząc blondynowi w oczy.
J- Mi? Nie nic, po prostu zimno mi się zrobiło.- Gdy to mówił dziwnie omijał mój wzrok.
N- No to ubierz bluzę, a nie paradujesz na krótki rękaw.- Odchrząkłam i zaczęłam robić miejsce dla Jeydona.
*

N- Gotowe.- Powiedziałam kończąc porządkowanie.
Jy- Dziękuję.- Odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Czułam to. Dobrze, że jest tu ciemno. 5 minut potem wróciliśmy i zaczęliśmy śpiewać piosenkę, oprócz Jeya (Jeydona), i Ryana bo oni nie potrafili. Haha.  [Camp Rock 2 - This is our song].

So let's sing                                                        
Na, na na na na
hey, ya                      
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya

This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song

Come grab your guitar
Sit by the fire
'Couse we all need a song
When we're weary and tried
We'll sit here together
And singing it outloud

This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
And this is our song
This is our song
This is our song
This is our song

Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
And come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Come on and sing
Na, na na na na
hey, ya
Yeah

This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
(our summer)

This is our song
That's all that matters
'Couse we all belong right here together
There's nothing better than singing along
This is our summer
This is our song
(This is our song) x3


Spodobało nam się to. Uśmiechnęłam się do przyjaciół.  Potem pośpiewaliśmy jeszcze trochę i poszliśmy do namiotu. Padnięta wślizgnęłam się w śpiwór i grałam na komórce. W pewnym momencie zasnęłam.
*

Wstałam rano i się przeciągnęłam. Niechcący uderzyłam ręką Justina. Na moje nieszczęście się przebudził.
N- Sorki.- Wyszeptałam.
J- Nic się nie stało.- Odpowiedział i ponownie opadł na poduszkę. Powoli podniosłam się i chciałam wychodzić.- Gdzie ty idziesz o tej porze?- Zapytał.
N- Zaczerpnąć powietrza. Haha. Muszę się zahartować.- Dodałam. `O tej porze?`. O co mu chodziło. Ukradkiem spojrzałam na telefon. 7:38. Zdziwiłam się, bo nigdy o tej porze nie wstaje. Nawet do szkoły mamy na 9:15. Cóż , życie. Wyszłam i usiadłam na ławce. Ognisko jeszcze lekko się paliło, a słońce wschodziło. Był to niesamowity widok.
N- Ahh.. – Westchnęłam cicho i wzięłam ogromny ‘łyk’ powietrza.  Po 30 minutach przyszedł do mnie Jeydon.
Jy- Muszę dzisiaj już jechać, bo nic rodzicom nie powiedziałem.- Powiedział siedząc obok mnie.
N- Okey.- Odchrząkłam.
Jy- No bo słuchaj. Ja...-Ciągnął.- Ja się chyba w tobie zakochałem.- Dokończył. Było to dla mnie ogromnym zdziwienie.
N- Ale Jey, my się znamy niecałe 2 tygodnie.- Odpowiedziałam.
Jy- Wiem, ale ja coś czuję.- Odchrząknął.- Będziesz ze mną?- Spytał trzymając mnie za ręce. Byłam kompletnie zmieszana. I co ja mu teraz odpowiem?- Pomyślałam.
N- Dobrze, ale na razie na próbę.- Powiedział ni stąd ni z owąd. Stało się. Nikt tego nie odczyni.
Jy- Ok. To ja się zbieram.- Wypowiedział, przytulił mnie, pocałował w policzek i wrócił do namiotu. Zadowolona siedziałam. Nie wiedziałam skąd byłam cała w skowronkach. Wygodnie położyłam się na ławce i usnęłam. Obudziłam się gdzieś po godzinie. Poszłam do namiotu, a Jeydona już nie było. Usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam mój pamiętnik. Pozostawiłam wpis, o mnie i o Jeydonie. Odłożyłam i w tej samej chwili obudzili się ‘współlokatorzy’. Haha.
N- Jak się spało?- Zapytałam spoglądając po kolei na każdego.
Ch- Kurwa zajebiście.- Odpowiedział wkurzony.
C- Co się stało? I nie klnij.- Odchrząkła zaspana kuzynka przeczesując włosy.
Ch- Mam jakiś kamień pod plecami, i mnie teraz napierda...- Ciągnął.
C- Stop. Nie mów tego.- Wcięła się mu.
N- To co dzisiaj jemy na śniadanie?- Spytałam kolejny raz.
J- Ktoś pójdzie ze mną złowić ryby.- Odpowiedział dumny pan Bieber.
N- Hahaha. Ty i ryby? Muszę to zobaczyć.- Dodałam.- Idę z tobą.- Wypowiedziałam uśmiechając się.
J- Dobra. Tylko się ogarnę.-Powiedział.
Ch- Smile, tylko uważaj na siebie.- Odchrząknął ‘opiekuńczy’ kuzyn.
N- Nie bój się. Ja sobie poradzę, tylko nie wiem jak on.- Odpowiedziałam wskazując na JB. Dobrze, że tego nie zauważył. Gdy Justin zrobił powiedziane czynności wyszliśmy na łowy. Zaszliśmy na jeziorko. JB podwinął nogawki do kolan, rękawy za łokcie i wszedł do wody. Zaczął łowić. Nic.- Właśnie widzę to twoje wędkowanie. Haha.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
J- Taka mądra to sama spróbuj.- Wyszczerzył się i podał mi to ‘coś’ do łowienia. Chyba wędka, czy jak to tam leci. Podwinęłam sobie nogawki i zanurzyłam nogi w wodzie.
N- Aaa! Zimne!- Darłam się. Po chwili jednak się uspokoiłam. Wzięłam jak największy zamach i rzuciłam. Nagle coś zaczęło mnie ciągnąć.- Justin! To ciągnie!- Krzyczałam. On się śmiał.- Może byś ruszył szanowną dupę i mi pomógł.- Dodałam po chwili. On tymczasem podszedł i przekręcił tym pokrętłem. Zobaczyłam na haczyk. Wisiała tam ryba.- Ha! Wygrałam!- Powiedziałam. Ponownie spojrzałam na zdobycz.- To się rusza! Weź to!- Odchrząkłam.
J- Dobra, nie marudź już tylko chodź, bo zamiast na śniadanie to trafimy na obiad.- Powiedział naburmuszony. Haha.
N- Ok, ale którędy?- Zapytałam.
J- Tędy.- Odpowiedział i zaczął mnie ciągnąć za rękę. Co chwilę się uśmiechał pod nosem.
N- Co suszysz zęby?- Spytałam chichocząc.
J- Nie mogę?- Odpowiedział i na tym pytaniu skończyła się nasza rozmowa. Na miejsce dotarliśmy w miarę szybko. Od razu Christian rozpalił ponownie ognisko, aby usmażyć rybę.
Ch- A tak w ogóle to kto ją złowił?- Zapytał podejrzliwie.
N- Ja.- Odchrząkłam krótko.
Ch- Ty? Hahaha. No to gratulacje.- Wypowiedział i wbił jedzenie na kij. Ja poszłam do Caitlin. Zastałam ją z Ryanem.
N- O! Tu jesteście. Chodźcie, bo zaraz już nic nie zostanie.- Powiedziałam.
C- Za chwilkę.- Odchrząkła kuzynka.
N- Okey.- Odpowiedziałam i miałam zamiar wychodzić.
C- Nathalie...- Zaczęła mówić.
N- Tak?- Spytałam.
C- Czy ty jesteś z Jeydonem?- Zapytała unosząc brwi.
N- Tak, ale na razie tylko na próbę.- Dodałam i wyszłam. Potem zjedliśmy rybę. Po skończonej czynności wróciliśmy do namiotu i graliśmy w karty.

5 dni później (Przepraszam, ale nie miałam pomysłów co mogą robić ;p)

Z biwaku wróciliśmy od razu dzień po ‘graniu w karty’. Okazało się, że aparacik się przeziębił. No więc mi i Jeydonowi układa się dobrze i stwierdziliśmy,  że możemy być razem tak `na serio`. Akurat teraz szykuje się, bo mieliśmy razem z przyjaciółmi wyjść do kina. Dochodzi 19. Pewnie zaraz się wszyscy zejdą. Jestem ubrana TAK. Czym prędzej zeszłam na dół i założyłam buty. Wszyscy wyszykowani czekali na mnie. Wzięłam tylko telefon, portfel i iPoda.
N- Możemy iść.- Odchrząkłam gotowa. Jeydon wziął mnie za rękę, pocałował w usta i wyszliśmy.
*

No i akurat teraz stoimy w holu i po raz kolejny chłopacy mają zamiar iść na horror. Niczego innego podobno nie ma. Tak. Dobra, przeżyję.
C- To ja z  Smile idziemy po popcorn i picie.- Powiedziała kuzynka. Kiwnęli głową na `tak` poszłyśmy.
N- To ilu nas jest?- Zapytałam, by wziąć popcorn dla każdego.
C- Hmm... Ja, ty, Justin, Chaz, Ryan, Jeydon i Christian.- Wymieniała po kolei.
Ekspedientka- Coś podać?- Spytała.
N- Tak już. Poproszę 7 popcornów średnich i 7 butelek coli dużej.- Złożyłam zamówienie. Chwilę potem obładowane doszłyśmy do reszty grupy. Rozdałyśmy prowiant i ruszyliśmy w stronę sali. Zajęliśmy miejsca i seans się zaczął. Dla mnie ten horror w ogóle nie był straszny. No może troszkę. Ja się nie bałam. Znudzona wtuliłam się w tors Jeydona. On mnie jeszcze bardziej przytulił i tak mi minął cały czas. Gdy światła się zapaliły wstałam i wzięłam chłopaka pod rękę. Wolnym krokiem wszyscy wyszliśmy z kina i podążaliśmy w stronę domu. Jeydon nas znaczy mnie odprowadził, pocałował namiętnie w usta i ruszył w swoją stronę. Podobnie zrobił Ryan. Po 5 minutach wszyscy, no nie wszyscy oprócz JB siedzieliśmy na kanapie i się wylegiwaliśmy. Włączyłam Vivę. Leciała szybka piosenka. Jej tytuł Sean Kingston - Fire Burning. Szybko wpadła mi w ucho. Gdy zaczął lecieć refren rzuciłam buty na podłogę i zaczęłam wydziwiać różne ruchy. Tańczyłam i tańczyłam, wtem do domu wparował Justin? Ale siara. A może on już tu był? Kij z tym. Po piosence zarumieniłam się i ponownie opadłam na kanapę.
Ch- Widzisz jaką mam zdolną kuzynkę?- Powiedział przechwalająco Chris do Justina. Ja rzuciłam w niego poduszką.
N- To ja idę zrobić kolację.- Odpowiedziałam i szybko popędziłam do kuchni. Tradycyjnie zrobiłam kanapki z szynką. Zadowolona z wyczynu przyniosłam je na stół i zaczęliśmy je pochłaniać. Nim się obejrzałam Justina nie było.- Kiedy Justin poszedł?- Zapytałam.
Ch- Był tylko oddać mi grę.- Odchrząknął. Ruszyłam tylko ramionami i dokończyłam jeść kanapkę.  Potem poszłam na górę, wymyłam się, przebrałam w piżamę i rzuciłam się na łóżko. W mgnieniu oka Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
*

Rano obudziły mnie czyjeś wrzaski.
C- Smile! Smile! Smile!- Wrzeszczała kuzynka.
N- Czego chcesz zaraz wstanę, jest 11.- Odpowiedziałam.
C- Ale ja muszę ci coś powiedzieć.- Powiedziała i zesmutniała.
N- Coś się stało?- Zapytałam.
C- No bo byłam dzisiaj w sklepie [...] i tak się skończyło.- Dokończyła monolog.
N- Co? To nie może być prawda. Pokaż mi to zdjęcie.- Odpowiedziałam, a raczej wykrzyczałam i wzięłam telefon Cait do ręki. Widniało tam zdjęcie...
__________________________________

Siemka wszystkim! Haha. Brzmi jak nieogar. Cóż. A więc na początek to napisałam rozdział! Haha. Wszyscy się cieszą. Mam nadzieję, że się podoba. Mam dzisiaj jakiś dobry nastrój, choć na myśl, że jutro szkoła to nie chcę mówić. Ale nie w tym rzecz. Rozdział mi się spodobał, choć mógłby być dłuższy. Wolę zostawić was w niepewności. Haha. Tak jestem zUaa.

To chyba na tyle. Mam nadzieję, że zostawi tu ktoś komentarz, nawet krótkie `czytam`.

Peace & Love ♥

Do następnego moje Belieberki ♥!

czwartek, 4 listopada 2010

[004] Yyy.. Nie widzisz?

`Wszyscy razem oglądaliśmy TV. `

Nie leciało nic ciekawego, a że było w miarę późno postanowiliśmy pobawić się w chowanego. Dzieci jesteśmy. Haha. Pierwszy krył Christian. Schowałam się w kuchni za lodówką. Było tam całkiem sporo miejsca. Szukał z 15 minut i na razie zaklepał tylko Justina. Cały czas krzątał się koło kuchni i mnie nawet nie zauważył. Teraz chyba on potrzebuje okularów. Gdy poszedł do salonu miałam okazję, by się zaklepać. Wybiegłam jak struś pędzi wiatr i zdążyłam. Aparacik chwilę potem znalazł Caitlin, która chowała się w salonie pod stołem. Haha. Kontynuowaliśmy. Justin zaczął liczyć. Teraz znaleźć sobie nową kryjówkę. Czym prędzej pobiegłam na górę i schowałam się za ścianę, spoglądając co chwilę czy nogi go tu ni niosą. Nie. Zauważyłam, że poszedł gdzieś, więc jak to ja znowu wybiegłam. Już byłam na 3 schodku,  gdy się potknęłam i spadłam na kogoś. Niech go diabli wzięli. Wpadłam wprost na JB. Ale jakoś dziwnie to wyszło, bo on leżał na mnie.
J- Mam cię!- Krzyknął.
N- Złaź ze mnie cielaku!- Odpowiedziałam i próbowałam wstać.
J- Coś za coś.- Odchrząknął i uniósł brwi.
N- Tsaa... Chciałbyś.- Powiedziałam i jakimś cudem wyślizgnęłam się spod jego ciężaru. I tak nie zdążyłam się zaklepać. Naburmuszona usiadłam pod ścianą i czekałam, aż zaklepie kuzynostwo.  W końcu mu się udało. Teraz kolej na mnie. To będzie koszmar.- Pomyślałam.
*

Zabawę skończyliśmy po tym jak wszystkich zaklepałam. No  nie wszystkich. Możecie się śmiać, ale jedną osobę. A dokładnie Christiana. Ciul z tym. Potem tylko siedzieliśmy i piliśmy picie. Oczywiście wszystkim musiała przynieść Nathalie. A ręce do czego mają? Dochodziła 20:10. Powiem szczerze, że nie mam ochoty nic robić. I jutro jeszcze te zajęcia. Ale lubię śpiew. Może talentu nie mam, ale zawsze coś.
N- Ja idę na górę.- Powiedziałam krótko i kierowałam się w stronę pokoju. Gdy weszłam szybko poszłam się wykąpać. Po skończonej czynności ubrałam piżamę i położyłam się na łóżku. Już prawie zasypiałam, gdy nagle dostałam sms’a. Spostrzegłam, że jest on od Justina. A on czego chce?
` Dobranoc ;*. Przyjdę jutro po was o 12.`
Koniec. Pierwszy raz mi tak napisał.
` Dziękuję i nawzajem. Do jutra! ;p`
Tak mu napisałam. Na szczęście już nie odpisał. Amen. W dość szybkim tempie zasnęłam.
*

Obudziłam się o 10:34. Nie jestem rannym ptaszkiem, zresztą to widać. Powoli zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i przebrałam się w TEN zestaw. Przeczesałam włosy, musnęłam usta błyszczykiem i zeszłam na dół. Siedziało tam już rodzeństwo. Podeszłam i usiadłam do stołu. Wzięłam dwie kanapki i zaczęłam je pochłaniać. Potem odniosłam naczynia do zmywarki i dochodziła już 11:50. Poszłam tylko do łazienki załatwić potrzebę i wróciłam, aby ubrać buty. O 12 przyszedł Justin i razem wyszliśmy na zajęcia. Na miejsce dotarliśmy w 15 minut. Chwilę poczekaliśmy na instruktora i zaczęliśmy warsztaty. Dzisiaj były tylko zapisy.
*

Do domu dotarliśmy o 13:16. Przyznam, że na te zajęcia zapisało się w miarę dużo osób. Gdy weszłam do domu, pierwsze co to wyjęłam picie i nalałam sobie do szklanki. Potem poszliśmy do Skateparku i tak minął nam cały dzień.

Tydzień później

Przez ten tydzień nic się nie działo. No może z wyjątkiem jednego. Więc okazało się, że Ryan i Cait są parą, z czego się cieszę. Na zajęciach, dostaliśmy piosenki i mamy się nich nauczyć. Akurat ja musiałam dostać tą wolną. Jak na złość po prostu. Jej tytuł to ‘’ Miley Cyrus- When I Look At You ‘’. Cóż nauczy się. Dzisiaj są kolejne zajęcia. Nauczyłam się grać melodię tej piosenki na gitarze. Ubrałam się w TO i zeszłam wraz z instrumentem na dół. Powoli wyszliśmy i doszliśmy wraz na rozpoczęcie zajęć. Usiedliśmy wszyscy w kółku. Po kolei wykonywaliśmy zadane repertuary. Zaśpiewali prawie wszyscy i przyszedł czas na mnie. Dasz radę. Wdech, wydech. Uff... Zaczęłam grać melodię.

Everybody needs inspiration
Everybody needs a song
Beautiful melody, when the nights alone

Cause there is no guarantee
That this life is easy (Yeah)
When my world is falling apart,
When there's no light to break up the dark
That's when I (I) look at you
When the waves are flooding the shore and I
can't find my way home anymore
That's when I (I) look at you

When I look at you
I see forgiveness, I see the truth
You love me for who I am, like the stars
hold the moon
Right there where they belong and I know
I'm not alone (Yeah)

When my world is falling apart,
When there's no light to break up the dark
That's when I (I) look at you
When the waves are flooding the shore and I
can't find my way home anymore
That's when I (I) look at you

When the waves are flooding the shore and I
can't find my way home anymore
That's when I (I) look at you

You appear just like a dream to me
Just like a line of school colors that cover me
All I need every breath that I breathe
Don't you know you're beautiful (Yeah, Yeah)

When the waves are flooding the shore and I
can't find my way home anymore
That's when I (I) look at you
I Look at you (Yeah, Yeah)
Wow


You appear just like a dream to me


Skończyłam i ostatni raz przejechałam palcem po strunie. Jednak udało się. Wszyscy zaczęli bić brawa. Caitlin szepnęła mi na ucho, że było świetnie. Zajęcia skończyły się i wszyscy rozeszliśmy się do domów. Zastaliśmy tam już ciocię i wujka.
Ci (ciocia)- Smile!- Krzyknęła uradowana ciocia.
N- Cześć ciociu.- Powiedziałam i podeszłam ją przytulić.
Ci- Jak ty wyrosłaś!- Odpowiedziała. No temu to się nie dziwiłam. Potem podeszłam do wujka i go także wytuliłam. Potem wszyscy w czwórkę siedzieliśmy w ‘moim’ pokoju i obmyślaliśmy co tu takiego możemy zrobić.
J- Może...A nie.- Powiedział zrezygnowany Justin.
N- Hmm... Nie.- Wyjąkałam cicho.
Ch- Mam!- Krzyknął uradowany Chris.
C- No gadaj.- Powiedziała kuzynka.
Ch- To może wybierzemy się na biwak?- Zapodał swój pomysł.
N- W sumie niezły pomysł. Nie byłam na biwaku może z dwa lata?- Odchrząkłam.
J- A tak w ogóle to na ile jedziemy?- Spytał uradowany.
Ch- Nie wiem. Zobaczymy.- Powiedział.
C- Ok. Ale kiedy?- Padło kolejne pytanie.
Ch- Jutro?- Odchrząknął i uniósł brwi.
- Okey.- Odpowiedzieliśmy chórkiem. Zauważyłam, że Justin  czyta coś w ręku. To był mój pamiętnik.
N- Justin! Zostaw to!- Wydarłam się na cały pokój i wyrwałam mu pamiętnik. Mam nadzieję, że za dużo nie przeczytał. Z tym baranem jeszcze jechać w las. Dochodziła 16:12.- Idziemy do Skateparku?- Zapytałam.
Ch- Znowu?- Odpowiedział znudzony.
N- Masz inny pomysł?- Powiedziałam sarkastycznie.
J- Ja mam. Idziemy do kina.- Odchrząknął stanowczo.
C- A mogę zadzwonić po Ryana?- Spytała kuzynka.
N- Jasne. To ja się piszę.- Wypowiedziałam.
Ch- Ja nie idę.- Wtargnął aparacik. Zrobiłam minę typu `Czemu`.- Bo ja nie mam pary.- Odpowiedział. Że niby ja i Justin?
N- Że co? Hahaha.- Śmiałam się.- No chodź. Proszę.- Dodałam i zrobiłam minę szczeniaczka. Wiedziałam, że ulegnie.
Ch- No dobra.- Wyjąkał i wszyscy poszli się przebrać.  Podeszłam do szafy i zastanawiałam się w co mogę się ubrać. Ostatecznie wybrałam TEN zestaw. Przygotowana zeszłam na dół, gdzie stali wszyscy oprócz JB. Pójdziemy po niego.
N- Idziemy?- Zapytałam ubierając buta.
- Oczywiście.- Powiedzieli i po chwili staliśmy na dworze. Szybkim krokiem podeszliśmy do domu Justina. Caitlin zadzwoniła do drzwi i po sekundzie ukazał się nam we własnej osobie pan Bieber. Odstroił się, jak jakaś gwiazda.
Ch- Gotowy?- Spytał bystry Chris.
J- Yyy.. Nie widzisz?- Odpowiedział Justin.- Chodźcie, bo zaraz przyleci tu Jazmyn.- Dodał i poszliśmy.
*

Siedzimy w kinie na jakimś horrorze, a ja sram w gacie. Totalnie. Jeszcze siedzę pomiędzy Christianem i Justinem.  I co ja mogę teraz zrobić? O! Mam pomysł. Zasłonie się bluzą Justina. Dobrze, że leżała obok mnie. Tym ‘obiektem’ zakrywałam się niemal co chwilę, może dlatego, że było to w 3D. W pewnym momencie odruchowo wtuliłam się w JB, ze strachu.
N- Sorki.- Wyszeptałam.
J- Mi to pasuje.- Powiedział. Korzystając z okazji, byłam w niego wtulona jak jakaś pijawka. Bałam się. Nie. To mało powiedziane. Aparacik cały czas brechtał się pod nosem. Niby z czego? Film skończył się po długich 2 godzinach. W końcu. Zapalili światła, a ja spojrzałam w bok. Nie wierzę własnym oczom. Ryan i Cait się całują. Dobra, Nathalie zachowaj spokój. Daj im się nacieszyć. Nie spoglądając już na to wyszłam z chłopakami z kina. Może 10 minut później zjawiła się zakochana para. Lepiej nic nie gadam, bo mam i tak za długi język. Do domu doszliśmy w kolejne 15 minut. Justin poszedł wreszcie do siebie. Zadowolona poszłam do lodówki i wyjęłam z niej zimną colę. Tak tego teraz mi brakowało. Gdy się napiłam, poleciałam do pokoju się wykąpać. Potem założyłam piżamę i usiadłam na łóżku oglądając telewizję. Było mi nudno, więc poszłam do pokoju kuzynki.
*

Wyszłam grubo po 23. Ale nie na marne. Ustaliliśmy, że wyjeżdżamy o 13:30. Namiot będziemy mieli jeden, a śpiwór każdy osobno. Czym prędzej poszłam do pokoju, ułożyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się, ale z przymusu. Ktoś skakał mi po łóżku.
N- Kurwa! Kogo mam zabić?!- Krzyknęłam. Przeklnęłam, co zdarza mi się dość rzadko.- Chris! Co ty tu robisz?- Zapytałam.
Ch- Nie widzisz? Skaczę.- Odpowiedział, wystawiając szczerby.
N- Człowieku daj mi spać.- Powiedziałam zrezygnowana chowając się pod poduszkę.
Ch- Ale jest już 11:46. Wstawaj. Zapomniałaś, że dzisiaj wyjeżdżamy?- Odchrząknął. Ja jak poparzona podniosłam się z łóżka i zniknęłam do toalety. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi. Pewnie wyszedł.- Pomyślałam. Gdy wzięłam kąpiel, całkowicie zapomniałam o ubraniach. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Gdy weszłam do pokoju zastałam tam Christiana i...
N- Justin! Co ty tu robisz?- Zapytałam.- Wynocha stąd!- Dodałam i wypchnęłam ich za drzwi, zamykając je przy tym. Teraz nie wejdą. Ubrałam się w TO, bo do lasu się stroić nie będę. Jeszcze dzik by mnie zgwałcił. Haha. Pełna wigoru wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni.- To jedziemy?- Spytałam.
J- Taa..- Odpowiedział JB i razem z Christianem i Ryanem zabrali wszystkie rzeczy do samochodu. Zapomniałam wspomnieć, że Ryan też jedzie. Przecież nasze papużki nie rozłączki nie przeżyją bez siebie. Na ten cały biwak jechaliśmy za miasto. Było tam jakieś pole namiotowe. Czym prędzej rozłożyliśmy namiot. Czas nam szybko upłynął. Nim  się obejrzeliśmy była już 16.
C- Robimy dzisiaj ognisko?- Spytała kuzynka.
N- Dobra. Ja idę po drzewo.- Wypowiedziałam.
Ch- Idę z tobą.- Powiedział aparacik. Weszliśmy w głąb lasu i szliśmy brzegiem jeziora. Ja potknęłam się o coś i wpadłam wprost do wody. Ja to mam nieszczęście.- Hahaha.- Zaczął się śmiać.
N- Może byś mi pomógł?- Spytałam oburzona. Wykonał moje polecenie i mnie podniósł. Ruszyliśmy dalej i po 30 minutach znajdowaliśmy się blisko namiotu naładowani drzewem.
J- Eyy.. Smile, czemu jesteś mokra?- Zapytał Justin.
Ch- Wypadek przy pracy.- Odchrząknął Chris kładąc drzewo. Ja tymczasem poszłam się przebrać w czyste ciuchy. Ubrałam niebieską bluzkę, na to czarną bluzę i czarne rybaczki. Zadowolona przeczesałam włosy i wróciłam do przyjaciół.
________________________________

No więc, jest kolejny rozdział. ;D

Uff... W końcu go napisałam. Mam nadzieje, że ktoś czyta moje wypociny.

Rozdział stworzony w pół godziny, więc jak coś przepraszam za literówki ;p.


Na koniec wstawiam rysunek jaki zrobiłam, żeby przybliżyć kliknij  (zrobiłam więcej, ale to w NN) PS robione na kolanach. Haha ;) :


Peace and Love ♥

Do następnego! ♥

Dziękuję ♥

O mnie

Moje zdjęcie
Hello shawtys ! ♥. Jestem Natalia, inaczej Smile ;D . Prowadzę tu opowiadanie i mam nadzieję , że się spodoba. #muchlove ♥. Bieberkowaa ♥

My story. ;P

Moje opowiadanie to fikcja.

My story is a fiction.

Meine Geschichte ist eine Fiktion.

Мой рассказ будет фикцией.

Archiwum bloga